Sonda Hayabusa, która w listopadzie po niemałych problemach pobrała próbki z planetoidy Itokawa, boryka się obecnie z kolejnymi problemami. Niestabilna orientacja sondy uniemożliwia odpalenie silnika jonowego i skierowanie sondy – wraz z bezcennymi próbkami – na Ziemię. Zamiast w 2007, sonda może wróci na Ziemię dopiero w 2010 roku.

Po ponad trzymiesięcznej walce o powodzenie misji Hayabusa, japońscy naukowcy nadal borykają się z problemami. W listopadzie nie udało się osiąść sondzie na powierzchni planetoidy Itokawa, nie powiodło się też wysłanie łazika Minerva (Fiasko lądowania Hayabusa„>pisaliśmy o tym). Dopiero podczas ostatniej próby pobrano materiał z planetoidy (Sukces Hayabusa – próbki pobrane„>pisaliśmy o tym).

Teraz pozostaje jeszcze powrót na Ziemię. Niespodziewanie Hayabusa obróciła się, co utrudniło komunikację, a z powodu niestabilności jej orientacji uniemożliwia odpalenie silnika jonowego. Napęd sprawdził się podczas podróży do planetoidy, pracując przez ponad 25 tysięcy godzin. Teraz silnik powinien zostać uruchomiony w najbliższych dniach, aby korzystając ze sprzyjającego położenia planet dotrzeć w 2007 roku do Ziemi.

Wygląda na to, że naukowcy z Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA) będą się jeszcze zmagali z problemami, a sonda dotrze na Ziemię z opóźnieniem – dopiero w czerwcu 2010 roku, pod warunkiem, że sytuacja zostanie opanowana do lutego 2007 roku. Powinny na to pozwolić wbudowane mechanizmy sondy, które są tak zaprojektowane, aby samoczynnie powstrzymać obrót pojazdu wokół osi w ciągu kilku miesięcy.

Planetoida Itokawa znajduje się obecnie prawie 300 mln kilometrów, po drugiej stronie Słońca. Hayabusa znajduje się w jej pobliżu, a więc nie powinna zginąć przez dłuższy czas. Sonda powinna w najbliższym czasie przejść w tryb uśpienia, z którego jednak może wyjść otrzymując odpowiednie komendy z Ziemi.

Kosztująca 100 milionów dolarów sonda, mimo problemów, ma na koncie niemałe osiągnięcie – jest pierwszym pojazdem, któremu udało się wystartować z powierzchni innego niż Księżyc ciała pozaziemskiego. Misja jest też dużym sprawdzianem dla technologii Japończyków – silników jonowych, autonomicznego systemu nawigacji. Pozostaje mieć nadzieję, że po tylu przygodach latem 2010 roku próbki z planetoidy Itokawa trafią na Ziemię.

Autor

Wojciech Rutkowski

Komentarze

  1. Mikkael    

    Przykre… — JAXA ma trochę pecha . Nie chodzi mi tylko o misję Hayabusy ( mam oczywiście nadzieję , że ta jednak powróci na Ziemię z próbkami z Itokawy… o ile faktycznie je pobrała ) , ale także nieszczęsną Nozomi , która minęła Marsa w grudniu 2003 roku . Lot sondy Lunar A wielokrotnie odkładany może w ogóle zostać zaniechany… Zobaczymy jak pójdzie Selene w przyszłym roku .

  2. procyon    

    to i tak sukces — Jest to i tak wielki sukces Japończyków. W badaniach międzyplanetarnych wyprzedzili przecież zdecydowanie nawet Rosjan.

    1. Mikkael    

      Masz rację — Japończycy mimo pecha , o którym pisałem wchodzą na trzecie po NASA i ESA miejsce – nie można tego nie docenić . Co się zaś tyczy wyprzedzonych Rosjan – o ile dobrze pamiętam to od roku 1996 ( niepowodzenie misji Mars 96 ) nie wystrzelili w Kosmos żadnej sondy , zaś najbliższa ( na Fobosa typu „sample return” ) planowana jest na 2009 . Chcą też wysłać lądownik na Wenus , ale to jeszcze odleglejsza przyszłość…

  3. procyon    

    minęło 20 lat — Ostatnią udaną misją międzyplanetarną Rosjan zrealizowała sonda VEGA(VEnus-GAllej)- do Wenus i komety Halleya wyniesiona na orbitę 20 lat temu. Potem były misje sond Fobos i Mars 96, wszystkie nieudane, przy czym Mars 96 zamiast na Marsa spadł na Ziemię . Ale dla Rosji czy jak kto woli ZSRR badania naukowe w kosmosie raczej nigdy nie były ważne.

Komentarze są zablokowane.