Kiedy 29 lipca tego roku naukowcy donieśli o odkryciu nowego obiektu większego od Plutona, wiadomość ta przyćmiła wcześniejsze doniesienia o znalezieniu dwóch innych dużych obiektów Pasa Kuipera. Odkrycia te zostały dokonane w tym samym czasie, przez tą samą grupę. Są to obiekty nie mniej niezwykłe od sławnego 2003 UB313, w różnych okresach zwanego też Lila, Xena lub Latający Holender (Flying Dutch – tylko ta nazwa była rzeczywiście używana przez jego odkrywców) i mogą zrewolucjonizować nasze poglądy na temat rozwoju ciał Układu Słonecznego.

Tłumaczenie: Marta Bartczak

Swojsko brzmiące nazwy pozostałych dwóch obiektów: Santa (Święty Mikołaj) i Easterbunny (Wielkanocny Zajączek) związane są z porą roku, podczas której dokonano ich odkrycia. Międzynarodowa Unia Astronomiczna nadała im bardziej enigmatyczne kody, odpowiednio, 2003 EL61 i 2005 FY9. Wszystkie obiekty były obserwowane za pomocą 48-calowego teleskopu Samuela Oschina znajdującego się w Obserwatorium Palomar, przez zespół naukowców z California Institute of Technology, Obserwatorium Gemmini i Uniwersytet Yale, kierowany przez Mike’a Browna, Chada Trujillo i Davida Rabinowitza.

Schemat przestawiający orbity trzech nowoodkrytych (lato 2005) dużych obiektów w Pasie Kuipera – 2003 UB313, 2003 EL61i 2005 FY9.

Wszystkie trzy obiekty są zbliżone wielkością bądź większe od Plutona i krążą po eliptycznych orbitach nachylonych w stosunku do płaszczyzny Układu Słonecznego” – mówi Brown, profesor astronomii planetarnej w Caltech i lider zespołu.

Wydaje nam się, że te parametry orbit mogą oznaczać, że obiekty te utworzyły się blisko Słońca, po czym zostały odrzucone przez wpływ dużych planet zanim trafiły na swoje obecne orbity” – dodaje.

Spośród pozostałych odkrywców, Trujillo prowadził analizę spektrograficzną obiektów, a Rabinowitz uczestniczył w budowie instrumentów dla Teleskopu Oschina dla badań, a także starał się odkryć kolor i ruch obrotowy obiektów.

2003 UB313, 2003 EL61 i 2005 FY9 są obiektami Pasa Kuipera, regionu poza orbitą Neptuna, który przez lata był tylko hipotetycznym tworem, mającym wyjaśnić zachowanie komet. Jednakże astronomowie w połowie lat 90 zaczęli odkrywać znajdujące się tam obiekty i Pas Kuipera okazał się nagle bardzo rzeczywistym obszarem a nie tylko hipotezą.

Zdjęcia nowoodkrytej dużej planetoidy Pasa Kuipera wykonane 21 pazdziernika 2003 za pomocą teleskopu Samuel Oschin Telescope znajdującego się w Palomar Observatory. Obiekt jest zaznaczony czerwonym kółkiem, przemieszcza się na tle gwiazd. Zdjęcia wykonano w odstępie 90 minut. Został zauważony dopiero 8 stycznia 2005 roku.

Największym z obiektów jest 2003 UB313, oddalony od Słońca o 97 jednostek astronomicznych. Ma co najmniej rozmiar Plutona a możliwe, że jest nawet znacząco większy.

Naukowcy są w stanie określić dolną granicę wielkości obiektu, gdy znają dokładnie odległość obiektu od Słońca. Znając dodatkowo dokładnie ilość światła odbijanego przez obiekt, mogą oszacować średnicę obiektu, tak jakby to była przypadku 2003 UB313, otrzymano w ten sposób wielkość odpowiadającą średnicy Plutona.

Pozostaje jednak pytanie, jak dobrze nowa planeta odbija światło. Im mniej światła odbija powierzchnia, tym większy musi być obiekt, aby obserwowana ilość światła mogła dotrzeć na Ziemię. Jeżeli charakteryzuje się taką samą zdolnością do odbijania światła co Pluton, jego średnica to około 2800 kilometrów.

Porównanie spektrum 2003 UB313 i Plutona wyraźnie wskazuje na podobieństwo w składzie chemicznym tych dwóch ciał.

