Zdjęcie w podczerwieni mgławicy NGC 1333 wykonane przez teleskop kosmiczny Spitzera, odsłania dziesiątki młodych gwiazd podobnych do Słońca. Gwiazdy są położone 1000 lat świetlnych od Ziemi i znajdują się w konstelacji Perseusza.

Te nowo narodzone gwiazdy mają mniej niż milion lat, więc są jeszcze bardzo młode” – powiedział Rob Gutermuth z CfA (Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics). – „Nasze Słońce mogło uformować się w podobnym środowisku 4,5 mlrd lat temu„. Większość światła widzialnego z tego regionu młodych gwiazd jest przysłonięta przez pyłową chmurę, w której uformowały się badane obiekty. Na zdjęciu w podczerwieni teleskop Spitzera odkrył smugi i plamy charakterystyczne dla mgławic, które są widoczne na zdjęciu w kolorze zielonym. Ten materiał znajduje się w miejscu gdzie gorące strumienie materii, wyrzucane przez młode protogwiazdy, wbiły się w zimną chmurę mgławicy. Strumienie mogą oczyścić otoczenie z gazu i ewentualnie zakończyć proces tworzenia się przyszłych gwiazd w tym rejonie.

Liczba osobnych strumieni, które pojawiają się w tym regionie jest niespotykana” – powiedziała Alicia Porras z CfA. – „Rozwikłanie, która protogwiazda jest źródłem którego strumienia może okazać się dość trudnym zadaniem„. Górna część NGC 1333 jest zdominowana przez podczerwone światło emitowane przez ciepły pył, który jest widoczny na zdjęciu w kolorze czerwonym. W tym obszarze młode gwiazdy już rozproszyły otaczający je materiał. Utworzyły w ten sposób otwór z boku chmury. Ultrafioletowe światło, emitowane przez bardziej masywne gwiazdy, podgrzewa pył wzdłuż brzegu otworu. Powoduje to świecenie tego materiału.

Szczegółowe analizy światła podczerwonego wysyłanego z młodych gwiazd NGC1333 pokazują, że 80 tych gwiazd jest otoczona przez dyski złożone z pyłowego materiału, w których mogą formować się planety. Cała grupa obiektów rozciąga się na obszarze o długości tylko 4 lat świetlnych. Dla porównania wokół Słońca, na obszarze do 4 lat świetlnych, znajduje się tylko jeden układ gwiazd (złożony z trzech gwiazd).

Gdyby nasz Układ Słoneczny był położony w NGC 1333, to nasze nocne niebo znacznie by się różniło” – powiedział Gutermuth. – „Widzielibyśmy mniej gwiazd, ponieważ bardziej odległe gwiazdy byłyby przysłonięte przez pobliski pył. Potrzebowalibyśmy Spitzera, żeby zobaczyć co znajduje się za mgławicą„. Nowonarodzone gwiazdy nie są położone w jednym skupisku. Zamiast tego są rozdzielone na dwie podgrupy: jedna widoczna na górze zdjęcia, w pobliżu czerwonego pyłu, druga zaś znajduje się przy zielonych smugach materii.

Autor

Andrzej Żukowski

Komentarze

  1. NitaJerzy    

    Czasem zastanawiam się czy stare hipotezy nt. powstawania planet są w całości niesłuszne i stuprocentowo zdezaktualizowane ? — Ciekawe czy w takim obszarze narodzin gwiazd o rozmiarach 4 lat świetlnych przy obecności 80 młodych gwiezdnych słońcopodobnych obiektów dochodzi czasem do ich bliskich przejść względem siebie ? A jeżeli czasem dochodzi, to czy w myśl dawnej hipotezy Chamberlina i Moultona miewa miejsce zjawisko wyrwania z nich części ich materii ? Może jednak w kolebkach gwiazd czasem dochodzi do takich przewidywanych przez astrofizyków z pierwszej połowy XX wieku dramatycznych wydarzeń i mają one znaczący wpływ na późniejszy wygląd dysków protoplanetarnych i przebieg procesu planetogenezy ? Jak sądzicie ?

  2. damazy miszczyszyn    

    chyba ma 😉 — wydaje mi się, że ma znaczenie, bo jeżeli doszłoby do wyrwania części materii, to w niektórych miejscach dysku protoplanetarnego znajdowało by się więcej tej materii, a więc większa gestosc. mogło by to mieć wpływ na rodzaj (np. gazowe) i rozmiar potencjalnej planety.
    pozdrawiam!

