Przyczyną zerwania na 24 godziny kontaktu z rosyjską stacją kosmiczną „Mir” była „utrata czujności” przez specjalistów na Ziemi – poinformował w środę dyrektor ośrodka kosmicznego, w którym skonstruowano stację.

Anatolij Kisielow, szef Państwowego Centrum Kosmicznego im. Chruniczejewa, powiedział, że większość specjalistów z centrum kierowania lotami kosmicznymi przeszła do pracy przy międzynarodowej stacji kosmicznej i mniejszą uwagę przywiązuje do „Mira”.

Według Kisielowa, dotychczas regularnie sprawdzano zużycie energii na „Mirze”, a w tych dniach zapomniano o tym i w efekcie zużycie energii przewyższyło jej dopływ, powodując wyłączenie przekaźników. Sytuacja została szybko opanowana: odłączono od zasilania zbędne urządzenia i naładowano baterie.

Zdaniem Kisieliewa, chwilowa utrata łączności z „Mirem” nie miała poważnego charakteru i w żaden sposób nie może wpłynąć na dalszy los stacji. Kiesieliew uważa, że stację, która przepracowała na orbicie prawie 15 lat, należy ściągnąć i zatopić, bowiem już wielokrotnie przekroczyła ona gwarancyjny czas życia w kosmosie.

Pełny kontakt ze stacją kosmiczną „Mir”, który utracono przed trzema dniami (25 grudnia 2000 około godziny 13:00), przywrócono dopiero wczoraj (27 grudnia 2000) wczesnym rankiem. Wcześniej, po 20 godzinach całkowitego braku kontaktu ze stacją, Ośrodkowi Kontroli Lotów pod Moskwą udało się nawiązać z nią trzy krótkie seanse łączności. Na ponowne naładowanie jej baterii słonecznych pozwoliła zmiana pozycji stacji. „Mir” ma zostać zatopiony w odludnej części Pacyfiku w lutym 2001.

Autor

Marcin Marszałek