Na skutek cięć budżetowych kierownictwo NASA postanowiło zamknąć NASA Institute for Advanced Concepts – placówkę zajmującą się rozwojem rewolucyjnych technologii, które mogą zostać wykorzystane w dalekiej przyszłości przy badaniu Kosmosu. Paradoksalnie, na niekorzyść NIAC przemówiło to, co było powodem jego powstania – praktycznie żadna z futurystycznych koncepcji nie będzie możliwa do wprowadzenia w życie w ciągu najbliższej dekady. Instytut przestanie istnieć z końcem sierpnia.

Mimo że dyrekcja NIAC nie dostała jeszcze pisemnego powiadomienia, władze NASA jasno dały do zrozumienia, że pieniądze dla instytutu skończą się w sierpniu tego roku. Instytut odwołał już tegoroczny konkurs na studencki program badawczy.

Struktura instytutu i forma pracy w NIAC różnią się nieco od obowiązującej w innych placówkach badawczych. W samym instytucie jest zatrudnionych na stałe zaledwie kilka osób. Jednak co roku NIAC organizuje tzw. „Call for proposals” – kilkuetapowy „konkurs” dla naukowców ze wszystkich uczelni na najlepsze projekty przełomowych technologii. Liczy się przede wszystkim rewolucyjność w ogólnym zarysie projektu, nie w szczegółach. Nadesłane projekty są następnie analizowane przez radę naukową, w której skład wchodzą badacze z różnych placówek. Rozwój zwycięskich projektów jest finansowany przez NIAC, a prezentacje poszczególnych pomysłów są dostępne na stronie instytutu.

Technologie te mają być wykorzystywane dopiero w dalekiej przyszłości – najwcześniej za 10-40 lat. To sprawia, że NIAC jest jedną z niewielu placówek NASA, które zajmują się wprowadzaniem i badaniem nowych pomysłów, a nie jedynie rozwojem istniejących.

Projekty, nad którymi pracuje się w NIAC, to między innymi:

  • statek, który przemieszcza się w obrębie Układu Słonecznego, wykorzystując pola magnetyczne,
  • nowe gatunki roślin, odporne na promieniowanie kosmiczne i ekstremalne temperatury, przystosowane do życia na Marsie lub innych planetach pozaziemskich,
  • ekstrakcja antycząstek, skoncentrowanych w polach magnetycznych wokół planet,
  • mikroroboty, których zadaniem będzie wielkoskalowa eksploracja powierzchni planet,
  • elektrownie wiatrowe na Tytanie,
  • New Worlds Observer – nowy sposób odkrywania planet,
  • nowe typy skafandrów, m.in. skafandry czułe na ruch, które wytwarzają prąd.

Budżet NASA na przyszły rok został przedstawiony w marcu. Zawiera się w kwocie ponad 17 miliardów dolarów. Budżet NIAC jest rzędu zaledwie 4 milionów dolarów, z czego 75% jest przeznaczanych bezpośrednio na badania.

Cięcia w budżecie NASA są wywołane głównie niespodziewanie dużymi kosztami programu lotów promów kosmicznych. Jednak naukowcy wskazują, że decyzja o zamknięciu placówki zajmującej się rozwojem, na rzecz doraźnych potrzeb NASA, jest niepokojącym wyznacznikiem dalszego sposobu eksploracji Kosmosu.

Autor

Teresa Kubacka

Komentarze

  1. grotifarys    

    To zła wiadomość dla astronomi i astronautyki. — Przedwczoraj umieściłem tutaj post, z pytaniem o sens turystycznych lotów w kosmos i tak, jak się spodziewałem wszystkie odpowiedzi, były za takimi lotami, argumentując głównie prymat finansowej opłacalności nad możliwością wykonania dodatkowych badań naukowych, gdyby takiego turysty nie było na pokładzie wahadłowca. Zamieszczam odpowiedz celowo pod powyższym tematem, który dość dobitnie obrazuje, stosunek ośrodków decydenckich w tej materii – do rozwoju nowych idei w nauce. Wnioski sa chyba oczywiste – opóżnianie nowych badań, minimalizowanie nakładów na te badania, to prawdopodobnie efekt wyrażnego wpływu komercji ale i propagandy, na to, co najważniejsze, czyli wiekszego poznania reguł wszechświata. Natomiast te środki pochodzące z opłat za loty turystyczne, po odliczeniu kosztów takiego lotu, nie wpłyną zapewne wcale na samo finansowanie jakichkolwiek programów badawczych, nawet rosyjskich. Wydaje się, ze komercja w ogólnym jej znaczeniu, jest korzystna we wszystkich innych dziedzinach działalności, lecz nie w badaniach naukowych. Przewrotnie może, zapytam na koniec,dlaczego nie wprowadzić komercji, na przykład ,do akceleratorów wysokich energii, czyż nie sa tam ,widowiskowe” efekty?