    1. NitaJerzy    

      Widzę, że myślimy podobnie — Na razie astrofizycy odkryli tylko wyrywanie materii z niektórych gwiazd w ciasnych układach podwójnych i rozerwanie gwiazdy przy jej bliskim przejściu w pobliżu supermasywnej czarnej dziury. Może kiedyś zauważą przebieg i skutki krótkotrwałego zbliżenia dwóch gwiazd w mgławicy gwiazdotwórczej lub w kulistej gromadzie gwiazd ?
      Dziękuję za pozdrowienia, które serdecznie odwzajemniam.

      1. damazy miszczyszyn    

        albo… — wbrew temu co napisałem to nie wiadomo, czy oddziaływanie między młodymi gwiazdami jest na tyle silne by materia mogła być wyrwana. tak więc mogą być 2 możliwości. może przy zderzeniu 2 gwiazd „wytrąca” się materia, i wtedy mogłoby mieć to wpływ na powstanie planet, jednak czy samo oddziaływanie jest wystarczające??
        serdecznie pozdrawiam!!

        1. NitaJerzy    

          Dopuszczamy podobne ewentualności — Tak. Masz rację. Takie zjawiska przewidywali astrofizycy ładnych kilkadziesiąt lat temu, ale – na razie przynajmniej – ich obserwacyjnie nie potwierdzono. Może dlatego, że jednak bardzo rzadko występują, a może także i dlatego że nie szukano tego specjalnie dociekliwie bo zwyciężyła inna teoria planetogenezy. Pisząc, że myślimy podobnie miałem na myśli, że dopuszczamy podobne ewentualności, a nie, że stwierdzamy jakieś konkretne fakty. Faktem jest natomiast wyrywanie materii i jej transfer via dysk akrecyjny z jednego do drugiego składnika niektórych podwójnych układów gwiazd. Skoro możliwy jest taki proces to prawdopodobne wydaje się jednorazowe wyciągnięcie jakiejś porcji materii z dwóch gwiazd mijających się blisko z prędkościami na tyle dużymi aby uniemożliwiły one ich grawitacyjne związanie się. Może bardzo młode Słońce miało takie właśnie bliskie spotkanie z inną bardzo młodą gwiazdą ? I może dlatego obiekty Pasa Kuipera wydają się znacznie różnić od obiektów z pasa asteroid pomiędzy Marsem a Jupiterem ? Czy na obecnym etapie wiedzy da się definitywnie wykluczyć, że Pluton, Sedna i Xena nie pochodzą z materii niedoszłego Słońca B ? Niedoszłego, bo mknącego w pobliżu Słońca ze zbyt dużą względem niego, prędkością. Może po nim niejako na pamiątkę pozostała materia, z której utworzyły się transneptunowce ?

          Jeszcze raz pozdrawiam

        2. Fallen    

          Hm — A może wyglądać to tak? W układach w miarę ustabilizowanych, w których odległości pomiędzy gwiazdami w obracających się galaktykach są mniej więcej stałe, w każdym razie nie zmieniają sie w krótkich odcinkach czasu (może przykładem mógłaby być Nasza Sol i Proxima Centauri), otaczające gwiazdy Obłoki Oorta stykają się ze sobą, a zatem materia za planetami rozmieszczona jest dość równolegle. Natomiast w mgławicach bliskość gwiazd i szybkie przejścia względem siebie niszczą obłoki spychając materię do wnętrzna układów, przez co powstające planety są masywniejsze, ale nie występują komety i tym podobne ciała? Czy może to sprzyjać obecności licznych księżyców wokół planet olbrzymów?

        3. NitaJerzy    

          Coś niezwykłego chyba musiało się dziać w prehistorii US — Niewykluczone, że może wyglądać to właśnie tak, jak przedstawiłeś. W każdym razie we wczesnej historii Słońca i jego tworzącego się wówczas układu planetarnego musiało wydarzyć się coś nietypowego, rzadko zdarzającego się, skoro zdaje się on wyglądać dość odmiennie od większości pozasłonecznych układów planetarnych, w których jowiszopodobne planety krążą znacznie bliżej wokół swoich słońc niż Jupiter i Saturn wokół naszej Gwiazdy Dziennej.

