Pierwsza interpretacja danych, zebranych przez spektrometr emisyjny podczerwieni, znajdujący się na pokładzie sondy Mars Global Surveyor, sugerowała, że na planecie tej niegdyś mogły zachodzić procesy analogiczne do ziemskiej tektoniki płyt. Jednak powtórna analiza tych samych danych, przeprowadzona przez dwóch badaczy z University of Tennessee, prowadzi do zupełnie odmiennych wniosków. Według badaczy Mars tylko trochę… zwietrzał.

W marcu 2000 roku w tygodniku Science Joshua Bandfield, Victoria Hamilton i Philip Christensen, geolodzy z Arizona State University, stwierdzili, że powierzchnia Marsa składa się z dwóch głównych rodzajów skał. Ich zdaniem, półkula południowa zbudowana jest z bazaltu, typowej wulkanicznej skały, jakiej pełno jest na planetach i księżycach. Natomiast półkula północna to andezyt, skała dość rzadka i występująca tylko w pewnych ściśle określonych miejscach. Na Ziemi gęsta andezytowa lawa wylewa się tylko z wulkanów położonych nad aktywnymi strefami subdukcji, m.in. w Andach.

Strefa subdukcji to miejsce, w którym jedna płyta tektoniczna (oceaniczna) wsuwa się pod drugą (kontynentalną). Lawa andezytowa powstaje głęboko pod powierzchnią Ziemi, gdzie woda wyciśnięta z morskich osadów przez olbrzymie ciśnienie zmniejsza temperaturę topnienia tamtejszych skał. Obecność na Marsie tak ogromnych obszarów złożonych z andezytu musiałoby więc oznaczać, że działała tam tektonika płyt na ogromną skalę – przynajmniej na północnej półkuli.

Jednak Michael Wyatt i Harry McSween w ostatnim numerze Nature przedstawiają krańcowo odmienną interpretację. Ich zdaniem widma emisyjne zebrane przez sondę nad północną półkulą równie dobrze pasują do modelu wietrzenia powierzchniowego, według którego marsjańskie „dno oceaniczne” pokrywa jedynie stosunkowo cienka warstwa produktów wietrzenia bazaltu – głównie minerałów ilastych.

Taka interpretacja nie dopuszcza jakiejkolwiek tektoniki płyt ani intensywnych procesów hydrotermalnych, ponieważ takie minerały powstają w niskich temperaturach. Jedyne, co pozostało z pierwotnej interpretacji, to konieczność obecności wody, ponieważ zarówno andezyty, jak i wietrzeniowe minerały ilaste nie mogłyby bez niej powstać. Jednak poza tym, dzieli je przepaść – również jeśli chodzi o perspektywy występowania życia na Marsie.

Hipoteza andezytowa oznaczałaby, że woda i ciepło mogą wciąż istnieć głęboko pod pustynną powierzchnią planety, a wraz z nimi prawdopodobne jest istnienie mikroorganizmów. Jeśli zaś „dno” na północnej półkuli pokryte jest tylko cienką zwietrzeliną, prawie na pewno niczego tam nie znajdziemy.

Jak na razie, wskazanie właściwej interpretacji jest niemożliwe. Być może rozwiązanie wyłoni się w najbliższych latach, kiedy do Czerwonej Planety dotrą kolejne sondy. Już pod koniec 2003 roku na orbicie planety znajdzie się sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej Mars Express wyposażona w polski spektrometr PSF.

Autor

Marcin Marszałek