    1. Michał M.    

      Byle tylko CERN mrugał światełkami — Komercja zabija naukę, to prawda. Na instytut patrzący daleko w przyszłość kasy nie ma. Ale jest ona na dwa stare łaziki, które od dawna jeżdżą po Marsie (dobrze mi się wydaje, że ciągle jeżdżą?). A dlaczego? Bo dzięki nim można powtarzać bez końca „woda na Marsie”, „życie na Marsie” i czerpać profity, nazwijmy to po imieniu, na tych, którzy szukają na Marsie UFO i budowniczych „Twarzy”. Nikt nie zaprotestuje gdy Kongres wpompuje w te 2 graty kolejne pieniądze. Gdyby pieniądze miały iść na bardziej skopmlikowaną w zrozumieniu misję, byłyby narzekania, że to wyrzucanie kasy w błoto.

      Szukanie ufoludków na Marsie to marginalny problem. Dużo większe marnotrawienie to budowa na ciasnej orbicie wokół Ziemi kopii radzieckiej stacji kosmicznej „Mir”. Budowa zowią się górnolotnie „Międzynarodową Stacją Kosmiczną” a nie wnosi do podboju Kosmosu nic. Jest większa, ma lepsze komputery, ale jako laboratorium ma te same możliwości co „Mir”. Co więcej, katastrofa Columbii spowodowała, że od przeszło 3 lat Mir-2 nawet się nie rozwija.

      A fizyce wysokich energii problem wygląda podobnie. Są pewne teorie, których prawdziwość założono dawno temu. Proton się rozpada, istnieją bozony Higgsa. I trwa szukanie obu tych zjawisk jak wody na Marsie: doświadczenie ma potwierdzić hipotezę. W przeciwnym wypadku – precz z doświadczeniem (czytaj: wybudujmy nowe).

      Dosyć tej krytyki nauki:) pozdrawiam

      1. justyce    

        Nie tylko komercja — … po prostu lepiej dać na wojnę w Iraku niż rozwój nauki..

      2. tomek    

        Nie taka zła komercja — Nie jestem jakimś specjalnym zwolennikiem komercji, ale to nie jest jeszcze najgorsze zło. Przecież to dzięki niej postęp w niektórych gałęziach nauki jest możliwy. Gdyby nie było dużego popytu na rynku na niektóre rzeczy ich badanie byłoby nieopłacalne, przecież nikt nie prowadziłby badań nad lekami, gdyby nie przynosiły ogromnych zysków, komputery nie rozwijałyby się tak szybko, gdyby nie kupowała ich masa ludzi. Nauka też może na tym skorzystać – już skorzystała – choćby matryce CCD, gdy stały się popularne w „cyfrakach”, ich jakość szybko zaczęła wzrastać. Myślę, że tak samo będzie z turystyką kosmiczną. Im więcej ich tam będzie latało, tym łatwiej będzie opracować nowe, tańsze techniki wynoszenia ładunku/ludzi w kosmos. Koszt wystrzelenia sondy/ startu lotu załogowego/budowy jakieś bazy na „innym lądzie” to w dużej mierze koszt jednostki nośnej. Upowszechnienie się lotów kosmicznych na pewno nie zaszkodzi rozwojowi astronautyki, co za tym idzie – astronomii.

        A co do NIAC to myślę, że ich badania były na tyle dziwne, że wręcz nieprzydatne, a większość rzeczy które tam badano dużo łatwiej będzie można przeprowadzać w przyszłości.

        1. egregius    

          były dobre pomysły — „A co do NIAC to myślę, że ich badania były na tyle dziwne, że wręcz nieprzydatne, a większość rzeczy które tam badano dużo łatwiej będzie można przeprowadzać w przyszłości.”

          Pomyły z antymaterią są chybione to się zgodzę. Mezicoptery itp.też są takie sobie chociaż książki S.Lema mi przypominają. Ale M2P2 to wydaje mi się całkiem fajny pomysł.

Komentarze są zablokowane.