Nie wiem co dokładnie chciał powiedzieć autor powyższego przysłowia ludowego, które dziś rano znalazłem w kalendarzu. Jedno jest pewne – od jutra Słońce będzie zachodzić coraz później.
Pomiędzy 12 i 14 grudnia Słońce zachodzi o godzinie 15:31. 15 grudnia zajdzie o 15:32. Wieczorem zacznie przybywać dnia.
Nie oznacza to jednak, że dzień przestanie się skracać. Dziś rano Słońce wstało o 7:41, jutro wstanie o 7:42. Najdłużej, do godziny 7:49, pośpi ono sobie od 25 grudnia do 4 stycznia. Czyli podczas gdy wieczory będą się wydłużać, ranki opóźnią się jeszcze o 8 minut. Efekt walki wieczora z porankiem jest taki, że najkrótszym dniem będzie 21 grudnia. Wtedy też, o godzinie 20:21, rozpocznie się astronomiczna zima, a od dnia następnego czas pomiędzy wschodem i zachodem Słońca zacznie się wreszcie wydłużać.
Wszystkie momenty wschodów i zachodów zostały obliczone dla Łodzi. W różnych miejscach Polski mogą wystąpić kilkunastominutowe różnice.
Brzmi to trochę jak herezja: w szkole na lekcjach geografii nauczono nas, że pierwszy dzień zimy jest jednocześnie najkrótszym dniem roku. Dlaczego teraz ktoś twierdzi, że już kilka dni wcześniej wieczorami zaczyna przybywać dnia?
O przyczynach tego zjawiska również mówiono w szkole. Tyle, że na lekcjach fizyki. Za to dziwne zachowanie odpowiedzialna jest zasada zachowania momentu pędu.
Ziemia wykonuje dwa ruchy, które można nazwać „obrotowymi”:
- Obraca się wokół własnej osi. Ze względu na to, że kształt (ściśle: moment bezwładności) naszej planety nie zmienia się, prędkość kątowa tego obrotu pozostaje stała. Na wykonanie jednego obrotu potrzeba 23 godzin 56 minut i 4 sekund (jest to tak zwana doba gwiazdowa, mierzy się ją nie względem Słońca, lecz względem odległych gwiazd).
- Krąży wokół Słońca. Odległość Ziemia-Słońce zmienia się. Na początku stycznia osiąga minimalną wartość (147,1 milionów kilometrów), a w pierwszych dniach lipca – maksymalną (152,1 milionów kilometrów). Aby moment pędu mógł się zachować, w pierwszych dniach stycznia prędkość naszej planety musi być nieco większa, a na początku lipca – nieco mniejsza niż jej średnia wartość (wynosząca około 30 kilometrów na sekundę).
Teraz dochodzimy do sedna sprawy: O tym kiedy Słońce wschodzi, góruje i zachodzi, decyduje obrót naszej planety nie względem odległych gwiazd, lecz względem Słońca. Skoro Ziemia w grudniu zakreśla każdego dnia nieco większe kąty na swojej orbicie, to odstępy między kolejnymi górowaniami Słońca muszą być nieco większe niż średnie (wynoszące 24 godziny). W ten sposób południe każdego dnia przypada o kilka sekund później niż poprzedniego. Ta drobna zmiana powoduje również opóźnianie wschodu i zachodu Słońca. I to dlatego wieczorami przybywa dnia, podczas gdy rano jeszcze go ubywa.
W początku lata sytuacja będzie odwrotna. Doba będzie trwać kilka sekund krócej niż 24 godziny i południe słoneczne będzie następować coraz wcześniej. Również wtedy będzie się to przekładać na godziny wschodu i zachodu Słońca.
ssw
Święta Łucja… — To przysłowie znane mi jest w wersji:
„święta Łucja dnia dorzuca”, co oznacza, że od św. Łucji dnia po zachodzie już nie ubywa.
Henryk Breguła
wspomnienie św Lucji w kalendarzu juliańskim przypadało 23 grudnia