Premier Rosji Michaił Kasjanow podpisał rozporządzenie o zniszczeniu stacji orbitalnej Mir na początku tego roku – poinformowała rosyjska agencja kosmiczna „Rosawiakosmos”. Mir spadnie na Ziemię w lutym. Większa część stacji spali się w atmosferze, reszta trafi do Pacyfiku. Rosyjska stacja opuści najprawdopodobniej orbitę bez udziału załogi.

Dokładnej daty zakończenia żywota wysłużonej stacji nie podano w dokumencie, który premier podpisał już 30 grudnia, a o czym powiadomiono dopiero dziś (5 stycznia 2001). Stacja przestanie istnieć „w lutym-marcu roku 2001” – głosi rozporządzenie. Jednocześnie jest mowa o utworzeniu komisji, która ma się zająć szczegółami bezpiecznej likwidacji stacji.

W listopadzie informowano, że zatopienie w Pacyfiku resztek stacji nastąpi 27 lub 28 lutego. Termin ten, jak poinformował obecnie szef rosyjskiej agencji kosmicznej Jurij Koptiew, może się opóźnić. Jednym z powodów, wg Koptiewa, jest incydent z końca grudnia, gdy Ośrodek Kontroli Lotów utracił na 20 godzin kontakt ze stacją. Przerwę tę wytłumaczono „brakiem czujności” specjalistów na Ziemi. Drugim powodem jest opóźnienie o 48 godzin startu statku Progress, który rozpocznie operację ściągania stacji Mir z orbity. Pierwotnie statek towarowy Progress M1-5 miał lecieć 16 stycznia. Z przyczyn technicznych wyleci później, dopiero 18 stycznia okolo godz. 11 czasu polskiego.

Progress zadokuje do stacji 20 stycznia i dostarczy ładunek paliwa. Wykorzystując silniki statku, prędkość Mira zostanie zmniejszona, co spowoduje iż stacja zniży swoją orbitę i zanurzy się w atmosferze. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, kosmonauci nie będą potrzebni podczas likwidacji Mira. Rosjanie przewidują skierowanie załogi do Mira tylko w dwóch przypadkach – jeśli pojawią się kłopoty przy dokowaniu Progressa albo w razie poważnej awarii w systemie sterowania stacji.

Gienadij Padalka i Nikolaj Budarin, dwaj najbardziej doświadczeni rosyjscy kosmonauci, przygotowują się do awaryjnego lotu w rosyjskim centrum szkolenia astronautów, zaś statek Sojuz, którym mieliby polecieć astronauci, będzie przygotowany do lotu w ciągu 12 dni.

140-tonowa stacja orbitalna Mir, niegdyś chluba sowieckiej kosmonautyki, miała działać przez pięć lat, ale na orbicie pracuje już niemal 15 i stanowiła nieodzowną pomoc przy konstruowaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Jak powiedział Koptiew, resztki stacji, której znaczna część powinna spłonąć w atmosferze, mają zostać zatopione w Oceanie Spokojnym w odległości 1,5 do 2 tysięcy kilometrów od wybrzeży Australii.

MirCorp, firma która chciała zapobiec zniszczeniu stacji i wykorzystać ją do celów komercyjnych, zwróciła swe zainteresowania ku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Autor

Marcin Marszałek