        4. Marcin    

          Nie wyciągałbym aż tak daleko idących wniosków. — Drogi kolego Jerzy, a ile my odkryliśmy do tej pory tych pozasłonecznych układów planetarnych? Przecież to, co odkryliśmy, może stanowić niewielki ułamek spośród wszystkich gwiazd wokół których krążą jakieś planety. Odkryliśmy po prostu te układy w których masywna planeta (lub kilka planet) krąży stosunkowo blisko gwiazdy. Dlaczego? Bo tylko takie układy są dla nas możliwe do wykrycia na dzień dzisiejszy. Wynika to z technicznych ograniczeń metod, które są obecnie stosowane.

          Układy planetarne podobne do Układu Słonecznego są dla nas na dzień dzisiejszy po prostu niewykrywalne dlatego też twierdzenie, że nasz Układ Słoneczny jest nietypowy jest według mnie znacznym nadużyciem. Po prostu za mało wiemy o pozasłonecznych układach planetarnych, mamy za mało danych. Mimo to jestem optymistą – postęp technologiczny jest olbrzymi i wierzę, że za kilka czy kilkanaście lat dorobimy się metod, które umożliwią nam masowe wykrywanie układów planetarnych podobnych do naszego i wówczas będziemy mogli powiedzieć coś więcej o tym czy nasz układ jest typowy czy nietypowy oraz o tym jak statystycznie powszechne są tego typu układy planetarne. A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

          Pozdrawiam, Marcin

        5. NitaJerzy    

          To nie były ostateczne niepodważalne wnioski, a jedynie uzasadnione przeświadczenie że coś się dramatycznego musiało wtedy wydarzyć — Drogi kolego Marcinie. To, co napisałem w poprzednich postach nie miało formy ostatecznych wniosków, a jedynie przypuszczeń bardzo często opatrywanych znakiem zapytania.
          Piszesz, że układy planetarne podobne do naszego są, z powodu niedostatecznie jeszcze precyzyjnej aparatury, niewykrywalne. Myślę, że do pewnego stopnia, jesteś w błędzie. Gdyby tak było odkrywano by do tej pory same gorące jowisze, a odkryto przecież sporo dużych planet w dość dużych odległościach – niektóre nawet w odległościach takich jak Pluton od Słońca. Zaobserwowano też kilka układów nieco bardziej podobnych do naszego, z kilkoma dużymi i niegorącymi gazowymi planetami. Jeżeli więc da się wykrywać i chłodne jowisze, a mimo to tych gorących odkrywa się więcej, to trudno uznać aby po zbadaniu tego problemu nowszymi metodami i przyrządami te proporcje uległy jakiejś bardzo daleko idącej zmianie. US wydaje się należeć do tych mniej typowych układów planetarnych. Takie wnioski wyciągnęło już wielu astronomów. Ja tylko podążyłem tropem ich myślenia. Niektórzy badacze są skłonni przypuszczać, że Słońce spotkało się z inną gwiazdą i przejęło nawet od niej pewną część obiegających ją ciał niebieskich. Ja, nawiązując do idei Jamesa Jeansa, zacząłem spekulować, że może gwiazda-gość nie tyle spowodowała wymianę planet i asteroid co przeszła bardzo blisko Słońca w okresie kiedy planety nie zdążyły się jeszcze sformować i doszło wtedy do wzajemnej utraty materii, przemieszania jej i wpłynięcia przez to na późniejszy proces formowania się planet. Hipoteza o powstaniu w ten sposób Układu Słonecznego była uznawana za słuszną w I połowie XX wieku. Bardziej szczegółowe informacje na temat znalazłem na stronie http://www.toya.net.pl/~jerzykierul/Astron/10Astrofizyka.htm#Planetogeneza.
          Oczywiście moje spekulacje robione w tym kierunku mogą być całkowicie błędne. Nie mam np. żadnej wiedzy co do tego w jak niewielkiej odległości od siebie musiałyby przejść dwie gwiazdy, aby wskutek działania ich sił pływowych mogło dojść do wyrywania ich materii. Nie orientuję się jak blisko muszą krążyć wokół siebie składniki układu podwójnego aby doszło do utworzenia tam dysku akrecyjnego i przepływu materii z gwiazdy do gwiazdy. Jak to się dzieje, że istnieją bardzo ciasne układy, w których transfer materii nie zachodzi, a w innych owszem. Pewnie oprócz odległości swoją rolę grają także inne czynniki: masa, gęstość i faza ewolucyjnego rozwoju. Może znasz jakieś przystępne, ciekawe, polskojęzyczne publikacje na ten temat ?
          Ja ze swojej strony podaję te publikacje, które wpłynęły na mój obecny osąd i przedstawione spekulacje.

