W nocy z 20 na 21 listopada można było na terenie całego kraju obserwować wyjątkowo piękne i intensywne zorze polarne. Jak poinformował Krzysztof Mularczyk z Pracowni KometMeteorów (PKiM), student astronomii na Uniwersytecie Warszawskim, zjawisko to obserwowała grupa osób z PKiM w Stacji Obserwacyjnej UW w Ostrowiku (40 km na południowy wschód od Warszawy). Zapraszamy do lektury opisu przebiegu tego niesamowitego zjawiska.

Już wieczorem, mimo że niebo było jeszcze zachmurzone, było wyjątkowo jasno” – opisuje Mularczyk. – „Około godziny 18 zrobiła się dobra pogoda. Całe niebo było jasne jak w czerwcu. Na północy, tuż przy horyzoncie, widać było chmury zabarwione na zielono, a nad nimi – czerwonawe smugi. Nagle o 18.10 w niebo strzeliły dwie czerwone pionowe wstęgi – jedna dokładnie na północy, druga na północnym-zachodzie. Ta północna znikła szybko, druga trochę wolniej. Na chwilę zjawisko się wyciszyło. O 18:18 na północnym zachodzie strzeliła w niebo kolejna smuga. Była bardzo intensywna i sięgała zenitu. Mieniła się kolorami od czerwonego, do różowego poprzez pomarańczowy. W ciągu kilku minut rozwiała się w dużą, biało-czerwonawą chmurę„.

Dalsze obserwacje ponownie przerwały chmury. W dziurach między nimi widać jednak było, że niebo na północy jest zielonkawe.

Około godziny 21:00 zorza pojawiła się daleko na południu, rozciągając się w postaci intensywnej biało-żółtej chmury od Oriona do Marsa. Chmura podzieliła się na dwie, a z większej strzelały promienie na prawie całe niebo.

Kulminacja zjawiska przypadła pomiędzy 22:00 i 22:30. Wtedy równocześnie na północnym-wschodzie i północnym-zachodzie pojawiły się ogromne czerwono-różowe słupy, przecinające się w zenicie. Z czasem podzieliły się one na kilkanaście żyjących własnym życiem smug. Wszystko to działo się na tle lekko zielonkawej i pulsującej poświaty” – wspomina Mularczyk. O 22:30 wszystko przygasło, lecz jeszcze przez pół godziny niebo na wschodzie było lekko czerwone. Ostatni akcent czwartkowego zjawiska miał miejsce kwadrans po północy. Na wschodzie pojawiła się biało-mleczna chmura, zwiększając swoje rozmiary i sięgając zenitu. Potem podzieliła się na dwie części, a intensywność tej dolnej rosła. Po 2 lub 3 minutach wszystko wygasło.

Tak intensywne zorze, które wtedy obserwowano nawet w Afryce Północnej, widać było ostatnio ponad 100 lat temu. Obecnie zawdzięczamy je wyrzutowi materii słonecznej, który wystrzelił z naszej dziennej gwiazdy 18 listopada i dwa dni później zderzył się z magnetosferą naszej planety.

Polecamy publikowane przez nas wcześniej galerie zdjęć wspominanej zorzy. Jeszcze raz polecamy zdjęcia Zorza nad Polską„>Marcina Grzybowskiego, Kolejne zdjęcia zorzy polarnej„>Marka Nikodema, oraz Zorza polarna nad Tatrami„>Krzysztofa Smółkę i Wojciecha Głowacza.

Autor

Marcin Marszałek

Komentarze

  1. Tusia    

    podoba mi sie — podoba mi sie

Komentarze są zablokowane.