Już kilkanaście minut po przedwczorajszym starcie promu Discovery pojawiły się doniesienia o dużym kawałku pianki termoizolacyjnej, który odpadł od zbiornika chwilę po odłączeniu rakiet na paliwo stałe. Okazuje się, że załoga Discovery miała przy tym sporo szczęścia – gdyby ten mierzący blisko metr długości fragment odpadł kilkanaście sekund wcześniej, ewentualne jego zderzenie z orbiterem mogłoby mieć katastrofalne skutki.

Pierwsze nieprzewidziane zdarzenie miało miejsce już 2,5 sekundy po starcie. Wahadłowiec zderzył się z przelatującym ptakiem – prawdopodobnie myszołowem. Dorosłe osobniki tego gatunku osiągają znaczne rozmiary, jednak na tym etapie lotu prędkość promu była jeszcze na tyle mała, że zdarzenie to można uznać za istotne jedynie dla myszołowa. Uderzył on w zbiornik paliwa, nieco poniżej jego czubka.

Po około minucie od chwili startu od promu z nieznanych dotychczas przyczyn oderwał się niewielki fragment płytki osłony termicznej. Powstały ubytek jest zlokalizowany w tylnej części klapy przedniego podwozia. Obszar ten przy wchodzeniu w atmosferę przed lądowaniem ulega ekstremalnemu nagrzaniu. Jednak uszkodzenia tej wielkości wielokrotnie miały już miejsce w przeszłości i nie stwarzają one zagrożenia dla promu.

Po 2 minutach i 5 sekundach lotu rakiety na paliwo stałe zostały odłączone. Kilka sekund później od zbiornika paliwa ciekłego oderwał się duży fragment pianki termoizolacyjnej. Analiza obrazu zarejestrowanego przez kamerę zamontowaną na zbiorniku pozwala sądzić, iż fragment ten ma ok. 90 cm długości i waży niemal pół kilograma. Dla porównania – szacowana masa fragmentu pianki, który doprowadził do katastrofy Columbii to ok. 0,75 kg.

26 lipca 2005 około godziny 16:42, czyli wkrótce po odstrzeleniu rakiet na paliwo stałe, od zewnętrznego zbiornika promu Discovery odpadł pokaźny fragment materiału, będący prawdopodobnie pianką izolacyjną zbiornika. Fragment na szczęście w nic nie uderzył. Odpadający od zbiornika kawał pianki izolacyjnej był główną przyczyną katastrofy promu Columbia.

Ubytek powstał w miejscu określanym nazwą Protuberance Air Load Ramp. Jest to po prostu obszar pokryty pianką znacznej grubości, tak aby osłaniała ona przewody ciśnieniowe i zmniejszała zawirowania powietrza wokół nich przy prędkości naddźwiękowej.

Pozytywnym aspektem zdarzenia jest fakt, że nastąpiło ono znacznie później niż incydent podczas startu Columbii, który miał miejsce 81 sekund po starcie. Columbia znajdowała się na wysokości ok. 19 km, czyli jeszcze w dość gęstych warstwach atmosfery i poruszała się z prędkością ok. 2523 km/h. Około 161 ms po oderwaniu pianki, opór powietrza zmniejszył jej prędkość do 1644 km/h, co oznacza, że pianka uderzyła w skrzydło promu z prędkością 879 km/h, co tłumaczy wyrządzone przez nią szkody. Natomiast Discovery znajdował się w momencie oderwania się pianki na wysokości blisko 50 km, gdzie gęstość atmosfery jest znacznie mniejsza. Nawet gdyby doszło do uderzenia w skrzydło, szkody prawdopodobnie byłyby nieistotne, ponieważ względna prędkość fragmentu pianki i orbitera byłaby znacznie mniejsza – atmosfera „nie zdążyłaby” wyhamować jej na tyle, aby stworzyła ona niebezpieczeństwo. Do zderzenia jednak na szczęście nie doszło – oderwany fragment przemknął pod prawym skrzydłem wahadłowca i zniknął z pola widzenia kamery.

Fakt, że kolizja nie miała miejsca, nie oznacza jednak, że problemu nie ma. Głównym zaleceniem komisji badającej przyczyny katastrofy Columbii było zminimalizowanie ilości pianki odpadającej od zbiornika. Nie sposób wyeliminować ten problem całkowicie, drobne fragmenty zawsze odpadały i będą odpadać, jednak odpadnięcie tak dużego fragmentu oznacza, że NASA praktycznie nie wywiązała się z wytycznych CAIB. Ponadto, na zdjęciach zbiornika wykonanych przez astronautów widoczne są także dwa średniej wielkości ubytki pianki w okolicy dwójnogu, którym zbiornik umocowany był z przodu do orbitera.

NASA nie ma w tej chwili gotowego rozwiązania, które mogłoby zastąpić grubo opianowaną rampę przy przewodach ciśnieniowych zbiornika. W przeszłości pojawił się co prawda pomysł pozbycia się jej całkowicie, jednak symulacje komputerowe oraz eksperymenty w tunelu aerodynamicznym pokazały, że nie jest to możliwe.

Najbliższe loty promów zostały już wstrzymane do momentu skutecznego rozwiązania problemu. Bill Parsons, dyrektor programu lotów wahadłowców ogłosił tę decyzję jeszcze w dniu startu Discovery.