          1) Artykuł sugerujący dramatyczne wydarzenia we wczesnym okresie formowania się US to: Sedna mogła powstać bardzo, ale to bardzo daleko
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4642

          2) O tym, że nasz układ planetarny jest unikatowy mówi artykuł: Zagadka orbit pozasłonecznych planet
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4780

          3) Publikacja informująca o uderzającej odmienności orbit jowiszopodobnych planet od niemal kołowych orbit gazowych planet US to Dziwne orbity zagadką dla astronomów
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4830

          4) Artykuł prezentujący hipotezę o możliwości wymiany planet i asteroid pomiędzy młodym Słońcem a przechodzącą blisko niego inną gwiazdą to Obca planeta w Układzie Słonecznym? https://news.astronet.pl/news.cgi?4565

          5) News planecie brązowego karła odległego odeń o 55 AU http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=710

          6) Artykuł w Rzeczpospolitej z dn. 22-07-2005 pt. Planeta rozdarta na strzępy traktujący o unikalnośći US i układu gwiazdy BD+20 307

          Pozdrawiam, Jurek.

        6. Marcin    

          Niestety drogi Jurku, podtrzymuję w całości to, co napisałem wcześniej. — Widzę, że poświęciłeś nieco czasu, by przygotować odpowiedź na mój post. Doceniam to. Ja również dokopałem się do kilku ciekawych źródeł, ale po kolei. Piszesz:

          „Piszesz, że układy planetarne podobne do naszego są, z powodu niedostatecznie jeszcze precyzyjnej aparatury, niewykrywalne. Myślę, że do pewnego stopnia, jesteś w błędzie. Gdyby tak było odkrywano by do tej pory same gorące jowisze, a odkryto przecież sporo dużych planet w dość dużych odległościach – niektóre nawet w odległościach takich jak Pluton od Słońca. Zaobserwowano też kilka układów nieco bardziej podobnych do naszego, z kilkoma dużymi i niegorącymi gazowymi planetami.”

          A możesz podać jakiś konkretny przykład? Żartuję 🙂 Doskonale wiem, że wykryto kilka takich układów, ale stało się to przez przypadek i według mnie to jeszcze o niczym nie świadczy, nie można na tej podstawie wyciągać żadnych wniosków. Zapewne wiesz, że regularne poszukiwania planet pozasłonecznych prowadzi się gdzieś tak od 1992 roku (może trochę później). Naprawdę, w tak krótkim przedziale czasu bardzo trudno jest znaleźć jakąś masywną planetę, której okres obiegu wokół gwiazdy wynosi kilkanaście czy kilkadziesiąt lat jak to ma miejsce w naszym rodzimym układzie (przypominam, że Jowisz obiega Słońce raz na niemal 12 lat, Saturn raz na 29 lat, Uran – 84 lat, Neptun – 164 lat z tego co pamiętam). Mam tu na myśli poszukiwania prowadzone z zastosowaniem metody poszukiwania perturbacji w ruchu własnym, metody mikrosoczewkowania grawitacyjnego, metody fotometrii i metody mierzenia zmian prędkości radialnych (spektroskopii dopplerowskiej), a więc najczęściej stosowanych dziś metod. Nie wspomnę już o tym, że, jak za pewne wiesz, nie wykryto do tej pory pozasłonecznych planet typu ziemskiego (czy to znaczy, że nie istnieją? 🙂 Będzie to możliwe dopiero po znacznym udoskonaleniu którejś z powyższych metod lub po zastosowaniu metody bezpośrednich obserwacji widmowych (co wymaga zbudowania naprawdę potężnych teleskopów kosmicznych). Jest jeszcze jedna ciekawa metoda – badanie dysków typu beta Pictoris, jednak również ta metoda wymaga znacznego udoskonalenia. I jak tu przesądzać czy nasz układ planetarny jest typowy czy nietypowy? Piszesz dalej:

          „Takie wnioski wyciągnęło już wielu astronomów.”

          Nazwiska!!! 😉

          Wnikliwie zapoznałem się też z artykułami do których podałeś linki:

          1) Artykuł sugerujący dramatyczne wydarzenia we wczesnym okresie formowania się US to: Sedna mogła powstać bardzo, ale to bardzo daleko
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4642

          Bardzo ciekawy artykuł, ale nie mówi nic o tym czy Układ Słoneczny jest typowy czy nietypowy.

