W grudniu 2001 roku z pomocą promu kosmicznego przemieszczono ISS z powodu odrzuconego członu rosyjskiej rakiety, który miał niebezpiecznie zbliżyć się do stacji. Kosmiczne śmieci to narastający problem, pomóc mogą nowe projekty satelitów.

Obecnie na ziemskiej orbicie krąży olbrzymia liczba satelitów przeznaczonych do różnych zadań: obserwacji Ziemi, prognozowania pogody, telekomunikacji, astronomii czy też do celów wojskowych. Przestrzeń wokół Ziemi staje się coraz bardziej zatłoczona. Poza kosmiczną kontrolą ruchu jest jeszcze jeden problem: co robić z kosmicznymi śmieciami.

Należące do ESA Europejskie Centrum Obserwacji Przestrzeni Kosmicznej (ESOC, European Space Operations Centre) w Darmstadzie w Niemczech zajmuje się śledzeniem kosmicznych odpadków. Szacuje, że ponad 23 tysiące obiektów większych niż 10 centymetrów zostało wystrzelonych z Ziemi. Z tego około 7500 wciąż orbituje a zaledwie 6% z nich jest działających. Połowa wszystkich obiektów to niedziałające satelity, zużyte człony rakiet i inne tego typu większe przedmioty. Pozostałe 44% to szczątki wybuchów bądź pozostałości kosmicznych wypadków. Ponadto szacuje się, że jest jeszcze między 70 a 120 tysięcy fragmentów mniejszych niż jeden centymetr i wszystkie te liczby co roku rosną o 5%.

Drobiazgi, takie jak kawałki farby, poruszające się z prędkością około 6 km/s, mogą być problemem dla pojazdów kosmicznych czy astronautów. Jedynym sposobem na ograniczenie groźby jest usuwanie satelitów po zakończeniu ich okresu pracy. Strącanie ich w kierunku Ziemi spowoduje, że spłoną w jej atmosferze. Sytuacja jest bardziej skomlipkowana w przypadku większych kawałków – mogą one przetrwać deorbitację i uderzyć w powierzchnię Ziemi. W takich kłopotliwych przypadkach, satelity są po prostu pozostawiane na swoich orbitach.

ESA pracuje nad nową technologią dla swojej misji Darwin – kosmicznego teleskopu, złożonego z sześciu 2-metrowych teleskopów poruszających się w przestrzeni kosmicznej w ścisłej formacji. Technologia ta ma umożliwić kontrolowanie wzajemnego położenia urządzeń, tworzących konstelację o rozpiętości 250 metrów. Misja ma umożliwić analizowanie z wielką precyzją atmosfer odległych, pozasłonecznych planet podobnych do Ziemi i dzięki temu wykrywanie chemicznych oznak obecności życia.

Tak ma wyglądać teleskop ESA Darwin, złożony z sześciu 2-metrowych teleskopów poruszających się w ścisłej formacji.

Gdy rozwiązanie to zostanie wdrożone, znajdzie inne zastosowania. Zamiast produkować duże, ciężkie urządzenia, można je zastąpić wieloma mniejszymi, tańszymi. Takie lekkie obiekty łatwo po zakończeniu ich pracy skierować w ziemską atmosferę, gdzie na pewno spłoną. Inną zaletą systemu kontroli położenia jest możliwość jego wykorzystania przy unikaniu kosmicznych korków i stłuczek.

Oczywiście nic całkowicie nie usunie problemu kosmicznych śmieci. Jednak jeśli wykorzystamy zaawansowaną technologię do pozbywania się niepotrzebnego sprzętu, przestrzeń kosmiczna stanie się z czasem czystsza i bezpieczniejsza.

Ziemia z pierścieniem

Czy badanie kosmosu spowoduje powstanie pierścienia śmieci wokół Ziemi? Jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki, do XXII wieku zanieczyszczenie bliskiej przestrzeni kosmicznej może stać się poważnym problemem. Oczywiście kosmiczne śmietnisko nie byłoby aż tak imponujące jak pierścienie Saturna założone Ziemi na tym fotomontażu…

Autor

Wojciech Rutkowski