Naukowcy mają nadzieję, że dane z podczerwieni, które otrzymają z Kosmicznego Teleskopu Spitzera około 27 i 28 sierpnia, w połączeniu z ostatnio uzyskanymi danymi z 30-metrowego teleskopu IRAM w Hiszpanii, pomogą określić rozmiary obiektu. Wcześniejsze doniesienia mówiły o górnym limicie średnicy 2003 UB313, który miał nie zostać dostrzeżony przez Teleskop Spitzera. Jednak okazało się, że w wyniku błędu człowieka teleskop nie został skierowany we właściwe miejsce i obiekt w rzeczywistości nie był w ogóle obserwowany. Tym samym obserwacje musiały zostać powtórzone, a podany poprzednio limit zdaje się nie obowiązywać.

Górny limit wielkości wyznacza się w podobny sposób jak dolny, tym razem za pomocą obserwacji ilości wydzielanego ciepła w podczerwieni. Spitzer jest w stanie pomierzyć całkowitą ilość ciepła wydzielanego przez obiekt, a naukowcy wiedząc, że prawdopodobna temperatura powierzchni to około 30 kelwinów, mogą wywnioskować maksymalny możliwy rozmiar ciała.

Brown przewiduje, że 2003 UB313 prawdopodobnie będzie odbijać dużo światła, ponieważ spektrograficzne dane zgromadzone przez jego kolegów pokazują, że powierzchnia ma skład podobny jak Pluton.

Zostaje jeszcze kwestia nazewnictwa nowego obiektu, która zależy od Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU). W opublikowanym biuletynie IAU stwierdza, że przed przyznaniem nazwy musi zdecydować, czy obiekt będzie klasyfikowany jako planeta (zobacz).

Trzy klatki na których widoczny jest poruszający się obiekt Pasa Kuipera 2003 EL61. Zdjęcia zostały wykonane w maju 2004 roku przez Samuel Oschin Telescope.

Drugi obiekt, znaleziony 28 grudnia 2004 roku, obecnie nazwany Santa lub 2003 EL61, jest według Rabinowitza jednym z najdziwniejszych obiektów w Układzie Słonecznym. Jego obserwacje prowadzone za pomocą małego teleskopu w Chile pokazują, że Santa jest obiektem, który wiruje bardzo szybko i ma kształt cygara, którego średnica w dłuższej osi jest zbliżona do średnicy Plutona. Żadne z większych ciał w Układzie Słonecznym nie zbliża się pod względem prędkości do 2003 EL61 z 4-godzinnym okresem obrotu. Obserwacje Browna oraz jego kolegów w Obserwatorium Keck wykazały także, że Santa ma bardzo mały księżyc, Rudolfa, który okrąża go co 49 dni. Odkrycie księżyca pozwoliło na precyzyjne oszacowanie masy obiektu.

Odkrycie 2003 EL61 pierwszy zgłosił do IAU hiszpański astronom Jose-Luis Ortiz, któremu udało się również wyśledzić obiekt na danych pochodzących już z 1955 roku.

Trzecim spośród nowych odkryć jest Easterbunny, nazwany tak z powodu daty jego odkrycia – 1 marca 2005 roku. Easterbunny znajduje się w odległości 52 jednostek astronomicznych i tak jak Santa, jest prawdopodobnie wielkości około dwóch trzecich Plutona. Co więcej, Easterbunny jest trzecim spośród znanych nam obiektów pasa Kuipera, poza Plutonem i 2003 UB313, którego powierzchnia jest pokryta zamarzniętym metanem. Przez lata Pluton był jedynym takim obiektem poza Neptunem, ale „teraz nagle mamy trzy takie obiekty zróżnicowane pod względem wielkości i odległości i w końcu możemy spróbować zrozumieć Plutona i jego kuzynów” – powiedziała Kris Barkume, doktorantka współpracująca z Brownem.

Z tyloma jasnymi obiektami pojawiającymi się tak nagle, ciężko jest utrzymać je wszystkie w ładzie” – mówi Brown, dodając, że odległy region za Neptunem może przynieść w przyszłości jeszcze więcej niespodzianek.

Mamy nadzieję odkryć jeszcze więcej dużych obiektów w zewnętrznym Układzie Słonecznym„.

Autor

Avatar photo
Redakcja AstroNETu

Komentarze

  1. Lothar    

    Propozycja kryteriów rozróżniających planetę od planetoidy

    >W opublikowanym biuletynie IAU stwierdza, że przed przyznaniem nazwy >musi zdecydować, czy obiekt będzie klasyfikowany jako planeta..

    Niezmiernie dziwią mnie te rozterki IAU, gdyż te obiekty zdecydowanie NIE są planetami. A to dlatego, że:

    1). ich orbity są zdecydowanie eliptyczne;
    2). ich orbity są znacznie nachylone do płaszczyzny Układu Słonecznego;
    3). prawdopodobnie wszystkie (a na pewno jeden z nich) mają wyraźnie
    nieregularne, nie kuliste kształty.