          2) O tym, że nasz układ planetarny jest unikatowy mówi artykuł: Zagadka orbit pozasłonecznych planet
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4780

          Hmm. Stwierdzenia zawarte w tym artykule są według mnie jawnym nadużyciem. Na podstawie analizy jednego układu (Ypsilona Andromedy) odkrytego bardzo wcześnie, bo w 1996 roku przy pomocy spektroskopii dopplerowskiej, ci „naukowcy” twierdzą, że Układ Słoneczny jest „fenomenem na skalę wszechświatową”??? Wybacz, ale to jakiś bełkot. Zresztą cała ta ich hipoteza o mechanizmie „rozpraszania planeta-planeta” jest dziecinnie łatwa do podważenia. Przecież mechanizm ten może zachodzić tylko w układzie, w którym występują bardzo masywne planety krążące po orbitach położonych blisko siebie. Jak to porównywać do układów, w których mniej masywne planety krążą po oddalonych od siebie orbitach i w dodatku daleko od gwiazdy poprzez co nie możemy ich wykryć o czym pisałem wyżej. Wyciąganie na podstawie obserwacji jednego układu wniosku, że „orbity kołowe są bardzo rzadkie” to kompletny nonsens. A już ostatni akapit tego newsa i zawarte tam cytaty to za przeproszeniem przegięcie pały na maksa. Czego się nie robi, by choć na chwilę zaistnieć w mediach. I pomyśleć, że ci ludzie opublikowali artykuł na ten temat w Nature. Niestety i takie kwiatki w nauce się zdarzają.

          3) Publikacja informująca o uderzającej odmienności orbit jowiszopodobnych planet od niemal kołowych orbit gazowych planet US to Dziwne orbity zagadką dla astronomów
          https://news.astronet.pl/news.cgi?4830

          No i znowu to samo. Ludzie, przecież nie można mówić, że nasz Układ Słoneczny to wyjątek na skalę Galaktyki biorąc za podstawę takich stwierdzeń fakt, że póki co znamy charakterystyki orbit planet w 130 czy nawet w 150 układach, które przez ostatnie 10 czy 12 lat udało nam się odkryć. Przecież to jakiś absurd. A ile jest gwiazd w odległości do powiedzmy 1000 lat świetlnych od nas, he? Wie ktoś? A ile jest gwiazd w Galaktyce, he? Wie ktoś? Ja wiem.

          4) Artykuł prezentujący hipotezę o możliwości wymiany planet i asteroid pomiędzy młodym Słońcem a przechodzącą blisko niego inną gwiazdą to Obca planeta w Układzie Słonecznym? https://news.astronet.pl/news.cgi?4565

          Również bardzo ciekawy artykuł, ale trochę poza poruszanym przeze mnie problemem 🙂

          5) News planecie brązowego karła odległego odeń o 55 AU http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=710

          To było bardzo ważne odkrycie, z tego co pamiętam pierwsze zaobserwowanie pozasłonecznej planety przy pomocy bezpośredniej obserwacji widmowej. Szkoda, że tak mało w tym tekście informacji o tej planecie (brak charakterystyki orbity).

          Do artykułu w Rzeczpospolitej niestety nie udało mi się dotrzeć.

          Na koniec obiecywane na początku źródła. W pierwszej kolejności polecam Ci arcyciekawy artykuł autorstwa profesora Michała Różyczki pt. „Pozasłoneczne układy planetarne”:

          http://postepy.camk.edu.pl/upa1_2000a.html

          Pozwolę sobie zacytować końcowy fragment tego artykułu, myślę, że fragment dość istotny dla naszej dyskusji:

          „Należy też podkreślić, że duże planety na nietypowych orbitach znaleziono u zaledwie kilku procent badanych gwiazd. Może to oznaczać, że większość gwiazd posiada dotychczas niewykrywalne lub trudno wykrywalne układy planetarne podobne do słonecznego. Czy tak jest w istocie, przekonamy się niebawem, gdy techniką tranzytów zaczniemy wykrywać planety wielkości Ziemi, które są i pozostaną poza zasięgiem metody dopplerowskiej.”

          I co Ty na to?

