Szef NASA – Dan Goldin – inicjator podejścia szybciej, lepiej, taniej ustępuje ze swojego stanowiska. Ogłosił to w okolicznościach rosnących kosztów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, które źle wróżą przyszłości programowi badań kosmicznych, wizytówce NASA.

Rezygnacja Goldina stanie się faktem 17 listopada b.r. Następca nie został jeszcze oficjalnie wskazany, choć mówi się o Courtney’u A. Staddzie, szefie personelu, osobie wskazanej przez Busha.

Nienajlepsze są okoliczności odejścia Goldina – kryzys w ustalaniu funduszy na budowę stacji kosmicznej który zagraża całemu projektowi. Przez następne 4-5 lat będzie brakowało 5 miliardów dolarów, czego konsekwencją będzie rezygnacja z budowy modułu mieszkalnego oraz awaryjnego statku ucieczkowego (CRV) dla sześciu – siedmiu astronautów. W rezultacie na stacji mogą przebywać maksymalnie trzej członkowie załogi – tyle bowiem miejsc ma obecnie przycumowany do stacji rosyjski Sojuz.

Zespół szacowania kosztów powołany przez Goldina pracuje nad raportem o zarządzaniu i księgowości NASA. Kierownicy NASA, przemaglowani do tej pory zapowiadają, że będzie druzgocący…

Generalnie sytuacja w NASA jest kiepska. Ciągłe problemy z finansami zagrażają misjom kosmicznym, budowie ISSa. Myśli się też o prywatyzacji promów kosmicznych. Ten nienajlepiej kojarzący się w Polsce termin dobrze oddaje atmosferę w NASA, najważniejszej organizacji tego typu na świecie.

Autor

Wojciech Rutkowski