    I właśnie te 3 powyższe kryteria (a wraz z dalszym poznawaniem Pasa Kuippera powinno tych kryteriów przybyć) proponuję uznać za wyznaczniki tego, czy coś jest planetą, czy planetoidą. JEŚLI choćby jedno z tych kryteriów jest spełnione – obiekt nie jest planetą.

    P.S.: Zapewne nie zakończy to dyskusji na ten temat, ale może
    niektórym z Was pozwoli spać spokojnie 🙂

    1. Fallen    

      Sztywniacki podział… — Już o tym pisałem, ale co tam, powtórzę się.

      Wymienione przez Ciebie punkty bazują tylko na wiedzy odnośnie CZĘŚCI Naszego Układu Słonecznego. Orbity nie są kołowe, a rozciągnięte elipsy niby dlaczego mają być gorsze?
      Kąt nachylenia? Może i w pierwotnym dysku protoplanetarnym powstające planety mają orbity zgrubsza na jednej płaszczyźnie, ale nic nie zakazuje, by planety te nie mogły być wytrącone. W naszym układzie akurat od Merkurego do Neptuna tak jest, ale w innych tak być nie musi!! A sam fakt iż Pluton ma orbitę pod kątem i że krąży w pasie Kuipera to jeszcze nie powód by go detronizować. W takim pasie mogą być tak planety jak i planetoidy. Dla wielu osób tu się wypowiadających planet jest tylko osiem i tak już pozostanie, dla mnie jest już ich dziesięć i jestem pewien że będzie więcej, może nawet do granicy wpływów między Sol a Proximą Centauri.
      Jedyny argument który do mnie przemawia to kształt takiego ciała. Ale i od tego są wyjątki. Po kolizji planety i bardzo masywnego ciała planeta może utracić kształt kulisty, ale nadal ostanie planetą.

      1. Lothar    

        ..adekwatny do stopnia poznania Uładu Słonecznego

        > Wymienione przez Ciebie punkty bazują tylko na wiedzy odnośnie CZĘŚCI
        > Naszego Układu Słonecznego.

        Tak to już jest z nauką, że póki nie wiemy o czymś wszystkiego, posługujemy się tym co już mamy. Dysponując tą wiedzą, którą posiadamy o Naszym Układzie, można założyć (tymczasowo) np podział zaproponowany przeze mnie. Oczywiście jeśli masz lepszy, to tym lepiej.

        > Orbity nie są kołowe, a rozciągnięte elipsy niby dlaczego mają być gorsze?

        W takim wypadku, gdy planeta została wyrzucona z pierwotnej orbity trzeba by ją nazwać „byłą planetą” lub wymyśleć odpowiednią nazwę dla tego typu obiektów (których zresztą na pewno jest więcej niż prawdziwych planet). Może ktoś zaproponuje jakąś nazwę? (Swoją drogą „Fallen” mogłoby nawet pasować :] )

      2. Marcin    

        Ech, to jednak jeszcze nie koniec dyskusji 🙁

        > Wymienione przez Ciebie punkty bazują tylko na wiedzy odnośnie CZĘŚCI
        > Naszego Układu Słonecznego. Orbity nie są kołowe, a rozciągnięte
        > elipsy niby dlaczego mają być gorsze?

        A kto mówi, że mają być gorsze? Czy planetoidy są gorsze od planet? Są po prostu inne. Czy jeśli uznamy Plutona za planetoidę, to stanie się on gorszy? W jakim sensie gorszy? Zmieni się tylko przynależność do pewnej grupy, a poza tym to będzie ciągle ten sam Pluton, tyle że będzie nazywany planetoidą, a nie planetą.

        > Kąt nachylenia? Może i w pierwotnym dysku protoplanetarnym powstające
        > planety mają orbity zgrubsza na jednej płaszczyźnie, ale nic nie
        > zakazuje, by planety te nie mogły być wytrącone. W naszym układzie
        > akurat od Merkurego do Neptuna tak jest, ale w innych tak być
        > nie musi!!

        Ludzie, już kiedyś o tym pisałem – nie porównujmy naszego Układu Słonecznego do innych układów planetarnych!!! Przecież mówimy tu o planetach w naszym układzie planetarnym. Jedyne podobieństwa między Układem Słonecznym a innymi układami planetarnymi polegają na tym, że w obu przypadkach występują gwiazdy (czasami nawet kilka gwiazd) wokół których krążą planety. Reszta to same różnice.

        > A sam fakt iż Pluton ma orbitę pod kątem i że krąży w
        > pasie Kuipera to jeszcze nie powód by go detronizować.

        Dla mnie to wystarczające powody, choć nie jedyne.