          Kilka krótkich, ale ciekawych tekstów o planetach pozasłonecznych znajdziesz tu:

          http://baza.polsek.org.pl/faq/anomia_topic_5.html

          A tutaj bardzo ciekawy artykuł Bogusława Ćwikły pt. „Poszukiwania pozasłonecznych układów planetarnych” dość szczegółowo traktujący o stosowanych obecnie metodach wykrywania planet poza Układem Słonecznym:

          http://www.pulsar.elbi.pl/pozaslon_uklady.pdf

          Na koniec lista planet pozasłonecznych (co prawda stan na 18.07.2001, ale zawsze coś):

          http://www.astronomia.pl/planety/index.php?id=16

          Po zapoznaniu się z tą listą z pewnością zauważysz, że zdecydowana większość spośród tych planet to tzw. „gorące Jowisze”.

          Reasumując: według mnie za kilkanaście lat równie dobrze może okazać się, że to właśnie układy planetarne z „gorącymi Jowiszami” są nietypowe. By się o tym przekonać potrzeba jednak czasu. Konieczne jest udoskonalenie obecnie stosowanych metod wykrywania planet, być może opracowanie jeszcze lepszych metod itd. W świetle mimo wszystko skąpej wiedzy, którą dzisiaj dysponujemy, nie możemy twierdzić, że Układ Słoneczny jest nietypowy. Takie stwierdzenie byłoby po prostu przedwczesne. A poza tym uważam, że Pluton nie jest planetą.

          Serdecznie Cię pozdrawiam kolego Jurku, Marcin

          Ps. Jeśli zaś chodzi o wspomniane przez Ciebie kwestie związane z wydarzeniami w zamierzchłej przeszłości, które mogły wpłynąć na obecny kształt Układu Słonecznego, to obawiam się, że na zawsze pozostanie to w sferze spekulacji i domysłów.

