W nocy 22 września 2001 zmagająca się z przeciwnościami losu sonda Deep Space 1 przemknęła obok lodowego jądra komety Borelliego w odległości zaledwie 2170 kilometrów. Obrazy które uzyskano są lepsze od zdjęć komety Halleya wykonanych 15 lat temu przez sondę Giotto i pozwalają dużo powiedzieć o jej jądrze.

W listopadzie 1999 roku kiedy sonda Deep Space 1 (DS1) leciała na ślepo po utracie swojej kamery nawigacyjnej, Marc Rayman z zespołem swoich inżynierów z pewnością rozpaczali, że ich pojazd kosmiczny nigdy nie doczeka spotkania z kometą Borelliego mającego nastąpić prawie dwa lata później. Sonda jednak przetrwała i odniosła sukces.

Muszę powiedzieć, że spotkanie przebiegło nie tak jak to przewidywano” – bez okazywania emocji powiedział Rayman na konferencji prasowej 25 września 2001. – „W rzeczywistości przebiegło perfekcyjnie„.

Rezultaty jakie tu widać są najbardziej szczegółowymi obrazami jądra komety jakie dotychczas uzyskano i są lepsze od zdjęć komety Halleya wykonanych 15 lat temu przez sondę Giotto. Jądro komety Borelliego o długości 8 kilometrów ma wydłużony, podobny do kręgla walcowaty kształt, a na jego powierzchni widać szereg niespodziewanie jasnych i ciemnych obszarów, które w rzeczywistości są ciemne i niezwykle czarne.

Kosmochemicy uważają, że jądro komety jest prawdopodobnie pokryte miejscami połyskującą mieszaniną bogatą w węgiel i związki organiczne. „Te zdjęcia uświadomiły nam, że struktura jąder komet jest bardziej złożona niż sobie to wyobrażaliśmy” – mówi Laurence Soderblom, kierujący zespołem odpowiedzialnym za kamerę sondy DS1. „Jądra komet mają bardzo ciemne, gładkie i łagodnie sfałdowane powierzchnie z równinami bez większych struktur oraz głęboko spękane wnętrza„. Inny członek zespołu określił jądro jako „kostkę mydła Dove wiekości Mount Everestu„.

Zdjęcia komety wykonane przez sondę (a również i te wykonane za pomocą 5-metrowego teleskopu w Obserwatorium Mount Palomar) ujawniają, że ta międzyplanetarna góra lodowa wyrzuca w kierunku Słońca cienki dżet parującego lodu i pyłu wyglądający tak jak gdyby wystrzeliwały go trzy stojące tuż obok siebie działa. I rzeczywiście, modele komet sugerują, że takie zasilane lodem dżety z czasem powinny zawracać w kierunku jądra przesłaniając „źródła” ucieczki gazu i pyłu z jego powierzchni. Soderblom zauważa jednak, że obszar zasilający dżet najbardziej jest płaską relatywnie jasną „równiną.”

Kometa Borelliego znana pod oficjalną nazwą 19P (P od angielskiego słowa periodic – okresowa) obiega Słońce co 6,8 roku, jest uważana za obiekt uformowany w innym rejonie pierwotnej mgławicy planetarnej niż kometa Halleya, której orbita ma długość 76 lat. Oprócz oczywistej sygnatury wody i sygnatury wskazującej na tlenek węgla jakie zarejestrowała sonda DS1 w czasie pomiarów jonów w swoim otoczeniu, skład jądra komety Boreliego pozostaje jednak niewiadomą. „Ledwie zadrasnęliśmy powierzchnię” – komentuje naukowiec projektu Robert Nelson. „Na szczęście jądro przeszło wprost przed szczeliną pomiarową spektrometru podczerwieni naszej sondy i te obserwacje mogą ujawnić co pokrywa powierzchnię lodu„.

Inną niespodzianką było to co wykryto w chmurze zjonizowanych gazów tryskającej z jądra komety. Ta plazma o temperaturze miliona stopni koncentrowała się w odległości około 2000 kilometrów od jądra komety, a nie bezpośrednio przed nim jak się tego spodziewano. „To bardzo przypomina falę uderzeniową podążającą za myśliwcem odrzutowym” – wyjaśnia David Young. – „Jest w złym miejscu i czasie, i musimy dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje„.

Young, Soderblom i pozostali członkowie zespołu misji Deep Space 1 mają nadzieję, że na listopadowym spotkaniu naukowym będą mogli przedstawić znacznie więcej szczegółów. Donald Yeomans – ekspert zajmujący się kometami – podkreśla już teraz, że to czego dowiedzieliśmy się w ciągu kilku ostatnich dni dzięki sondzie DS1 jest „gigantycznym krokiem do przodu w naszym zrozumieniu jąder kometarnych„.

Autor

Marcin Marszałek