Pracownicy amerykańskiej stacji nasłuchowej, służącej głównie do wykrywania eksplozji jądrowych usłyszeli dwa duże meteory wpadające w atmosferę.

Dwa duże meteory o średnicy około 2 i 3 metrów wpadły w atmosferę ziemską kilkaset mil na północ od wybrzeży Meksyku. Meteory te, podobnie jak inne, na skutek ciepła wydzielanego pod wpływem tarcia o naszą atmosferę eksplodowały kilkadziesiąt kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Śladem wybuchu była silna fala akustyczna o bardzo niskiej częstotliwości.

Człowiek tak niskich dźwięków nie potrafi słyszeć, jednak zostały one wykryte przez sieć stacji nasłuchowych, służących głównie do wykrywania eksplozji jądrowych. Dysponując bardzo dokładnym czasem docierania fali akustycznej do poszczególnych stacji, a także jej częstotliwością, można bardzo dokładnie określić miejsce wybuchu i jego siłę. Amerykańscy specjaliści określili energię eksplozji na około 8000 ton trotylu. Jeden z nich należy do piątki największych meteorów, jakie kiedykolwiek zaobserwowaliśmy – mówi Doug ReVelle, jeden z pracowników stacji w Los Alamos.

Podobne zdarzenia obserwowane są kilkanaście razy w roku. Mimo sporej energii eksplozje te nie są groźne. Szczątki meteora prawie zawsze dopalają się zanim dolecą do powierzchni Ziemi. Natomiast bez wątpienia są one bardzo widowiskowe – widoczna jest duża kula ognia.

Sieć stacji nasłuchowych to pozostałość po zimnej wojnie. Są one stosunkowo tanim uzupełnieniem innych systemów wykrywania eksplozji.

Autor

Marcin Marszałek