        > W takim
        > pasie mogą być tak planety jak i planetoidy. Dla wielu osób tu
        > się wypowiadających planet jest tylko osiem i tak już pozostanie,
        > dla mnie jest już ich dziesięć

        Woow! To pierwsza taka deklaracja na tym forum! Dziesięć planet! A więc w jednym się zgadzamy – podobnie jak ja, nie zgadzasz się z podawaną oficjalnie przez MUA liczbą planet, z tą różnicą, że ja uważam iż jest ich osiem, a Ty, że dziesięć 😉 A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

        Pozdrawiam, Marcin

    2. Marcin    

      Lothar – cieszę się, że się zgadzamy 🙂

      > Niezmiernie dziwią mnie te rozterki IAU, gdyż te obiekty
      > zdecydowanie NIE są planetami. A to dlatego, że:
      >
      > 1). ich orbity są zdecydowanie eliptyczne;
      > 2). ich orbity są znacznie nachylone do płaszczyzny Układu
      > Słonecznego;
      > 3). prawdopodobnie wszystkie (a na pewno jeden z nich) mają wyraźnie
      > nieregularne, nie kuliste kształty.

      Polecam Ci mojego wcześniejszego posta:
      http://forum.astronet.pl/index.cgi?1956#n011000000002000000000001
      Jak widzisz podane przez Ciebie kryteria w znacznym stopniu pokrywają się z moimi 🙂

    3. Fallen    

      Jestem najwyraźniej ignorantem 😉 — Oczywiście wraz z nowymi odkryciami naukowy osąd ulega zmianom. Nie widzę jednak powodu by określać sztywne podziały bazując wyłącznie na Naszym Dominium Solarne. Jedyne kryterium, które bym obrał przy podziale na planety i planetoidy to wielkość, również kształt, jednak z niewielkim „ale” (nie mylić z piwem). Często przyjmuje się granicę umowną, więc takową mogłaby być średnica 1000 km (oczywiście większy obiekt krążący wokół jeszcze większego nie będącego gwiazdą będzie księżycem, a nie planetą, pomijając już planety podwójne czy księżyce drugiego stopnia). Odrzuciłbym:
      – orbitę, o ile ta jest elipsą a nie nie parabolą, mimośród jest nieistotny;
      – historię danego ciała – liczy się stan obecny, bowiem ten może ulegać zmianie – dzisiejsze niektóre księżyce planet gazowych swymi cechami sugerują, że mogły być przechwycone i być wcześniej planetami. Obecnie jednak mają status satelity planety;
      – kąt nachylenia orbity – ten może ulegać gwałtownym zmianom w wyniku drastycznych w skutki wydarzeń, ale – nie oszukujmy się – również w procesach powolnych chociażby związanych z ewolucją gwiazdy;
      – obecnością innych ciał w pobliżu z krzyżowaniem się orbit włącznie – nie jest powiedziane, że planety ze swymi orbitami muszą układać się jak kręgi na wodzie.
      A co do ilości planet, wybaczcie, pominąłem co poniektóre, więc pozwolę sobie na małe sprostowanie 😉
      – Merkury, Wenus, Ziemia (wolę nazwę Terra, a na dźwięk określeń typu Słońce i Księżyc marszczy mi się wątroba), Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton, Ixion, Quaoar, Sedna, Orkus, 2005 FY9 (Easterbunny), 2003 UB 313, 2003 EL 61 (Santa). Zatem wychodzi planet 16… :> A podobno jest ich 23, ale źródeł nie przytoczę (porywają mnie co rok, ale doświadczenia są coraz łagodniejsze 😉 ).
      PS. Zwolennicy planety Pluton łączmy się 😉

  2. Marcin    

    Proponuję… — …stworzyć zupełnie nową kategorię dla tych obiektów – PLUTONOIDY 😉

    Pozdrawiam, Marcin

    Ps. Rafał, dzięki za podsunięcie mi w mailu tego pomysłu! A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

  3. xxl    

    planety, planetoidy, itp. itd. — Ten strach, przed możliwością rozszerzenia układu planet, wynika chyba z błędu popełnionego kilkadziesiąt lat temu, kiedy to naukowcy sklasyfikowali Plutona jako planetę. Dla „konserwatystów” jest to niezrozumiałe, że nagle w naszym Układzie Słonecznym może „pojawić” się 10 i więcej planet.
    Naprawdę, nie chciałbym być wśród ludzi, którzy mają zadecydować o nowych kryteriach doboru nowoodkrytych ciał, do grona „planet” , „planetoid” czy tez czegoś nowego. To cholernie ciezki orzech do zgryzienia. Wiedzą, że nazwanie Plutona planetą być moze było błędem, wiec teraz nie chca popełnić kolejnego. Pewnie każdy z tych naukowców schudł juz 10 kg 😉 przez stres.

