W nocy z 20 na 21 lutego można było w prawie całej Polsce podziwiać bardzo jasny meteor” – poinformował dr Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Dokładnie o godzinie 19:54 dnia 20 lutego niebo nad Polską rozświetlił bardzo jasny meteor. Był on widoczny w Poznaniu, Warszawie i okolicach, w Kielcach i Opolu. Obserwatorzy porównywali jego jasność do Księżyca w kwadrze!

Według opisu Przemysława Żołądka z Pracowni Komet i Meteorów, który obserwował z Nowego Dworu Mazowieckiego, bolid był wolny i leciał z gwiazdozbioru Bliźniąt do gwiazdozbioru Hydry.

Z jednej strony mieliśmy dużo szczęścia, a z drugiej trochę pecha” – mówi dr Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie – „W lutym uruchomiliśmy bowiem zaczątek sieci bolidowej w Polsce. Jej zadaniem będzie rejestracja bardzo jasnych zjawisk w kilku stacjach na raz, co pozwoli na wyznaczenie orbity i potencjalnego miejsca spadku meteorytu. No i na samym początku działalności sieci pojawił się tak jasny bolid.„.

Po przeanalizowaniu wszystkich danych zebranych przez wszystkie stacje obserwacyjne PKiM okazało się, że także pech dał znać o sobie. Karol Fietkiewicz ze Złotokłosu, który prowadzi stację obserwacji wideo PKiM, skierował swoje kamery na niebo 6 minut po zgaśnięciu zjawiska. Natomiast Mirosław Krasnowski z Poznania, operujący dwoma szerokokątnymi kamerami, wyjechał poza miasto w celu ostatecznego przetestowania sprzętu. Swoje obserwacje rozpoczął przez to z dużym opóźnieniem i także nie zarejestrował zjawiska.

Na szczęście w Stacji Obserwacyjnej Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego w Ostrowiku wszystko działało jak należy” – mówi Krzysztof Mularczyk, wiceprezes PKiM i student astronomii na UW. „Niebo było patrolowane przez dwie czułe kamery wideo i cztery aparaty fotograficzne Canon T50 z obiektywami 1.4/50„.

Po przeanalizowaniu materiału zebranego w Ostrowiku okazało się, że kamery wideo nie zarejestrowały zjawiska. Niestety, patrzyły w trochę innym kierunku niż ten, gdzie pojawił się meteor.

Okolice gwiazdozbioru Bliźniąt, Oriona i Małego Psa, czyli miejsce, gdzie pojawił się bolid, patrolowały jednak aparaty fotograficzne” – powiedział Piotr Kędzierski, szef sekcji fotograficznej PKiM.

Po wywołaniu filmów, okazało się, że jeden aparat zarejestrował zjawisko! „Ponieważ aparaty naświetlają jedno zdjęcie około 10-20 minut, gwiazdy wychodzą na nim jak współśrodkowe łuki. To po prostu efekt ruchu dziennego sfery niebieskiej. Pojawiający się meteor przecina te łuki jako linia prosta. Jest ona dodatkowo poprzerywana, bo nad aparatami kręci się śmigiełko. Mierząc liczbę przecięć wzdłuż trasy meteoru i znając częstość obrotów śmigiełka, można wyznaczyć prędkość kątową zjawiska.

Niestety, bolid został zarejestrowany tylko z jednego stanowiska, co nie pozwala na wyznaczenie jego orbity. Z drugiej strony bolid leciał w kierunku południowo- zachodnim. Tam niebo patrolują wyspecjalizowane czeskie stacje bolidowe. Poinformowaliśmy więc o wydarzeniu Pavla Spurny’ego z obserwatorium w Ondrejowie. Jest spora szansa, że bolid zarejestrował się w dwóch czeskich stacjach na Lysej Horze i Cervenej Horze, które leżą blisko granicy z Polską„. – dodaje Olech.

Czekamy, aż Czesi wywołają swoje filmy. Jeśli zjawisko zostało przez nich zarejestrowane, w oparciu o wspólne dane uda się określić jego orbitę i miejsce potencjalnego spadku meteorytu, jeśli przetrwał on drogę przez atmosferę„.

Autor

Wojciech Lizakowski