Grupa naukowców z NASA i Naukowego Centrum Spitzera wierzy, że znalazła sposób na określenie koloru roślin na odległych planetach.

Naukowcy obliczyli, jak mogłoby wyglądać światło gwiazdy na powierzchni podobnej do Ziemi planety, której skład chemiczny atmosfery jest zgodny z typem gwiazdy macierzystej. Obserwując zmiany światła przechodzącego przez różne mieszanki gazów, badacze są w stanie zidentyfikować kolory, które mogłyby być korzystne w procesie fotosyntezy. To nowe badanie ogranicza zakres kolorów, jakie naukowcy spodziewają się znaleźć wśród organizmów żywych, znajdujących się na odległych planetach i wykorzystujących proces fotosyntezy. Do każdej planety docierają różne barwy, które mogą dominować w procesie fotosyntezy. Jest to uwarunkowane atmosferą planety, przez którą przechodzi światło gwiazdy.

Praca ta pomoże w projektowaniu przyszłych teleskopów kosmicznych, przeznaczonych do obserwacji odległych planet, aby móc dostrzec, czy planety te nadają się do zamieszkania i czy mogą tam rosnąć obce rośliny” – powiedziała Victoria Meadows, główny astronom VPL (Virtual Planetary Laboratory) z California Institute of Technology (CalTech). Grupa naukowców z VPL wykorzystuje zestaw modeli komputerowych do symulacji planet wielkości Ziemi i ich światła, widzianego przez wirtualny teleskop.

Naukowcy od dawna wiedzą, że chlorofil w większości gatunków roślin na Ziemi absorbuje dużo niebieskiego i czerwonego światła, a mniej zielonego. Słońce rozprowadza kolory ze specyficznym natężeniem. Oprócz tego gazy w ziemskiej atmosferze filtrują światło. W rezultacie, na powierzchnię dociera więcej światła czerwonego niż niebieskiego czy zielonego. Nie wszystkie gwiazdy muszą świecić tak jak Słońce. Dzięki badaniom, naukowcy zrozumieli, że fotosynteza na odległych planetach nie będzie wyglądała tak samo jak na Ziemi.

Autor

Andrzej Żukowski

Komentarze

  1. Ellie    

    Ciekawe — Mam nadzieję, że wkrótce uda się odnaleźć jakieś choćby zaczątki życia na innych planetach. Co za marnotrastwo przestrzeni, nie możemy być sami w wszechświecie!!!!

    1. czereśnia    

      heh — Może i nie możemy być sami, ale tylko pod warunkiem, że życie nie powstało jako efekt uboczny…
      😉

    2. Michał M.    

      Przestańcie ściągać z Carla Sagana

      > Mam nadzieję, że wkrótce uda się odnaleźć jakieś choćby zaczątki
      > życia na innych planetach. Co za marnotrastwo przestrzeni, nie
      > możemy być sami w wszechświecie!!!!

      To nie jest argument! To, że Kosmos jest wielki nie oznacza, że musi ktoś oprócz nas być! Carlowi Saganowi się wyrwało zdanie o marnotrawieniu przestrzeni i jest do znudzenia powtarzane jako argument za istnieniem innych cywilizacji.

      Pokażcie te cywilizacje, a nie powołujcie się na (świetnego) pisarza.

      1. Marcin    

        Ludzie!!! Litości!!!

        > To nie jest argument! To, że Kosmos jest wielki nie oznacza, że
        > musi ktoś oprócz nas być! Carlowi Saganowi się wyrwało zdanie o
        > marnotrawieniu przestrzeni i jest do znudzenia powtarzane jako
        > argument za istnieniem innych cywilizacji.
        >
        > Pokażcie te cywilizacje, a nie powołujcie się na (świetnego) pisarza.

        Przestańcie wreszcie mieszać pojęcia! Czy dostrzegacie jakąś subtelną różnicę pomiędzy „życiem” a „cywilizacją”? Każda cywilizacja to życie, ale czy każde życie to cywilizacja?????? Michale, życie na Ziemi istnieje od miliardów lat, a od kiedy istnieje cywilizacja??? Potem sobie podziel te kilka miliardów lat przez okres trwania „cywilizacji”. Możesz sobie liczyć jak chcesz: pierwsze hominidy – ok 6-8 mln lat temu (ale to chyba jeszcze nie cywilizacja, prawda?), narodziny gatunku homo sapiens – 100-150 tys. lat temu (czy to już cywilizacja?), początek kultury oryniackiej – ok. 30 tys. lat temu (cywilizacja???), początek neolitu – ok. 12 tys. lat temu (hmm), wynalezienie pisma – Sumer, ok. 5 tys. lat temu (no, i to można już z zastrzeżeniami uznać za pierwsze cywilizacje). Dostrzegacie te subtelne różnice czasowe?