        7. NitaJerzy    

          Przyznaję Marcinie, że masz sporo racji — Po głębszej analizie Twoich argumentów, lekturze zaproponowanych mi przez Ciebie interesujących tekstów muszę częściowo przyznać Ci rację. Rzeczywiście w świetle faktu, że współczesne metody poszukiwań i badań egzoplanet w większości przypadków wiarygodne są jedynie gdy planeta taka krąży w odległości najwyżej kilku AU podtrzymywanie tezy, że US na pewno jest unikalnym układem planetarnym jest przedwczesne i zbyt ryzykowne. Tym niemniej przeglądając tabelę 136 pozasłonecznych planet na stronie http://exoplanets.org/planet_table.shtml zauważyłem, że 18 z nich obiega swoje słońca w odległościach powyżej 3 AU czyli można zaliczyć je raczej do chłodnych niż gorących jowiszów. Gdyby uznać, że metody badawcze stosowane przez współczesnych egzoplanetologów sprawdzają się w przyzwoitym stopniu do odległości gwiazda – planeta rzędu 6 AU na jednego w miarę normalnego Jupitera przypadałoby 7,5 tych cieplejszych. 46 z tych planet obiega swoje gwiazdy macierzyste w średniej odległości poniżej 0,5 AU. Na jednego chłodnego gazowego planetarnego olbrzyma przypadałoby 2,5 olbrzyma naprawdę już gorącego. Przyznaję Ci jednak rację i przychylam się do Twojej argumentacji, że wyniki te są obarczone ryzykiem poważnego błędu gdyż obserwacje pozasłonecznych globów trwają dopiero kilkanaście lat, a stosowane metody są jeszcze zbyt niedoskonałe. W poprzednich postach zbyt się zagalopowałem i prawdopodobnie popełniłem błąd w ocenie sytuacji gdyż w ogromnej większości publikacji na ten temat ich autorzy zazwyczaj entuzjazmują się faktem odkrycia nowego obiektu czy układu nic natomiast nie wspominają o ograniczeniach metod jakimi dokonano takich rewelacyjnych odkryć. Niektórzy autorzy tekstów (zwłaszcza tych o charakterze popularno-naukowym) sami też wyciągają bardzo wcześnie bardzo daleko idące wnioski. Typowy przykład to dwie publikacje pochodzące z 1999 r. http://www.wprost.pl/ar/?O=3837&C=57http://www.forumakad.pl/archiwum/99/4/artykuly/18-badania.htm. Ich autorzy już w 4 lata po odkryciu 51 Pegasi b dochodzili do przekonania, że Układ Słoneczny jest układem niesamowicie wyjątkowym. Z tego, co pamiętam artykułów o takim wydźwięku było wtedy mnóstwo. Przeciętnemu miłośnikowi astronomii nie znającemu technicznych szczegółów stosowanych przez odkrywców metod badawczych łatwo jest się zasugerować. I tkwić potem przez długi czas w błędzie. Co do niewykluczonej słuszności Twoich obiekcji Marcinie przekonała mnie też lektura dwóch artykułów pochodzących z planetarium.civ.pl. O ile pierwszy – http://planetarium.civ.pl/topics.cgi?op=print_topic;cat=;id=1033 robił wrażenie wspierającego moje w tym naszym sporze racje o tyle w drugim – http://planetarium.civ.pl/topics.cgi?op=print_topic;cat=;id=1040 – znalazłem zdecydowane potwierdzenie prezentowanych przez Ciebie opcji. Skoro – jak pisał nieco ponad rok temu autor tego tekstu – stosowane obecnie techniki detekcji egzoplanet sprawdzają się tylko w bliższej gwieździe części jej układu planetarnego to aby mieć szanse właściwie zinterpretować dane trzeba poczekać na nowsze techniki i bardziej precyzyjne przyrządy obserwacyjne. Będąc otwarty na Twoje Marcinie przekonywujące argumenty jednocześnie łapię się na tym, że mocno zastanawia mnie milczenie Wszechświata, brak astrofizycznych śladów istnienia domniemywanych pozaziemskich cywilizacji. Ten fakt może sugerować, że życie – zwłaszcza to rozumne – występuje tylko w układach planetarnych podobnych do naszego. A jeśli tak, to można zacząć przypuszczać iż brak innych cywilizacji może być oznaką bardzo rzadkiego występowania takich układów jak ten w którym sobie egzystujemy. To oczywiście i w moim pojęciu bardzo mglista jedynie przesłanka, a nie jakiś poważny dowód, tym bardziej, że problem biogenezy jest dziś jeszcze dość daleki od przekonywującego rozpracowania. Może przecież być tak iż układy podobne do naszego wcale nie są taką rzadkością, a mimo to kosmos milczy bo życie rozumne powstaje w nim niesłychanie rzadko, lub powstaje nawet i często, ale najczęściej zostaje szybko unicestwione przez kosmiczne czy społeczno-polityczne kataklizmy. Trzeba więc faktycznie poczekać co najmniej kilkanaście lat z bardziej śmiałymi wnioskami w całej tej egzoplanetarnej materii. Reasumując: Uważam, że w tej chwili rzeczywiście trudno jest określić definitywnie jakich układów planetarnych może być więcej: takich jak Słoneczny czy „gorącojowiszowych” ? Wolałbym aby więcej było układów podobnych do naszego. Znowu jednak w tym względzie pojawiają się u mnie wątpliwości. Biorąc Marcinie pod uwagę, że większość gwiazd w Galaktyce stanowią składniki układów podwójnych wygląda na to, iż jest to najbardziej typowy i rozpowszechniony rezultat końcowy procesu gwiazdotwórczego. Niektórzy badacze są zdania, że gorące jowisze są niedokończonymi gwiazdami, niedoszłymi składnikami ciasnych podwójnych układów. Skoro ta skłonność do tworzenia układów podwójnych jest w procesach gwiazdotwórczych tak powszechna, to może oprócz wielkiej liczby dokończonych układów podwójnych, równie wielka jest liczba tych niedokończonych ? Może owych niedokończonych ciasnych układów binarnych jest też aż tak dużo, że liczebnie przewyższają one układy podobne do naszego ? Obyśmy już za kilkanaście lat wiedzieli czy US jest typowym lub też nietypowym układem planet. Nie wiem, jak Ciebie Marcinie, ale mnie ta zagadka będzie mnie mocno interesowała aż do chwili jej rozwiązania.