    Myśle, że kryteria typu średnica jest nadal ważne, ale nie najważniejsze. Ono szczególnie obowiązywało 75 lat temu, kiedy nasze informacje na temat układu słoneczego były bardzo skromne i JEDYNYM punktem odniesienia do klasyfikacji obiektów, była własnie jego wielkość. Obecnie mamy szeroki wachlarz kryteriów… np. geologia, orbita, albedo, itp. (to tylko przykłady!!!). Jeśli chodzi o średnice 2003UB313, to przecież mówimy tutaj o obiekcie większym od Plutona i troche mniejszym od Merkurego i Marsa !!! Więc 75 lat temu mielibyśmy oficjalnie nową planete.

    Poza tym, przecież naukowcy muszą wziać pod uwage to, że za 100, 200, 300 lat będa o wiele lepsze przyrządy oraz metody obserwacji i wykrywania… przeciez za kilkaset lat bedziemy wiedziec wszystko o takich obiektach jak Sedna, Quaoar, Ceres. Nie wspominając o 2003UB313. Należy tez pamiętać, że zazwyczaj poszukiwania robione są w okolicach płaszczyzny ekliptyki. „Pod innymi kątami” może czaić się więcej obiektów… i napewno się czai.

    Idąc w myśl zasady, że wszędze we Wszechświecie rządza te same prawa, przytocze dziwny, mały przykład. Każdy kto słyszy słowo „koszykarz” przeważnie wyobraża sobie DUŻEGO kolesia, co biega za piłką. OK, ale czasami pojawia sie tez mały koleś, szybki, zwinny, o wysokich umiejętnościach… i co ?… i też jest koszykarzem. Tylko jak to teraz przełożyc na język astronomii heheh

    PS. Nie dobijają Was te nazwy ?? Święty Mikołaj, Wielkanocny Króliczek… porażka !!! :((((

    PS2. I coś dla zwolenników 10 planety :
    http://www.sun-sentinel.com/news/sfl-0731newplanetvideo,0,7247012.realvideo

    1. Lothar    

      Próba polubownego zakończenia sporu (proszę o wyrozumiałość 🙂

      > Ten strach, przed możliwością rozszerzenia układu planet, wynika
      > chyba z błędu popełnionego kilkadziesiąt lat temu, kiedy to naukowcy
      > sklasyfikowali Plutona jako planetę.

      Cóż, naukowcy popełniają błędy, ale to żadna hańba. To poprostu doświadczenia, z których trzeba wyciągnąć konstruktywne wnioski. Dzięki temu jest postęp.

      > Naprawdę, nie chciałbym być wśród ludzi, którzy mają zadecydować
      > o nowych kryteriach doboru nowoodkrytych ciał, do grona „planet”
      > , „planetoid” czy tez czegoś nowego. To cholernie ciezki orzech
      > do zgryzienia.

      Owszem..po sobie widze że temat mi nie daje spokoju 🙂 Trzeba znaleźć optymalne rozwiązanie, co jest trudne, bo obie strony mają swoje racje.

      > Obecnie mamy szeroki wachlarz kryteriów… np. geologia,
      > orbita, albedo, itp.

      Kryteria..mnożenie kryteriów przyprawić może niejednego o zawrót glowy. Ale trzeba by znaleźć jedno, podstawowe kryterium, do którego inne byłyby jedynie uzupełnieniami. Może takie,zawarte w definicji:

      PLANETĄ nazywamy ciało niebieskie, które powstało z dysku akreacyjnego i od momentu powstania krąży po niezmienionej, pierwotnej orbicie wokół gwiazdy, przy czym minimalna średnica to 1000 km (mniejszy jest planetoidą). W przypadku, gdy orbita obiektu uległa znacznemu zakłóceniu (np wyraźnie jest parabolą lub krąży wyraźnie poza płaszczyzną ekliptyki ) wówczas obiekt można nazwać UCIEKINIEREM lub PRZYBYSZEM (jeśli średnica większa niż 1000 km, wówczas można dodać „TYPU PLANETARNEGO”), w zależności od przyczyny zmiany orbity (w końcu obiekt mógł być kiedyś planetą i zostać wytrącony z orbity [UCIEKINIER] lub przybyć z zewnątrz [PRZYBYSZ] choćby z Obłoku Oorta lub nawet z innego układu planetarnego).
      Sądzę, że dodanie słów „TYPU PLANETARNEGO” dla tych powyżej 1000 km średnicy usatysfakcjonuje również zwolenników nazywania wszystkiego co lata planetą 😉

      > Należy tez pamiętać, że zazwyczaj poszukiwania robione
      > są w okolicach płaszczyzny ekliptyki. „Pod innymi kątami” może
      > czaić się więcej obiektów… i napewno się czai.

