O 15:27 uruchomiono silniki samolotu White Knight (Biały Rycerz). Dziesięć minut później, wraz z dołączonym samolotem SpaceShipOne opuścić hangar i skierował się w stronę pasa startowego.

Na pokładzie SpaceShipOne znajdował się 62-letni pilot oblatywacz, Mike Melvill. Odbyć miał pierwszy lot suborbitalny sponsorowany ze źródeł pozarządowych.

O 15:47 White Knight oderwał się od Ziemi. O 16:50, na wysokości 14 kilometrów, SpaceShipOne odłączył się od samolotu matki. Pilot ustawił go dziobem do góry, uruchomione zostały silniki rakietowe i statek pomknął ku granicy Kosmosu.

Silniki wyłączono 2 minuty później. SpaceShipOne rozpoczął swobodny lot, a pilot znalazł się w stanie nieważkości.

O 16:55 znalazł się około 100,1 kilometra ponad kalifornijską pustynią Mojave. Przekroczył więc umowną granicę 100 kilometrów oddzielającą naszą planetę od przestrzeni kosmicznej.

Po osiągnięciu maksymalnej wysokości samolot rozpoczął opadanie. O 17:15 wylądował na lotnisku. Po 13 minutach pilot opuścił swój pojazd. „To było po prostu niesamowite” – powiedział. „Widziałem piękne kolory. Patrzenie stamtąd na Ziemię było prawie jak religijne przeżycie. Zobaczyć można wiele ciekawych rzeczy. Widziałem, że Ziemia jest zakrzywiona, zobaczyłem wyspy na wybrzeżu przy Los Angeles oraz San Diego„.

Pierwszy prywatny załogowy lot poza granicę atmosfery zakończył się sukcesem.

Nie uniknięto jednak problemów, SpaceShipOne powrócił do atmosfery około 35 kilometrów od zaplanowanego miejsca. Zawiódł system kontroli pracujący w czasie lotu ponaddźwiękowego.

Autor

Michał Matraszek

Komentarze

  1. Anonymous    

    Czas kupic bilet — Mam nadzieje, ze rozpoczyna sie era turystyki kosmicznej!!! Zaczynam zbierac na bilet 🙂

  2. qrld    

    SpaceShipOne wylądował — Już wylądował 😀

Komentarze są zablokowane.