O 13:18 czasu polskiego prom Discovery połączył się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Załogi pozostaną razem do 5 sierpnia.

Cumowanie przebiegło bezproblemowo. Ok. 11:12 orbiter znalazł się 200 metrów poniżej Stacji. 3 minuty później rozpoczął się manewr, który jest nowością w tej misji. Polega on na wykonaniu pełnego obrotu wokół osi poprzecznej promu, tak aby astronauci znajdujący się na ISS mogli wykonać zdjęcia osłony termicznej przy użyciu aparatów cyfrowych uzbrojonych w obiektywy 400 i 800 mm. Szczególnie interesujące dla kontrolerów misji są okolice klapy przedniego podwozia, skąd podczas startu odpadł fragment płytki ochronnej. Zdjęcia zostaną przesłane na Ziemię i szczegółowo przeanalizowane.

Po zakończeniu trwającego 9 minut obrotu, załoga promu skierowała swój pojazd na wprost portu cumowniczego znajdującego się na module Destiny. Z odległości 60 metrów prom rozpoczął manewr zbliżania do Stacji, który trwał 25 minut i zakończył się pomyślnym połączeniem z orbitalnym kompleksem. W chwili dokowania oba pojazdy znajdowały się nad południowym Pacyfikiem, na zachód od Chile.

Autor

Tomasz Lemiech

Komentarze

  1. mariner    

    Coś jeszcze odpadło — Przeglądalem kilkanaście filmów NASA ze startu i na jednym z nich (057726 beachtracker.mov) w 8-10 sekundzie po opuszczeniu wyrzutni w trakcie rozpoczynania obrotu coś jasnego,calkiem sporego odpadło z lewej strony promu, z początku wyglądało to na spaliny ale pojawia się wyżej niż dysza wylotowa lewego silnika na paliwo stałe równiż wyżeja niż dysze głownego i wyrażnie bardziej na lewo.Może się myle, ale czy ktos tez to zauwazył?

    1. Limax7    

      może bryła lodu

      > Przeglądalem kilkanaście filmów NASA ze startu i na jednym z nich
      > (057726 beachtracker.mov) w 8-10 sekundzie po opuszczeniu wyrzutni w
      > trakcie rozpoczynania obrotu coś jasnego,calkiem sporego odpadło z
      > lewej strony promu

      Nie widziałem tego filmu (poszukam jeszcze), ale może to był poprostu lód ?

      1. Michał M.    

        Bryłka lodu – Cape Canaveral i ul. Piotrkowska

        > Nie widziałem tego filmu (poszukam jeszcze), ale może to był poprostu
        > lód ?

        Trochę zabawne jest, że w środku lata na słonecznej, upalnej Florydzie ktoś mówi o bryłkach lodu 🙂 Takie są uroki ciekłego wodoru i tlenu. Dziewczyny na plażach kuso ubrane, a wahadłowiec zamarza.

        Jakiś czas temu łódzie MPK twierdziło, że przyczyną wykolejenia tramwaju była… bryłka lodu znajdująca się w torowisku. Tak to jest, gdy rzecznik MPK nie wie, że wagon tramwajowy waży 15 ton 🙂

  2. bart    

    Powinni poczekać — Moim zdaniem dyrektor do spraw lotów wahadłowców zdecydowanie powinien powczekać z ogłoszeniem swojej decyzji o wstrzymaniu lotów promów kosmicznych przynajmniej do zakończenia misji sts 114. To jest jednak trochę niepokojące że po 2.5 latach nasa nie udało się rozwiązać podstawowego problemu – jednak czas ten nie był zmarnowany – przecież opracowano techniki monitoringu promu a także gdyby zaszła taka potrzeba możliwości naprawy osłony termicznej na orbicie a nawet przygotowano misję ratunkową tzw. sts300. Moim zdaniem na tym etapie jest to wina już niemłodej konstrukcji wahadłowca, której poprostu inżynierowie z nasa nie potrafią zmienić już na tym etapie. Poprostu łatwiej byłoby zbudować coś od podstaw niż zmieniać coś w skomplikowanej i starzejącej się maszynerii. Podsumowując – jestem przekonany że loty wahadłowców powinny być kontynuowane w takiej formie jak ma to miejsce w przypadku misji sts114 – powinny jednak być exploatowane tylko do momentu dokończenia budowy ISS a w między czasie należałoby ogłosić konkurs na projekt nowego orbitera. Niestety niewielu z rządu USA (bo oni liczą się najbardziej w tej dyscyplinie) patrzy teraz w niebo co skutkuje niskimi funduszami. Jest to początek końca pewnej ery oby nie nadszedł zbyt szybko.

    1. Marcin    

      Orbiter to porządna konstrukcja. — Hmm. Nie uogólniałbym aż tak bardzo. Problem nie dotyczy orbitera, ale tego cholernego zbiornika głównego od którego ciągle coś odpada. Wydawało mi się, że NASA rozwiązała ten problem, okazuje się jednak, że nie.

