Plany uruchomienia sieci satelitów nawigacyjnych Galileo nareszcie znajdują się o krok bliżej realizacji. W poniedziałek osiągnięto porozumienie w sprawie rozkładu kosztów. Blisko 1,1 miliarda euro po połowie wyłożą ESA i Unia Europejska.

Galileo jest pierwszym wspólnym programem Unii Europejskiej i ESA. Jego ostateczne uruchomienie zaplanowano na rok 2008.

To wielki dzień dla Europy w ogóle i dla jej kosmicznej społeczności w szczególności. Świadomość ekonomiczej, przemysłowej i strategicznej ważności nawigacji satelitarnej spowodowała, że nasi członkowie osiągnęli porozumienie we wspólnym interesie. Jesteśmy obecnie w stanie kontynuować program Galileo, który przyniesie korzyści wszystkim mieszkańcom miast” – powiedział generalny dyrektor ESA Antonio Rodota. – „Galileo jest bezsprzecznie rzeczywistością.

W miniony poniedziałek ESA nie ujawniła szczegółów osiągniętego porozumienia, stwierdzając jedynie, że ugoda pozwoli podjąć prace nad Galileo. „Porozumienie osiągnięte przez członków ESA oczyszcza drogę do oficjalnego wystrzelenia Galileo” – podała ESA w oświadczeniu prasowym.

Łączone Przedsięwzięcie Galileo zostanie sfinansowane przez ESA i Unię Europejską. Nowa struktura organizacyjna zajmie się doglądaniem postępów i prawidłowości faz testowych, a także weźmie udział w przygotowaniu fazy operacyjnej.

Jestem niezwykle zadowolony z tego rezultatu” – powiedział Edelgard Bulmahn, niemiecki Minister Edukacji i Badań. – „Galileo jest na właściwej drodze. Jestem wdzięczny wszystkim członkom ESA za to, że podjeli trud znalezienia wyważonego rozwiązania. Cieszę się, że Europa ponownie potrafiła zająć wspólne stanowisko w sprawie wysoko rozwiniętej technologii, a zarazem programu, który będzie użyteczny dla każdego z nas.

Ilustracja przedstawia hipotetyczny wygląd nawigacyjnej sieci Galileo.

Osiągnięte ostatnio porozumienie rozwiązuje tylko jedną z wielu kwestii, które spowodowały opóźnienie w konstruowaniu i rozwijaniu systemu. Wcześniej pojawiały się rozterki wywołane brakiem przekonania o potrzebności systemu z powodu jego podobieństwa do amerykańskiego Global Positioning System.

Galileo ma dysponować własną siecią 30 satelitów. UE podkreśla, że system będzie zarządzany przez organy cywilne i położy kres uzależnieniu Europy od kontrolowanego przez Pentagon GPS.

Pierwszy satelita systemu Galileo ma zostać wprowadzony na orbitę okołoziemską pod koniec roku 2004 – informuje ESA na swej stronie internetowej. Na lata 2005-2006 przewidziano wystrzelenie kolejnych czterech satelitów. Galileo ma osiągnąć pełną zdolność operacyjną w roku 2008.

Galileo niezbyt podoba się Amerykanom. Pod koniec 2001 roku Pentagon wystosował nawet pismo do 15 unijnych ministrów obrony, ostrzegając, że wrogowie mogliby wykorzystać ten cywilny system w wojnie z Zachodem, a Amerykanie nie mogliby temu przeszkodzić.

Pytania, jakie powstały w kontekście uczestnictwa Niemiec i Włoch w projekcie, także opóźniły go nieco, jednak udało się te kwestie rozwiązać w marcu. Każda z nich powstrzymywała odpowiednie organy od pełnego finansowania programu, istniały także przesłanki, że nie uda się uruchomić Galileo przed 2008 rokiem. Poniedziałkowa informacja optymistycznie prognozuje, że piewsza sonda powinna się pojawić na orbicie przed rokiem 2005, czyli zgodnie z harmonogramem.

Na system docelowo złoży się 30 satelitów. Trzy fragmenty okołoziemskiej średniej orbity zostaną zajęte przez składające się z 9 satelitów zespoły, natomiast pozostałe trzy obiekty znajdą się wyżej i ich funkcja będzie raczej asekuracyjna na wypadek awarii któregoś z niżej znajdujących się transmiterów. Na wysokości 23 616 kilometrów i 56. stopniu, oczekuje się, że system będzie podawał dokładną pozycję nawet do 75. stopnia szerokości geograficznej północnej.

Chociaż można się tu doszukać pewnego podobieństwa do amerykańskiego GPS oraz rosyjskiego GLONASS, Galileo znajdzie się pod kontrolą organizacji cywilnych. Będzie używany do nawigacji drogowej, kolejowej, powietrznej i morskiej, nie mówiąc już o innych zastosowaniach.

ESA i Unia Europejska oczekują ogromnych korzyści ekonomicznych z projektu, między innymi powstania 140 000 nowych miejsc pracy. Politycy mówią nawet o 4,6 euro, które uzyskanoby z każdego euro zainwestowanego w projekt.

Autor

Łukasz Wiśniewski