W niedawnej publikacji w „Nature” amerykańscy astronomowie potwierdzili istnienie czarnej dziury w pobliskiej galaktyce karłowatej. To przełom w badaniach nad początkowymi fazami rozwoju galaktyk.

Tekst przygotowała Iwona Chałuś

Henize 2-10, galaktyka, w której znajduje się nowo odkryta czarna dziura, jest oddalona od Ziemi o 30 milionów lat świetlnych. W okolicy centrum wspomnianej galaktyki badacze znaleźli obszar, który emituje fale radiowe z częstotliwością podobną do tych emitowanych przez samoloty odrzutowe. Zdjęcia w zakresie promieni X, wykonane przy pomocy Teleskopu Chandra, potwierdziły powyższe obserwacje. Świadczy to o istnieniu w tym regionie aktywnej czarnej dziury, która stanowi jądro galaktyki Henize 2-10.

Odkrywcy przyznają, że zaobserwowanie masywnej czarnej dziury w centrach galaktyk karłowatych nie zdarza się często. To wydarzenie nie wzbudziłoby aż takiego zaskoczenia, gdyby nie fakt, że galaktyka Henize 2-10 jest relatywnie mała i nie wykazuje regularnego kształtu, zwykle towarzyszącego czarnym dziurom.

Czarna dziura zaobserwowana przez astronomów z Uniwersytetu w Virginii ma masę miliony razy przekraczającą masę Słońca. To pozwala potwierdzić hipotezę, że proces formowania się czarnych dziur zachodzi jeszcze przed powstaniem centrum galaktyki. Stanowi to duży wkład do badań nad procesem formowania się galaktyk oraz samych czarnych dziur.

Do obserwacji użyto także między innymi Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. W zrozumieniu odkrycia mają też swój udział naukowcy z Amerykańskiego Instytutu Astronomii Radiowej (NRAO).

Autor

Avatar photo
Redakcja AstroNETu