Większość z nas pamięta rosyjską stację kosmiczną Mir. Być może bardziej dzięki jej ogromnym kłopotom, niż sukcesom. Jednak stanowi ona o najwspanialszych dokonaniach w historii lotów, wbrew problemom ostatnich lat, takich jak awarie komputerów, pożar czy niszczące zderzenie z innym obiektem na orbicie. Dziś, niecałe trzy lata po jej samobójczym zatopieniu się w pacyficznych wodach (23 marca 2001 roku), jeden z najsłynniejszych mieszkańców Mira wierzy w minione 15 lat badań, oraz ich cenną lekcję na temat długiego przebywania w kosmosie.

Podczas rozmów w centrali w Canadian Space Agency w St. Hubert w Quebeku w tym tygodniu, kosmonauta Sergei Awdiejew podzielił się swoją osobistą perspektywą misji załogowych na orbitach okołoziemskich, jak również planowaną misją na Marsa. Do tego rosyjskiego kosmicznego inżyniera należy rekord całkowitej liczby godzin w przestrzeni kosmicznej – 748 dni. Podczas trzech osobnych misji na Mirze okrążył kulę ziemską niewiarygodną ilość 11 968 razy przebywając ponad 512 milionów kilometrów.

Każda maszyna ma swój czas, potem musi umrzeć. A moje sumienie mówi mi, że to był właśnie dobry moment na pożegnanie, choć Mir był bardzo bliski mojemu sercu” – opowiadał Awdiejew, który oglądał ostatnie chwile Mira z plaży na wyspie Fidżi. Stacja przemknęła przez niebo jak spadająca gwiazda, spalając się zaraz po wejściu w atmosferę.

Bez pieniędzy, stojący naprzeciw rosnącej liczby wypadków i awarii na stacji, pracownicy Rosyjskiej Agencji Kosmicznej niechętnie ściągnęli Mira z orbity w 2001 roku. Awdiejew wpominał: „Na mojej ostatniej misji w 1999, która okazała się przedostatnią wyprawą na Mir, zostawiliśmy symbolicznie trochę jedzenia dla kolejnej załogi. Wtedy nie wiedzieliśmy, że będzie następna załoga, ale zostawiliśmy trochę chleba i soli, jak nakazuje tradycja w Rosji.

Jego ostatnia wyprawa na Mir miała w zamierzeniu trwać 6 miesięcy, przedłużyła się do 379 dni, aż do momentu w którym Awdiejewa zastąpił gościnny astronauta płacąc za możliwość lotu.

Awdiejew ostrzega, że stan nieważkości podczas wydłużonych lotów może mieć wiele skutków ubocznych dla ludzkiego ciała. Powracający kosmonauci mają osłabione mięśnie oraz systemy immunologiczne i bardzo cienkie kości. Po swoim ostatnim powrocie opuścił kapsułę Sojuz na noszach, gdyż nie dał rady iść ani nawet siedzieć na krześle w polu grawitacyjnym tuż przy powierzchni Ziemi. Aż rok zajęło mu ponowne przystosowywanie się do życia na naszej planecie.

W przeciwieństwie do lotów wahadłowych, które trwają maksymalnie kilka tygodni, przebywanie na Mirze wiązało się z kilkoma miesiącami w kosmosie. To dokładnie odzwierciedla aktualny stan na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz to z czym najprawdopodobniej będziemy się spotykać podczas podróży na Marsa. „Jeden tydzień w wahadłowcu to nic w porównaniu do 6 miesięcy na stacji” – wyjaśnia Awdiejew – „Po lądowaniu, nie możesz tak po prostu wsiąść do samochodu i pojechać do domu.„Podróż na Marsa oznacza opuszczenie ochronnego magnetycznego płaszcza Ziemi, co ogromnie zwiększa narażenie astronautów na niszczące promieniowanie. Po przeprowadzenie różnych eksperymentów na Mirze Awdiejew nieugięcie wierzy, że promieniowanie jest czynnikiem ograniczającym możliwości lotu na Czerwoną Planetę. Jak dokładnie kosmiczne promieniowanie wpływa na ludzi?

Nie poleciałbym nigdzie blisko Marsa przed poznaniem odpowiedzi„.

