Jeśli stacja kosmiczna „Mir” nie zostanie zatopiona między 13 a 15 marca, jej dalszy lot może być niebezpieczny – uważa szef rosyjskiej agencji kosmicznej „Rosawiakosmosu” Jurij Koptiew.

W wywiadzie dla rosyjskiej agencji ITAR-TASS powiedział on w poniedziałek, że sprawy Mira nie należy upolityczniać. Wszystko ma swój logiczny koniec, a stacja orbitalna swoje już przeżyła i aby jej koniec nie okazał się tragiczny, nie zagroził bezpieczeństwu ludzi, należy ją zatopić w ustalonym terminie – powiedział Koptiew.

Według szefa agencji kosmicznej, podczas sprowadzania Mira z orbity do Ziemi doleci ok. 1,5 tys. jej fragmentów. Spadną one w południowej części Oceanu Spokojnego w „prostokącie” o długości 5-6 tys. km i szerokości 200 km.

Koptiew podkreślił, że rosyjscy specjaliści starają się maksymalnie zminimalizować ryzyko wiążące się ze sprowadzeniem stacji Mir z orbity. Kończymy pracę Mira w chwili, gdy jeszcze możemy nim kierować, wpływać na jego położenie, określić miejsce jego upadku i zmniejszyć ryzyko, a nie grać w ruletkę – powiedział Koptiew.

Gdyby stacja zeszła z orbity samodzielnie bez możliwości sterowania nią z Ziemi, to jej szczątki mogłyby spaść praktycznie w każdym, także gęsto zaludnionym miejscu naszej planety. Prawdopodobieństwo, że spadnie na miasto wynosiłoby 0,02?, a wg norm międzynarodowych uważa się to już za sytuację nadzwyczajną – powiedział Koptiew.

Autor

Marcin Marszałek