Astronomowie używający radioteleskopu VLBA (Very Long Baseline Array) odkryli bardzo starą czarną dziurę wędrującą po Galaktyce i zapuszczającą się do jej obrzeży. Uczeni sądzą, że jest ona pozostałością dawno umarłej gwiazdy, którą grawitacyjne siły wyrzuciły z gromady gwiazd każąc jej błąkać się po Drodze Mlecznej.

„To odkrycie to pierwszy krok do uzupełnienia brakującego rozdziału w historii naszej Galaktyki” – powiedział Felix Mirabel, astrofizyk z Instytutu Astronomii i Fizyki Kosmicznej w Argentyńsko-Francuskiej Komisji Energii Atomowej – „Sądzimy, że tysiące bardzo masywnych gwiazd powstało we wczesnej historii Drogi Mlecznej, ale to jest pierwsza pozostałość tych gwiazd, jaką udało nam sie odkryć. Także po raz pierwszy udało nam się zmierzyć w jaki sposób czarna dziura porusza się”.

Odkrycie zostało ogłoszone w tygodniku „Nature” z 13 września b.r.

Obiekt, oznaczony jako XTE J1118+480, został odkryty 29 marca 2000 roku przez satelitę rentgenowskiego Rossi X-ray. Późniejsze obserwacje radiowe i optyczne pozwoliły ustalić, że obiekt znajduje się około 6000 lat świetlnych od Słońca i jest „mikrokwazarem”, w którym materia spływająca z grawitacyjnego towarzysza tworzy obracający się dysk, z którego wydostają się dżety (wyrzuty materii z ustalonym kierunkiem) będące źródłem promieniowania radiowego.

W jaki sposób XTE J1118+480 znalazł się na swojej orbicie? Zaproponowano dwie możliwości: powstał on w płaskim dysku Galaktyki i został stamtąd wyrzucony na skutek działania sił grawitacji lub też powstał w gromadzie kulistej i również siły grawitacyjne odpowiedzialne były za jego wyrzucenie z tej gromady.

Za bardziej prawdopodobna przyjmowana jest druga hipoteza. Symulacje komputerowe pokazały, że takie wyrzucenie jest możliwe.

Towarszyszący czarnej dziurze obiekt został prawodpodobnie przechwycony zanim opuściła ona gromadę kulistą i stał się on jej „prowiantem na drogę”.

Autor

Michał Matraszek