      W takim razie planeta z filmu „K-Pax” byłaby wg powyższych kryteriów UCIEKINIEREM TYPU PLANETARNEGO 🙂

      P.S.: Ostatecznie tylko Salomon był w stanie zawsze w pełni zadowolić obie strony 😉

      1. Marcin    

        Hmm, ciekawe.

        > Może takie,zawarte w definicji:
        >
        > PLANETĄ nazywamy ciało niebieskie, które powstało z dysku
        > akreacyjnego i od momentu powstania krąży po niezmienionej,
        > pierwotnej orbicie wokół gwiazdy, przy czym minimalna średnica to
        > 1000 km (mniejszy jest planetoidą). W przypadku, gdy orbita obiektu
        > uległa znacznemu zakłóceniu (np wyraźnie jest parabolą lub krąży
        > wyraźnie poza płaszczyzną ekliptyki ) wówczas obiekt można nazwać
        > UCIEKINIEREM lub PRZYBYSZEM (jeśli średnica większa niż 1000 km,
        > wówczas można dodać „TYPU PLANETARNEGO”), w zależności od przyczyny
        > zmiany orbity (w końcu obiekt mógł być kiedyś planetą i zostać
        > wytrącony z orbity [UCIEKINIER] lub przybyć z zewnątrz [PRZYBYSZ]
        > choćby z Obłoku Oorta lub nawet z innego układu planetarnego).
        > Sądzę, że dodanie słów „TYPU PLANETARNEGO” dla tych powyżej 1000 km
        > średnicy usatysfakcjonuje również zwolenników nazywania wszystkiego
        > co lata planetą 😉

        Czy to Twoja własna definicja? A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

        Pozdrawiam, Marcin

        1. $pryt    

          Więc można powiedzieć, że — współczesne definicje planet idą w rozsypkę, gdy docierają do nas obecne odkrycia. W pamiętnym wątku „Dziesiąta planeta!” podałem propozycje nowej definicji, poście „Reguły”:

          „WŁAŚCIWIE, naukowcy powinni w końcu ustalić reguły obiektów mających posiadać miano planet, lecz nie powinna być to sztuczna granica, teoretycznych kwalifikacji. Gdyby idąc za tokiem myślenia i nazwać nowoodkryte obiekty planetami, to czemu nie zrobić tego z planetoidą Ceres? To kulisty glob o sporej średnicy. Czemu nie zrobić tego z dużymi planetoidami, przecinającymi orbity uznawanych planet? Też są duże i krążą po nietypowych orbitach. Albo z planetoidami trojańskimi, krążącymi po orbicie Jowisza? Odpowiedź jest jedna – należą po prostu do większej grupy obiektów. W przypadku kryteriów, jakie obiekt powinien spełniać, by być planetą są dwa rozwiązania:

          1.Planetami są wszystkie ciała niebieskie, które krążą wokół gwiazdy (lub gwiazd), świecą światłem odbitym, należą do nielicznej grupy tego samego typu obiektów, lub też same są unikatowym wyjątkiem. Masa i średnica nie gra roli.

          Mnie osobiście podoba się pierwsze rozwiązanie, ze względu na porządek i praktyczny sens(mam na myśli brak sztucznej granicy). Pozostałe satelity gwiazdy są po prostu innymi gwiazdami, albo dużymi grupami obiektów(takie jak Pas Kuipera i pas planetoid). Nie ma też dolnej granicy-tak jak w przypadku Plutona. Nie ma więc mowy na „zachowanie statusu planety z powodu szacunku dla historii”. Pytanie brzmi: Ile ciał niebieskich powinna zawierać „nieliczna grupa tego samego typu obiektów”, by obiekty wchodzące w jej skład były nazywane planetami?
          Pięć? Dziesięć? To już zależy od naukowców. Innym rozwiązaniem, dla tych co lubią duże liczby i brak porządku jest przykład drugi:

          2.Planetami są wszystkie ciała niebieskie, które krążą wokół gwiazdy (lub gwiazd), świecą światłem odbitym i posiadają średnicę powyżej 1000 kilometrów. Typ i przynależność obiektu nie gra roli.

          Sami przyznajcie: które rozwiązanie jest LEPSZE?”

          W świetle mojego starego postu, myślę,że wszystko stałoby się znów klarowne. Przy okazji : Nowe nazwy rzeczywiście „rzucają na dywan”. Jak już by nadeszły nowe, PRAWDZIWE planety, należałoby stosować nazwy mitologiczne, jak to się już przyjęło.
          Pozdrawiam

