W czasie przeprowadzonego dwa dni temu testu uczeni poszukujący przyczyn katastrofy Columbii wystrzelili w kierunku makiety skrzydła promu kolejny fragment pianki izolacyjnej. Powstały otwór, o średnicy 40 centymetrów, rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące tego czy takie uderzenie mogło być odpowiedzialne za tragedię.

Wierzymy że złapaliśmy winowajcę na gorącym uczynku, wierzymy że udało nam się ustalić iż fragment pianki oderwany w czasie startu od zbiornika zewnętrznego jest najbardziej prawdopodobną, bezpośrednią przyczyną wypadku Columbii” – powiedział Scott Hubbard, członek Columbia Accident Investigation Board, zespołu badającego przyczyny katastrofy.

16 stycznia, 80 sekund po starcie, ważący 0,75 kilograma fragment pianki izolacyjnej uderzył z prędkością ponad 800 kilometrów na godzinę w panel numer 8 węglowej izolacji przedniej części lewego skrzydła.

Wykonany w tym momencie film miał zbyt niewielką rozdzielczość aby można było na jego podstawie ustalić stopień zniszczenia. Inżynierowie potrzebowali bezpośredniego dowodu.

W ramach badań przeprowadzono serię testów, w których podobny fragment pianki był wystrzeliwany w kierunku makiety skrzydła.

Działo z którego za pomocą sprężonego azotu wystrzeliwane są fragmenty pianki izolującej zbiornik główny promu kosmicznego. Wykorzystuje się je w badaniach przyczyn katastrofy Columbii.

Wstępne wyniki pokazywały, że uderzenie powoduje uszkodzenie, ale wyniki nie były zupełnie przejrzyste. Były one przeprowadzane z panelem numer 6 o nieco innych własnościach geometrycznych. W ostatnim teście piankę wystrzelono w kierunku panelu numer 8 wziętego z promu, który wykonał z nim 27 lotów.

Na filmie nakręconym szybka kamerą widać jak powstaje otwór o rozmiarach 40 na 40 centymetrów. Niektóre z odłamków uszkodzonego panelu wpadają do wnętrza skrzydła, inne wylatują na zewnątrz. Być może jeden z takich odłamków, które wpadły do środka był tym, którego oddalanie się od Columbii zaobserwowano na radarowych zdjęciach wykonanych w drugim dniu lotu.

Byłem zaskoczony, bardzo zaskoczony” – powiedział Hubbard. „Jako fizyk przeprowadzający testy czuję się zadowolony, że po miesiącach pracy udało nam się zademonstrować związek między pianka i uszkodzeniem. Wiem jednak że było to przyczyna tragedii i jest mi z tego powodu bardzo smutno. Przez te sześć miesięcy cały czas mieliśmy przed oczami obraz siedmiorga nieżyjących astronautów„.

Załoga misji STS-107 pozuje do fotografii w module SPACEHAB promu kosmicznego Columbia. W dolnym rzędzie (w czerwonych koszulach): Kalpana Chawla (specjalista misji), Rick D. Husband (dowódca misji), Laurel B. Clark (specjalista misji) i Ilan Ramon (specjalista ładunku). W górnym rzędzie (zespół „niebieskich”): David M. Brown (specjalista misji), William C. McCool (pilot) i Michael P. Anderson (dowódca ładunku). 1 lutego 2003 roku cała załoga zginęła w trakcie podejścia wahadłowca do lądowania. Wśród szczątków promu znaleziono nie wywołany film, na którym było to zdjęcie.

CAIB opublikował już wstępne zalecenia dla NASA w sprawie lotów wahadłowców. Obejmują one między innymi wykonywanie zdjęć satelitarnych wahadłowca w czasie misji i poszukiwanie na nich ewentualnych uszkodzeń. Zalecono też stworzenie możliwość naprawy ochrony termicznej w czasie pobytu na orbicie. Hubbard stwierdził, że przeprowadzone testy wskazują też na konieczność zbadania jak kompozyty węglowe zmieniają z wiekiem swoje własności i reakcję na uderzenia.

Autor

Michał Matraszek