Awdiejew również pyta, jak przyszli międzyplanetarni podróżnicy będą radzić sobie z osamotnieniem i izolacją w głębokim komosie w przeciągu lat, bez możliwości patrzenia na towarzyszy z rodzimej planety. „Patrzenie na Ziemię było dla mnie ważne, zaś świadomość tego, że są zaledwie 400 kilometrów pode mną dawała spokój sumieniu„.

Jednak lot na dalekiego Marsa pociągnie za sobą psychologiczny lęk, aż wątpię czy w tym momencie jesteśmy w stanie stawić czoło temu wyzwaniu” – powiedział Awdiejew – „Wiem, że ja nie jestem.

Autor

Aleksandra Drozd

Komentarze

  1. NitaJerzy    

    Gdyby podwyższono tej stacji orbitę — To Mir by w Kosmosie dłużej się utrzymał,
    niż tu na Ziemi mumia Lenina.

  2. MIR    

    owszem — mozna bylo by zwiekszycj jej orbite w 2001 bylo wiele dyskusi na temat ratowania stacji jednak 15lat na orbicie to bardzo dlugo i wystarczajaco MIR bardzo sie przyczynil do rozwoju i budowy ISS gdyby nie doswiadczenia rosjan w budowach stacji orbitalnych ISS wogole by niepowstala Avdeyev przezyl w kosmosie najdluzej jako swoisty krolik doswiadczalny z jego przygody wiele sie dowiedzielismy o tym ile ludzki organizm moze wytrzymac w stanie niewaszkosci i zeczywiscie moze to byc glowny i najwazniejszy problem podczas wypraw miedzy planetarnych pozostaje nam stworzyc sztuczne pole grawitacyjne w przeciwnym razie miedzyplanetarni badacze po wyladowaniu na jakiejs planecie niebeda wstanie nic zbadac;)

    1. ke phee r (zero)    

      zapytanie — czy można było tak pokierować lotem stacji MIR (pokój,PEACE) aby uformować z niej igłe która jest teraz wbita gdzieś w dno oceanu ?

  3. arpeggiator    

    what if ? — i think i know how to control it.but i dont know how to use it.i am affraid that someone who know the same thing as i know can use it very very very wrong

  4. NitaJerzy    

    Może jestem crazy fantastą ale mimo to nadal tak uwazam — Mimo wszystko nadal uważam, że Rosjanie w 2001 r. lub w latach późniejszych powinni znaleźć pieniądze na modernizację Mira. Przy nadal bardzo dużych kosztach wyniesienia na okołoziemską orbitę czegokolwiek i dodatkowym ryzyku związanym ze startem rakiet
    kosmicznych z Ziemi, nie należało topić w oceanie zbudowanej tak dużym wysiłkiem stacji kosmicznej. Skoro nie było pieniędzy na utrzymywanie załóg na jej pokładzie i na zapewnienie im bezpieczeństwa należało w moim pojęciu obiekt zabezpieczyć i zakonserwować do czasu aż znajdą się fundusze na jego generalny remont, odnowienie i przystosowanie do zupełnie być może innych zadań. Na przykład:

    W odpowiednim czasie odpowiednio radykalna modernizacja
    i Mir mógłby może polecieć nawet na orbitę wokół Marsa ?

    Swoją drogą ciekawe ile pieniędzy zostanie wydanych jeśli dojdzie do wyścigu Chin, Rosji i USA w załogowych lotach na Księżyc i potem na Marsa ? Załogowy statek kosmiczny mający udać się w kierunku Czerwonej Planety będzie zapewne najmasywniejszym obiektem kosmicznym zbudowanym ręką człowieka. Czy szkieletem konstrukcyjnym takiego statku nie mogła być ta zatopiona stacja ? Gdyby tak mogło się stać zaoszczędzono by sporo na wyprawach wynoszących na orbitę okołoziemską pierwsze
    podstawowe elementy konstrukcyjne przyszłego montowanego tam załogowego statku marsjańskiego. Myślę, że i po 10 czy 30 latach z tej kupy złomu jaką był niewątpliwie w 2001 r. 15-letni Mir, przy zastosowaniu w jego reaktywacji czy też transformacji przyszłych zaawansowanych technologii można byłoby w niedalekiej przyszłości
    uzyskać zupełnie spektakularne astronautyczne efekty i sukcesy.

Komentarze są zablokowane.