      Pozdrawiam, Marcin

      1. Oskar.K    

        Niewinna ofiara? — Ale tak naprawdę od rakiet zawsze odpadały kawałki lodu, farby, izolacji i tym podobne ziarnka kurzu.I nikt się tym specjalnie nie przejmował, wszak wszystko było OK i rakiety docierały na orbitę.TYLKO ŻE okazało się że nędzna płytkowa osłona termiczna promu może nie tolerować zderzenia z byle nędznym ziarenkiem.Technicznie patrząc na całą tą sprawę można powiedzieć że to NIE ZBIORNIK, ale OSŁONA TERMICZNA WAHADŁOWCA była główną przyczyną katastrofy Columbii.Mówiąc bardziej personalnie- osoby które ją zaprojektowały.Była to zasadnicza wada promu i katastrofa z tej przyczyny mogła się zdarzyć równie dobrze w pierwszym, jak i 113 locie.Tylko nikt się tym nie przejmował przez ponad sto lotów bo nic się nie działo.Teraz, po szkodzie, gdy założono kamery wszyscy nadmiernie panikują, bo wyszło na jaw że to tak naprawdę wielka ruska ruletka.

        P.S Wszyscy narzekają na wiek wahadłowców.Pragnąłbym przypomnieć że USAF używa latających cystern wyprodukowanych przed 40 laty.

        1. Marcin    

          Hmm.

          > TYLKO ŻE okazało się że nędzna płytkowa osłona
          > termiczna promu może nie tolerować zderzenia z byle nędznym
          > ziarenkiem.

          Nie nazwałbym tego „byle nędznym ziarenkiem”.

          Pozdrawiam, Marcin

        2. Michał M.    

          Nie będę bił

          > Nie nazwałbym tego „byle nędznym ziarenkiem”.

          Pianka izolująca zbiornik główny promu jest, o ile wiem, tak delikatna, że jakbym Cię nią uderzył, to nawet by Cię nie zabolało. To raczej steropian niż drewno. Więc sformułowanie o nędznym ziarenku jest jaknajbardziej na miejscu.

          Uwaga! W czasie pisania tego posta nikt nie został uderzony! 🙂

        3. Marcin    

          Oj, zabolałoby 🙂

          > Pianka izolująca zbiornik główny promu jest, o ile wiem,
          > tak delikatna, że jakbym Cię nią uderzył, to nawet by Cię nie
          > zabolało.

          Gdybym taką pianką uderzył Cię w twarz z prędkością 879 km/h, to zapewniam – zabolałoby Cię, i to mocno 🙂

          Pozdrawiam, Marcin

        4. Michał M.    

          Pobili się dwaj górale piankami

          > Gdybym taką pianką uderzył Cię w twarz z prędkością 879 km/h,
          > to zapewniam – zabolałoby Cię, i to mocno 🙂

          Powolo zaczyna dochodzić do piankoczynów 🙂

          Oczywiście, że przy 879k/h [1] by zabolało. Ale przy małych prędkościach jest to zdecydowanie delikatny przedmiot a nie kij baseballowy.

          Wtedy naprawdę jest okruszkiem. Mimo to po rozpędzeniu staje się niebezpieczne. Pomyśl co by było, gdyby urwała się stalowa kulka o masie takiej jak to coś, co uszkodziło Columbię. Wtedy pewne przebiłaby wahadłowiec na wylot.

          [1] Nie wierzę w taką dokładność wyznaczenia tej prędkości przez NASA.

        5. Oskar.K    

          Ostyrzał artylerii piankowej — Tak czy owak, osłona powinna być solidniejsza, nie można wszak liczyć tylko na szczęście.Osłona jest zasadniczą wadą promu i w promach następnej generacji trzeba koniecznie zastosować trwalsze. Nie takie problemy ludzkość rozwiązywała.

  3. piotras    

    Awarie — Myślę że podobne usterki zdarzały się już wcześniej… bo nagle czemu teraz raz za razem najpierw w Columbii pózniej w Discovery pianka uszkadza prom. tyle tylko że jedne usterki są bardziej groźne inne mniej, a od czasu katastrofy Columbii zwraca się na to uwagę. Więc bardzo ciężko będzie wyeliminować te błędy. Szkoda bo może to oznaczać koniec ery wahadłowców tej generacji, co bardzo poważnie opózniło by program eksploracji kosmosu 🙁
    Mam jeszcze pytanko wprawdzie ISS nie jest widoczna teraz nad Polską, ale czy z promem kosmicznym dokującym na niej była by jaśniejsza na niebie niż bez promu?, może ktoś z was kiedyś obserwował ISS w czasie dokowania na niej promu?

Komentarze są zablokowane.