Piątego października, o godzinie 17.34 naszego czasu, z platformy startowej w Zachodnim Teksasie wystartowała rakieta New Shepard. Celem misji było przetestowanie systemu ewakuacji załogi. To był już piąty i ostatni test tego samego egzemplarza pojazdu należącego do firmy Blue Origin. Eksperyment zakończył się rezultatem o wiele lepszym od spodziewanego, dzięki czemu komercyjne loty suborbitalne za pomocą tego typu rakiet mogą rozpocząć się wcześniej niż zakładano.

Początki nie wróżyły dobrze. Ze względu na złe warunki pogodowe test został przełożony na następny dzień, kiedy to tuż przed końcem odliczania wykryto usterkę. Procedury startowe musiały zostać powtórzone, a samo odpalenie silników przeciągnęło się o prawie godzinę. W skrócie cały test można zobaczyć na poniższym filmie:

Po wcześniejszych przeszkodach kolejne etapy przebiegły perfekcyjnie. Tak, jak było planowane, po niecałej minucie odbyła się symulacja awarii. Kapsuła włączyła awaryjny silnik, którego ciąg w dwie sekundy oddalił ją na bezpieczną odległość. Potem odcięto dopływ paliwa w celu pozostawienia jego niewielkiej ilości na etap lądowania. Sam moment odłączenia i zainicjowania scenariusza ratunkowego był najtrudniejszym w całym teście. Został przeprowadzony podczas najbardziej ekstremalnych warunków występujących podczas lotu, tzn. w chwili wystąpienia maksymalnego ciśnienia dynamicznego, zwanym po prostu punktem max Q.

Grafika pokazująca separację modułu załogowego od reszty statku, która odbyła się w 45. sekundzie lotu. Na mniejszym zdjęciu widzimy rakietą znajdującą się prawie całkowicie w strumieniu gazów wylotowych silnika kapsuły.

Wbrew przewidywaniom, rakieta nie uległa eksplozji tuż po przeprowadzeniu manewru ucieczkowego, lecz kontynuowała swój lot. Z powodu odczepienia się modułu załogowego zmieniła się geometria pojazdu, co wpłynęło na zwiększenie oporu aerodynamicznego spowalniającego statek. Jednak poprzez brak kapsuły i co za tym idzie, mniejszą masę, rakieta poleciała nawet dalej niż zazwyczaj.

Sama część załogowa zaczęła opadać w stronę ziemi, tak jak podczas rutynowego lotu. Wszystkie spadochrony otworzyły się na czas i umożliwiły zmniejszenie szybkości do bezpiecznej granicy. W piątej minucie lotu, tuż przed lądowaniem, silnik modułu wyemitował krótki impuls, dzięki czemu dotknięcie powierzchni ziemi odbyło się z niemal zerową prędkością. Warto zaznaczyć, że chmura dymu i pyłu widoczna podczas lądowania jest spowodowana systemem hamującym, a nie bezpośrednim uderzeniem kadłuba o podłoże.

Zdjęcie zostało zrobione w chwili dotknięcia kapsuły o ziemię, w piątej minucie od odpalenia silników rakiety.

Rakieta, poddając się hamującemu oporowi atmosfery, zbliżyła się do lądowiska i włączyła silniki. Lądowanie, które nastąpiło w ósmej minucie lotu, odbyło się niemal idealnie, tak jak podczas poprzednich czterech lotów. Nogi delikatnie dotknęły płyty lądowiska, a gdy opadł pył, pracownicy Blue Origin w pełni uzasadnienie cieszyli się z pomyślnego testu.

Na zdjęciu uchwycony został New Shepard podczas lądowania. Niezwykle przezroczysty płomień wylotowy i brak dymu statek zawdzięcza użyciu jako paliwa mieszaniny ciekłego tlenu i wodoru, których jedynym produktem spalania jest para wodna.

Miejmy nadzieję, że zgodnie z obietnicami zarządu, złożonymi jeszcze długo przed eksperymentem, New Shepard trafi na zasłużone miejsce w muzeum i przyszłe pokolenia będą mogły podziwiać statek, który jako pierwszy pionowo wylądował na Ziemi. A nagranie całego lotu i procedur startowych, tak samo jak w przypadku poprzedniego testu, można obejrzeć tutaj.

Autor

Avatar photo
Miłosz Kierepka

Członek Klubu Astronomicznego Almukantarat, pasjonat prywatnego sektora przemysłu kosmicznego. Były zastępca redaktora naczelnego portalu AstroNET. Prowadzi wykłady, pokazy i warsztaty z astronomii (oraz innych nauk ścisłych) dla dzieci i młodzieży, a czasem i dorosłych.