      2. NitaJerzy    

        Myślę, że Pluton nadal będzie nazywany planetą — Piszesz: ”PLANETĄ nazywamy ciało niebieskie, które powstało z dysku akrecyjnego i od momentu powstania krąży po niezmienionej, pierwotnej orbicie wokół gwiazdy”. W takiej sytuacji na miano planety w naszym układzie nie zasługuje więc być może Merkury, który według niektórych hipotez jest byłym księżycem Wenus. Czy wedle proponowanego przez ciebie podziału, Merkurego – jako ekssatelitę Białej Planety – można nazwać Przybyszem czy Uciekinierem ? Planetami w świetle tej definicji nie mogłyby być też niektóre przynajmniej wielkie pozasłoneczne globy jowiszopodobne, które od czasu swego powstania najprawdopodobniej radykalnie zmieniły parametry swoich orbit i po hipotetycznej fazie migracji bardzo zbliżyły się do gwiazd, które obiegają. One – rozumiem – należałyby do populacji Przybyszów ? Moim zdaniem planetą jest każdy obiekt obiegający gwiazdę, o gabarytach co najmniej 1.000 km i masie od co najmniej masy Plutona do 13 mas Jowisza. Kształt obiektu oraz nachylenie i kształt jego teraźniejszej oraz dawnej okołogwiezdnej orbity nie powinien mieć żadnego znaczenia. Jestem więc konserwatystą co do kwestii dalszego nazywania Plutona planetą i zarazem entuzjastą uznania za planety – liczne prawdopodobnie – obiekty z obrzeży Układu Słonecznego o masach identycznych lub większych od odkrytego w 1930 r. przez Clyde’a Tombaugha – tak kontrowersyjnego dziś – globu.

        1. Marcin    

          Ludzie! Ratujcie mnie! 😉

          > Piszesz: ”PLANETĄ nazywamy ciało niebieskie, które powstało z dysku
          > akrecyjnego i od momentu powstania krąży po niezmienionej, pierwotnej
          > orbicie wokół gwiazdy”. W takiej sytuacji na miano planety w naszym
          > układzie nie zasługuje więc być może Merkury, który według niektórych
          > hipotez jest byłym księżycem Wenus. Czy wedle proponowanego przez
          > ciebie podziału, Merkurego – jako ekssatelitę Białej Planety –
          > można nazwać Przybyszem czy Uciekinierem ?

          Nie ma absolutnie żadnych naukowych przesłanek, które choćby w minimalnym stopniu uwiarygadniałyby hipotezę o tym, że Merkury to były księżyc Wenus.

          > Planetami w świetle
          > tej definicji nie mogłyby być też niektóre przynajmniej wielkie
          > pozasłoneczne globy jowiszopodobne, które od czasu swego powstania
          > najprawdopodobniej radykalnie zmieniły parametry swoich orbit i po
          > hipotetycznej fazie migracji bardzo zbliżyły się do gwiazd, które
          > obiegają.

          Chrystę Panie! Pisałem już o tym dwa razy (a może nawet trzy) – Układ Słoneczny ma się do innych układów planetarnych jak piernik do wiatraka.

          > Jestem więc konserwatystą co do kwestii dalszego
          > nazywania Plutona planetą i zarazem entuzjastą uznania za planety
          > – liczne prawdopodobnie – obiekty z obrzeży Układu Słonecznego
          > o masach identycznych lub większych od odkrytego w 1930 r. przez
          > Clyde’a Tombaugha – tak kontrowersyjnego dziś – globu.

          No to życzę wszystkiego najlepszego. A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

          Serdecznie pozdrawiam, Marcin

        2. NitaJerzy    

          I piernik i wiatrak są z tej samej materii — Nasza dyskusja dotyczy w zasadzie wprawdzie Plutona i innych obiektów z Pasa Kuipera, ale nie rozumiem dlaczego kryteria uznawania ciał niebieskich za planety w naszym i innych układach mają być różne. Mnie się wydaje, że ponieważ inne gwiazdy i planety podlegają takim samym prawom fizycznym i są zbudowane z takiej samej materii jak Słońce i okrążające je globy, to omawiane kryteria powinny być z natury rzeczy identyczne lub przynajmniej bardzo podobne. To, że tam występują często gorące jowisze, a u nas są tylko takie znacznie chłodniejsze i dalsze – w moim przekonaniu – nie powinien mieć wpływu na klasyfikowanie – zwłaszcza mniejszych – egzoplanet. Proponujesz aby dla każdego układu planetarnego opracowywać odmienne zasady przyznawania tamtejszym ciałom niebieskim statusu planety ? Mnie wydaje się to nienaturalne. Dlatego jakoś nie przekonuje mnie twoje ”jak piernik do wiatraka”. Co do wspomnianej uprzednio hipotezie o dawnym ścisłym związku Merkurego z Wenus, to czytałem o tym rzeczywiście dość dawno i niestety nie potrafię już dziś podać źródła. Z tego co pamiętam była to prasowa publikacja popularno- a nie paranaukowa. Również serdecznie pozdrawiam.