Autor

Tomasz Lemiech

Komentarze

  1. glasgow    

    Co oni wyprawiają — Jak pokazuje życie, przed katastrofą Colubmii, i startem Discovery, pianki odrywały się jak opętane, i takie oderwania były częstym (by nie powiedzieć nieodzownym 🙂 elementem startu) Pianki odrywały się i będa się odrywać, wystarczyło iż oderwało się kilka fragmentów pianki od Discovery a oni wstrzymują cały program. Gazety, a raczej brukowce takie jak Fakt czy Super Expres, straszą ludzi iż astronauci umrą teraz z głodu, że mają pożywienia na 70 dni, brak tlenu itp. (bzdury) (fakt można czytać gdy ktoś chce się pośmiać. Wszyscy robią wielki szum i zbędną sensację. Według mnie niepotrzebnie.

    1. Michał M.    

      STS 114, 115, 116, 300

      > Jak pokazuje życie, przed katastrofą Colubmii, i startem Discovery,
      > pianki odrywały się jak opętane, i takie oderwania były częstym (by
      > nie powiedzieć nieodzownym 🙂 elementem startu) Pianki odrywały się i
      > będa się odrywać,

      Owszem, ale jedno dobre uderzenie i tracisz załogę wraz z promem.

      > wystarczyło iż oderwało się kilka fragmentów pianki
      > od Discovery a oni wstrzymują cały program.

      Trzeba się zastanowić jakie jest prawodpodobieństwo katastrofy. Loty w Kosmos to zawsze siedzenie na beczce z prochem. Ale zapalanie lontu to już przesada.

      Do tej pory nie wiedzieliśmy jak często urywa się pianka i jak często uderza w wahadłowiec. Teraz wiemy i się boimy.

      > Gazety, a raczej brukowce
      > takie jak Fakt czy Super Expres, straszą ludzi iż astronauci umrą
      > teraz z głodu, że mają pożywienia na 70 dni, brak tlenu itp. (bzdury)
      > (fakt można czytać gdy ktoś chce się pośmiać. Wszyscy robią wielki
      > szum i zbędną sensację. Według mnie niepotrzebnie.

      TVP powiedziała wczoraj, że misja STS-114 jest ostatnią misją. Bo Bill Pearson, w afekcie, uziemił pozostałe promy. Nie znam prawa USA, ale sądzę, że jedynie Kongres może zadecydować o zakończeniu programu promów kosmicznych. To zbyt duża sprawa, żeby decydował jeden człowiek.

      Ale przecież TVP wie lepiej.

      1. glasgow    

        Zgadzam się — Zgadzam sie z Tobą! Do tej pory nie wiedzieli iż te pianki odrywają sie tak często ryzykowali życie wielu Astronautów, teraz wiedzą (wiemy i się boimy, (też jestem za przerwaniem lotów na jakiś czas), tylko niech nie straszą ludzi tak jak do tej pory (chodzi mi o TVP i prasę brukową) Powinni wrócić discovery, nic mu się chyba nie stało??
        Pozdro

        1. NitaJerzy    

          Oby tylko Discovery wylądował szczęśliwie, bo w innym przypadku — na całą NASA ta cholerna pianka kolego
          może wkrótce podziałać jak kwas OBCEGO.

  2. xyz    

    A naprawa w przestrzeni — A co z ewentualnymi naprawami plytek w kosmosie mowili przeciez ze jest taka mozliwosc. Promy powinny latac do konca budowy ISS bo nigdy jej nie skoncza. Na nasa zemscily sie wstrzymanie prac nad X33.

    1. NitaJerzy    

      Zbyt krótka kołderka supermocarstwa — Masz rację. Wstrzymanie prac na następną generacją promów kosmicznych teraz się mści. To była bardzo błędna decyzja. Zakładano, że używane do tej pory wahadłowce zdołają bezproblemowo w całości wybudować ISS, a ich następcy nie będą potrzebni. Przesadne oszczędności miewają takie właśnie skutki. Tak to jest, gdy nawet wszechwładne wydawałoby się supermocarstwo, kieruje się przeświadczeniem, że kołderka jest za krótka.

  3. wart    

    żałosne dziennikarzyny — taki cytat za WP, ktora to powoluje sie na PAP:
    > Chodziło o m.in. przetestowanie metod naprawy powłoki zbiornika paliwa
    > po oderwaniu się od niej podczas startu Discovery niewielkich
    > fragmentów pianki izolacyjnej. Podobna usterka uszkodziła poszycie
    > promu Columbia, który spalił się w lutym 2003 roku w czasie wchodzenia
    > w ziemską atmosferę.
    kiedy ci glupi dziennikarze zauwaza, ze zbiornik paliwa z piankowa oslona spalil sie juz pare dni temu w atmosferze. a ewentualne uszkodzenia to te „terakotowe” plytki – oslona promu a nie zbiornika! i ceramiczne a nie piankowe!

    wiem, ze Wy, drodzy Czytelnicy tego serwisu, dobrze to wiecie. ale musialem sie wyzalic. dzis wszyscy onet, wp, tvp1, tvn powtarzaja te same glupoty. juz nie daje rady!

    😉

  4. astronautka nuna    

    Pianka — Ja słyszałam że od wahadłowca Discavery oderwał się kawałek nie zindetyfikowanego materiału,ale problem pojawi się gdy ten materiał uderzy w powłokę i prawdopodobnie taki sam problem zniszczył lot Columbi.Ale przedstawiciele Nasa powiedzieli że to nie jest podobne,aby coś poszło jeszcze nie tak.

Komentarze są zablokowane.