Rejestracja jasnych zjawisk meteorowych i wyznaczanie miejsc potencjalnych spadków meteorytów to zadania Polskiej Sieci Bolidowej, która w połowie lipca rozpoczęła regularną działalność.

Każdego dnia w naszą atmosferę wpada kilka milionów cząstek międzyplanetarnego pyłu. Znaczna część z nich jest wielkości ziarenka piasku i spala się na wysokości około 80-100 km, tworząc często efektowne zjawiska „spadających gwiazd”. Tylko nieliczne z nich, o masie co najmniej kilku kilogramów, mogą wywołać zjawiska bolidów o jasności porównywalnej z Księżycem w pełni. Tylko one mogą też dotrzeć do powierzchni Ziemi w postaci meteorytów.

Materia z Kosmosu jest nieocenionym źródłem informacji o początkach Układu Słonecznego. Problem polega na tym, że większość jasnych zjawisk umyka naszej uwadze, przez co tracimy wartościowy naukowo materiał. Na naszą niekorzyść działa też czas, większość meteorytów należy bowiem do klasy kamiennych, które dość szybko pod wpływem erozji upodabniają się do zwykłych kamieni.

W latach 50. ubiegłego stulecia na terenie ówczesnej Czechosłowacji rozpoczęła swoją działalność sieć fotograficzna, której celem była rejestracja jasnych zjawisk bolidowych i wyznaczanie miejsc potencjalnych upadków meteorytów.

W latach 70. sieć rozrosła się. Obecnie obejmuje takie kraje jak Czechy, Niemcy, Słowację, Holandię, Belgię i Austrię.

Brak takiej sieci na terytorium naszego kraju powodował, że rocznie nie zauważaliśmy około 150 jasnych bolidów, mogących w sumie dać 1-2 potencjalnych upadków meteorytów.

By nie tracić cennego materiału badawczego, Pracownia KometMeteorów (PKiM) przy współudziale Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN (CAMK) w Warszawie i Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego (OAUW) uruchomiła w połowie lipca regularne obserwacje w ramach Polskiej Sieci Bolidowej (PSB).

Do sieci należy obecnie kilka stacji rozmieszczonych w miejscowościach takich jak Ostrowik, Złotokłos i Nowy Dwór Mazowiecki (Mazowieckie), Poznań, Kraków oraz Żabików (Lubelskie). W planach znajduje się uruchomienie stacji w Lublinie i Zielonej Górze.

Zdecydowaliśmy się na użycie dobrej klasy kamer przemysłowych, wyposażonych w szerokokątne i światłosilne obiektywy” – wyjaśnia Kamil Złoczewski, prezes PKiM. Zgodnie z tym, co mówi mówi, cztery do pięciu takich kamer umieszczonych w jednej stacji jest w stanie pokryć obserwacjami całe niebo. „Dzięki temu żadne zjawisko – o jasności porównywalnej z najjaśniejszymi gwiazdami na niebie, lub jaśniejsze – nie powinno umknąć naszej uwadze” – podkreśla.

Jak zaznacza Piotr Kędzierski – wiceprezes i szef sekcji fotograficznej PKiM, taki sprzęt nie jest tani, dlatego w dwóch stacjach zdecydowano się na użycie nie kamer, lecz znacznie tańszych i prostszych aparatów fotograficznych (konkretnnie lustrzanek małoobrazkowych.)

Na razie jesteśmy w stanie pracować w oparciu o 6-8 stacji” – mówi Złoczewski, na tyle bowiem starczyło środków z Komitetu Badań Naukowych i od głównego sponsora projektu – firmy Siemens Building Technologies.

Docelowo obejmie ona 20-30 miejsc rozłożonych równomiernie na terenie naszego kraju” – zapowiada.

O tworzeniu sieci bolidowej można też przeczytać w artykule Arkadiusza Olecha w najnowszym Urania – Postępy Astronomii„, czwarty numer dwumiesięcznika„>numerze „Uranii-Postępów Astronomii”.

Autor

Łukasz Wiśniewski