Naukowcy z NASA ustalili, że chmury zwane cirrusami, powstałe ze smug pozostawianych na niebie przez samoloty, mogły znacznie przyczynić się do wzrostu średnich temperatur w Stanach Zjednoczonych. Zmiany przygruntowej temperatury powietrza w latach 1975-1994 mogą być całkowicie wytłumaczone za pomocą tego efektu.

Rezultaty badań pokazują, że cirrusy powstałe z winy dużego ruchu samolotowego, mogą być odpowiedzialne za całość zmian temperatury w klimacie Stanów Zjednoczonych po roku 1975. Trzeba jednak pamiętać, że efekt wywoływany przez smugi kondensacyjne nie zastąpiłby, ale wzmocnił efekt cieplarniany” – tłumaczy Patrick Minnis, naukowiec z należącego do NASA Langley Research Center. Artykuł na ten temat ukazał się 15. kwietnia w Journal of Climate (skrót artykułu po angielsku tutaj). „W tym samym okresie średnie temperatury rosły też w rejonach, gdzie ilość cirrusów była stała, lub nawet się zmniejszała” – dodaje Minnis.

Udowodniliśmy, że działalność ludzi ma bezpośredni i mierzalny wpływ na pokrywę chmur, a co za tym idzie na klimat. Smugi kondensacyjne silników odrzutowych powinny być brane pod uwagę podczas formułowania długoterminowych prognoz” – mówi Minnis.

Okazuje się, że ruch samolotowy nad USA prawdopodobnie powoduje jednoprocentowy wzrost ilości cirrusów w ciągu dziesięciu lat. Wykorzystując informacje z innej agencji NASA, Goddard Institute for Space Studies, Minnis i jego współpracownicy oszacowali prawdopodobny wzrost temperatury powierzchni Ziemi i dolnych warstw atmosfery, spowodowany tym efektem, na 0,2 do 0,3 w ciągu dekady. Faktyczne dane wskazują, że temperatura w Ameryce Północnej między 1975 a 1994 rokiem podnosiła się o przeciętnie 0,27 stopnia Celsjusza w ciągu dziesięciu lat.

Razem z Minnisem nad problemem pracowali Kirk Ayers, Rabi Palinkonda, i Dung Phan z Analytical Services and Materials, Inc. Podczas prowadzenia badań korzystali oni z prowadzonych przez 25 lat w ośrodkach zwanych National Centers for Environmental Prediction (NCEP) globalnych obserwacji temperatury, wilgotności i występowania cirrusów. Informacje o pokrywie chmur zweryfikował satelita meteorologiczny NASA.

Ilość cirrusów nad Stanami Zjednoczonymi zwiększyła się, pomimo że NCEP nie zarejestrowały zmian wilgotności na wysokościach, na których latają odrzutowce. W tym samym czasie wilgotność nad obszarami mniejszego ruchu samolotowego, na przykład nad Azją, malała, a wraz z nią ilość cirrusów.

W korytarzach powietrznych nad północnym Pacyfikiem i północnym Atlantykiem także obserwuje się wzrost zagęszczenia pokrywy cirrusowej. Cirrusy nad USA stają się częstsze na wiosnę i w zimie, czyli w okresach, gdy samoloty najczęściej zostawiają za sobą smugi kondensacyjne. Był to pierwszy trop, który skłonił naukowców do zajęcia się tym zagadnieniem.

Nasze badania wykazują, że smugi już teraz wpływają na klimat regionów, nad którymi często latają samoloty odrzutowe. Wraz z rozwojem transportu powietrznego ten efekt może stać się znaczący w skali globalnej” – mówi Minnis.

Smugi kondensacyjne powstają, gdy drobiny wody wyrzucane wraz z powietrzem z silników odrzutowych samolotu kondensują i zamarzają. Jeżeli taka smuga zdoła utrzymać się w powietrzu przez dłuższy czas, może z niej powstać duża chmura typu cirrus. Cirrusy odbijają mniej światła słonecznego, pochłaniając jednocześnie więcej ciepła i więżąc je przy powierzchni Ziemi. W ten sposób przyczyniają się do zwiększenia średnich temperatur i zmiany klimatu. Wilgotność, czyli ilość wody w powietrzu, wpływa na to jak długo smuga kondensacyjna pozostanie w atmosferze. Te, które utrzymują się najdłużej mają oczywiście najsilniejszy wpływ na klimat.

Autor

Jan Urbański

Komentarze

  1. Norbert    

    uwaga techniczna — Na zdjeciu jest dolina Rodanu, nie Renu.

    1. wulczer    

      ale plama… — oczywiscie, powinno byc Rodanu, news byl tlumaczony poznym wieczorem 🙂
      dziekuje za uwage, juz poprawione
      J.U.

Komentarze są zablokowane.