Przez ostatnie trzy tygodnie mieliśmy niepowtarzalną okazję podziwiania koniunkcji pięciu jasnych planet. W niewielkiej odległości od siebie przemieszczały się po niebie Merkury, Wenus, Mars, Saturn oraz nieco dalej Jowisz. Jak długo będziemy musieli czekać na kolejne tak liczne zbliżenie? Okazuje się, że bardzo długo.

Każdemu z nas wydaje się, że planety co pewien czas spotykają się na niebie w niewielkich odległościach i nie ma w tym nic szczególnego. I tak jest w rzeczywistości, jeżeli bierzemy pod uwagę zbliżenia dwóch lub trzech planet. W przypadku pięciu planet i to na dodatek najjaśniejszych, widocznych gołym okiem jest to zjawisko bardzo rzadkie.

Spotkanie takie musi nastąpić w pobliżu Słońca, gdzie stale przebywają Merkury i Wenus, przy dogodnym usytuowaniu wszystkich planet względem ekliptyki. Taką sytuację mieliśmy obecnie, gdy nawet Merkury zachodził ponad dwie godziny po naszej dziennej gwieździe.

Niestety na kolejne zbliżenia będziemy musieli czekać prawie 20 lat, aż do momentu ponownego spotkania na niebie planet olbrzymów – Jowisza i Saturna. Dodatkowo, nigdy w tym czasie wszystkie jasne planety nie spotkają się razem w dogodnych warunkach obserwacyjnych.

Do następnego zbliżenia dojdzie na początku września 2040 roku w gwiazdozbiorze Panny. Wszystkie jasne planety spotkają się w bardzo małej odległości, około 10 stopni, a 8 września dołączy do nich Księżyc. Niestety jesienne, wieczorne położenie ekliptyki w stosunku do horyzontu jest na tyle niekorzystne, że ta piękna koniunkcja będzie bardzo trudna do obserwacji. Chyba, że udamy się w celu jej obserwacji na południową półkulę Ziemi.

Przełomowym będzie rok 2060, który będzie wręcz obfitował w piękne koniunkcje planet, Księżyca i jasnych gwiazd. 3 i 4 kwietnia tego roku na wieczornym niebie spotkają się Wenus, Jowisz, Saturn oraz Księżyc. Dzień później pięknie błyszcząca Wenus (-4.5 mag.) znajdzie się na tle gromady otwartej Plejad. Na początku maja spotkają się już cztery planety, gdyż do wcześniej wymienionych dołączy Merkury. Zbliżenie to będzie bardzo podobne do obecnego, zabraknie jedynie Marsa ale za to Jowisz będzie o wiele bliżej. Niedługo potem wszystkie planety przejdą z nieba wieczornego na poranne. I wreszcie po 58 latach dojdzie do koniunkcji, którą śmiało można określić mianem Wielkiej.

17 lipca na tle gwiazdozbiorów Byka i Bliźniąt spotkają się Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn i Neptun. W odległości 1,5 stopnia od Wenus przebywającej w Hiadach będzie błyszczał Aldebaran. Najwcześniej wzejdzie Saturn, ponad 3 godziny przed Słońcem, chwilę później Wenus, a potem kolejno Neptun, Jowisz, Mars i Merkury. Czekajmy więc wytrwale.

Autor

Robert Bodzoń