    2. aniau    

      Nazwy przerazaja

      > PS. Nie dobijają Was te nazwy ?? Święty Mikołaj, Wielkanocny
      > Króliczek… porażka !!! :((((

      Mnie przerazaja 🙂 A juz znacznie bardziej przeraza Xena – ktora jak mozna sprawdzic przewinela sie w moim newsie tylko raz – w celu informacyjnym. Easternbunny to chyba powinien byc jednak Zajaczek Wielkanocny – ot niedopatrzenie w tlumaczeniu.

      Sadze ze takie nazwy wprowadzaja urozmaicenie w monotonnym zyciu naukowcow- zawsze przyjemniej zapytac: „jak tam nasz Zajaczek?” Niz: „Jak tam nasze K03053… ile to bylo?”

      A jezeli chodzi o naukowcow naprawde nie mogacych juz wymyslec sensownych nazw to polecam sprawdzic co badaja obecnie laziki marsjanskie: http://marsrovers.jpl.nasa.gov . Ostatnio Opportunity badala „Koszyk Owocow” w tym „Skorke Cytryny” i „Truskawke”. Wczesniej „jadla” „Rozek lodowy”.

      1. xxl    

        nazwy

        > Mnie przerazaja 🙂 A juz znacznie bardziej przeraza Xena – ktora
        > jak mozna sprawdzic przewinela sie w moim newsie tylko raz – w celu
        > informacyjnym. Easternbunny to chyba powinien byc jednak Zajaczek
        > Wielkanocny – ot niedopatrzenie w tlumaczeniu.
        >
        > Sadze ze takie nazwy wprowadzaja urozmaicenie w monotonnym zyciu
        > naukowcow- zawsze przyjemniej zapytac: „jak tam nasz Zajaczek?” Niz:
        > „Jak tam nasze K03053… ile to bylo?”

        Całe szczescie, ze nie odkryli tych obiektów 21 lutego. W USA, ten dzień to świeto… tzw. „dzień prezydenta”.

        Wyobrażacie sobie?… „Planetoida Bush”
        Albo gorzej – „Planeta Bush”

        hehe :/

        A jeśli chodzi o „Xene”, to na zagranicznych forach, również można znaleść wiele głosów sprzeciwu.

    3. Marcin    

      Generalnie zgadzam się z Twoim postem,… — …z wyjątkiem paru fragmentów:

      > Dla „konserwatystów” jest to
      > niezrozumiałe, że nagle w naszym Układzie Słonecznym może „pojawić”
      > się 10 i więcej planet.

      Otóż myślę, że dzisiaj na miano „konserwatystów” zasługują właśnie te osoby, które za wszelką cenę chcą, by Pluton pozostał planetą.

      > Jeśli chodzi o
      > średnice 2003UB313, to przecież mówimy tutaj o obiekcie większym
      > od Plutona i troche mniejszym od Merkurego i Marsa !!!

      Dość znacznie mniejszym od Merkurego i przede wszystkim od Marsa, choć być może jest to nieco subiektywna ocena.

      > PS. Nie dobijają Was te nazwy ?? Święty Mikołaj, Wielkanocny
      > Króliczek…

      Jak najbardziej dobijają 😉 Typowo amerykańskie pomysły na nazwanie tych obiektów. A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

      Pozdrawiam, Marcin

  4. Karol    

    Hm.. — Fallen napisał(a)
    – Merkury, Wenus, Ziemia (wolę nazwę Terra, a na dźwięk określeń typu Słońce i Księżyc marszczy mi się wątroba), Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton, Ixion, Quaoar, Sedna, Orkus, 2005 FY9 (Easterbunny), 2003 UB 313, 2003 EL 61 (Santa). Zatem wychodzi planet 16… :> A podobno jest ich 23, ale źródeł nie przytoczę (porywają mnie co rok, ale doświadczenia są coraz łagodniejsze 😉 ).
    PS. Zwolennicy planety Pluton łączmy się 😉

    Musze Cie zmartwić, że Terra to też 'Ziemia’ tylko, że po Łacińsku, jak może marszczyć Ci się przez taki termin wątroba? Nienormalny(a) jesteś? :O

    Karol.

    1. Fallen    

      Wolę właśnie nazwy łacińskie — Wiem, że Terra to Ziemia, Luna to Księżyc, Sol to Słońce. Chodzi mi o to, że te zwyczajne nazwy mają też inne znaczenia, choć pisane małą literą – ziemie jako lądy lub grunty, księżyce satelity planet, słońca jako typ gwiazd. Wolę nazwy łacińskie bowiem te nazwy się wyróżniają i mają jedne znaczenie.
      Pozdrawiam serdecznie tak krytyków sceptycznych jak i entuzjastów 16 planet Dominium Solarne 😀

      Terranin Fallen

Komentarze są zablokowane.