          Pozdrawiam, Jurek

        8. ©Rasz    

          Tam-tamy z fototapetą — Oczywiście Marcin ma pełną rację: o tym, jakie układy są  wyjątkowe, a które – całkiem pospolite, będziemy mogli wyrokować dopiero wtedy, gdy osiągniemy znacznie większe czułości / rozdzielczości – odpowiedniej aparatury. Oraz – zgromadzimy więcej danych, tudzież znacznie wzbogacimy naszą wiedzę (zasób danych) oraz podstawy teoretyczne…

          Dopiero gdy dla każdej, będącej w zasięgu obserwacyjnym gwiazdy, będziemy mogli powiedzieć: tam jest tyle, a tyle planet. Albo: nie ma żadnej. No i oczywiście: krążą po następujących orbitach… Dopiero wtedy – można będzie powiedzieć coś o tym, na ile wyjątkowy jest nasz US. Zaś dziś – materiał badawczy jest tak skąpy, oraz nadreprezentacja układow z planetami – łatwo wykrywalnych – jest tak znaczna, że naszą wiedzę o tym, można by porównać do prób wdrożenia telefonii komórkowej, w oparciu o  tam-tamy… W zasadzie: da się zrobić, jednak wygoda, a i zasięg, hm – pozostawiać będą nieco do życzenia. O możliwościach przesyłania innych plików multimedialnych, np. z fototapetą – może przez roztargnienie już nie wspomnę…

        9. Fallen    

          Typy — Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłości okazało się, iż można wyróżnić kilka(naście) typów układów słonecznych, na zasadzie analogii do ciągu głównego gwiazd i gwiazd spoza tegoż ciągu. I nie zdziwiłoby mnie również, gdyby US był typowym układem reprezentatywnym dla jednego z takich typów podstawowych. Pozdrawiam wszystkich serdecznie

          Fallen

        10. NitaJerzy    

          Bardzo interesująca jest Twoja uwaga — Myślę, że typów układów planetarnych może być mniej więcej tyle, co odkrytych w przyszłości rodzajów planetogenezy. Kto wie może dróg prowadzących do powstawania planet jest więcej niż w tej chwili jest nam dane sądzić ? Jedno co dziś wiadomo w tej kwestii to fakt, że planety pulsarów wydają się powstawać w innych okolicznościach niż planety najmłodszych gwiazd. Czasami myślę, że materiał na planety może wydostawać się z gwiazd w chwilach ich wybuchów jako gwiazd zmiennych, w epoce ich umierania i wyrzucania materii tworzących mgławice planetarne, przy impaktach i bardzo bliskich przejściach z innymi gwiazdami, brązowymi karłami czy dużymi planetami gazowymi. Może też gdy czarna dziura rozrywa blisko przechodzącą gwiazdę to jest to także niezły materiał na utworzenie jakichś nie tylko mniejszych gwiazd, ale i planet. Co prawda dawniej twierdzono, że czarna dziura szybko wchłonęłaby taką materię, ale ponieważ mamy zagadkę formowania się i istnienia sporej liczby błękitnych olbrzymów w pobliżu supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk to może prócz nich tworzą się też i jakieś planetopodobne globy i tak jak gwiezdne olbrzymy pozostają tam dłużej niż do tej pory uczeni byliby skłonni przypuszczać ? Układy planetarne zapewne zostaną też podzielone na rozmaite kategorie zależnie od rodzaju układu podwójnego czy wielokrotnego w którym przyjdzie im występować. Więcej nic na dzień dzisiejszy w miarę sensownego w tym temacie chyba nie da się powiedzieć.

          Pozdrawiam, Jurek

        11. NitaJerzy    

          Obiekt tylko ośmiokrotnie masywniejszy od Jupitera ma swój protoplanetarny dysk — Zastanawiasz się jak powstały księżyce planet olbrzymów. Może to jest jakaś sensowna podpowiedź ? „Ostatnio SST przyjrzał się jednemu z najmniejszych pojedynczych brązowych karłów, oznaczonym symbolem Cha 110913-773444. Jego masa szacowana jest na tylko 8 mas Jowisza! Obiekt ten jest oddalony od Ziemi o 500 lat świetlnych i widać go w konstelacji Kameleona. W najnowszym numerze czasopisma „Astrophysical Journal Letters” grupa astronomów kierowana przez Kevina Luhmana z Penn State University prezentuje wyniki tych obserwacji. Najciekawszym prezentowanym wynikiem jest stwierdzenie, że Cha 110913-773444 jest otoczony wyraźnym dyskiem gazowo-pyłowym, z którego mogą w przyszłości wytworzyć się planety. Jeśli tak by się stało, układ Cha 110913-773444 byłby miniaturką naszego Układu Słonecznego, będąc aż 100 razy od niego mniejszym. (PAP)”
          Źródło: http://portalwiedzy.onet.pl/1205559,10489,info.html

          Pozdrawiam.

Komentarze są zablokowane.