        Pozdr. Marcin

        1. Michał M.    

          Umiem dzielić:)

          > Przestańcie wreszcie mieszać pojęcia! Czy dostrzegacie jakąś subtelną
          > różnicę pomiędzy „życiem” a „cywilizacją”? Każda cywilizacja
          > to życie, ale czy każde życie to cywilizacja?????? Michale,
          > życie na Ziemi istnieje od miliardów lat, a od kiedy istnieje
          > cywilizacja??? Potem sobie podziel te kilka miliardów lat przez
          > okres trwania „cywilizacji”. Możesz sobie liczyć jak chcesz: pierwsze
          > hominidy – ok 6-8 mln lat temu (ale to chyba jeszcze nie cywilizacja,
          > prawda?), narodziny gatunku homo sapiens – 100-150 tys. lat temu (czy
          > to już cywilizacja?), początek kultury oryniackiej – ok. 30 tys. lat
          > temu (cywilizacja???), początek neolitu – ok. 12 tys. lat temu (hmm),
          > wynalezienie pisma – Sumer, ok. 5 tys. lat temu (no, i to można
          > już z zastrzeżeniami uznać za pierwsze cywilizacje). Dostrzegacie
          > te subtelne różnice czasowe?

          Ja naprawdę umiem podzielić dowolne liczby. Umiem to od 20 lat:) ja tylko krytykuję gadanie o marnotrawieniu przestrzeni, bo Sagan romantyczny był ale w żaden sposób twórzczy.

          Odróżniam życie od cywilizacji.

          No i pokażcie mi to życie:) Albo cywilizację. Albo cokolwiek. Pokażcie mi bakterie poza Ziemią (i poza tym co na Marsa przywlokły Spirit i Opportunity).

          Staram się twardo stąpać po Ziemi (trzecia od Słońca). Jesteśmy póki co w Kosmosie sami. Absolutnie sami. Tupanie i saganowska histeria nic tu nie pomoże.

        2. Marcin    

          Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

          > Ja naprawdę umiem podzielić dowolne liczby.

          Nigdy w to nie wątpiłem.

          > ja tylko krytykuję gadanie o marnotrawieniu przestrzeni, bo Sagan
          > romantyczny był ale w żaden sposób twórzczy.

          Troszeczkę twórczy też był, cokolwiek to znaczy…

          > Odróżniam życie od cywilizacji.

          OK.

          > No i pokażcie mi to życie:) Albo cywilizację. Albo
          > cokolwiek.

          No to zdecyduj się wreszcie co chcesz zobaczyć – życie czy cywilizację, bo różnica pomiędzy jednym a drugim jest wbrew pozorom ogromna, co starałem się wykazać w moim poprzednim poście. Życie kiedyś znajdziemy (my, czyli ludzie)- co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Moja wiedza, mój intelekt jasno mi mówią, że życie poza naszą planetą po prostu musi istnieć. Znalezienie go to tylko kwestia czasu. Natomiast jeśli chodzi o obcą „cywilizację”… to już zupełnie oddzielny temat…

          > Pokażcie mi bakterie poza Ziemią (i poza tym co na Marsa
          > przywlokły Spirit i Opportunity).

          Tego Marsa to Ci nie daruję 😉 Ale o tym następnym razem.

          > Staram się twardo stąpać po Ziemi (trzecia od Słońca). Jesteśmy póki
          > co w Kosmosie sami. Absolutnie sami.

          Jakoś nie jest mi smutno z tego powodu ponieważ w tej chwili po prostu nie wiem, czy jesteśmy sami w kosmosie. Być może kiedyś tam w odległej przyszłości ludzie będą mogli jednoznacznie stwierdzić, że jesteśmy sami, i to rzeczywiście będzie smutny dzień, ale póki co – chcemy, musimy i będziemy szukać… Przed nami daleka droga…

          Pozdr. Marcin

        3. Fallen    

          obce życie

          > No i pokażcie mi to życie:) Albo cywilizację. Albo
          > cokolwiek. Pokażcie mi bakterie poza Ziemią

          A proszę bardzo. Wenus, górna wartwa atmosfery, ciścienie ok. 1 atm, temp. ok. 70 st C, w widmie obecne prążki świadczące o obecności karbonylu siarczkowego, oraz siarkowodoru razem z dwutlenkiem siarki – związki te szybko ze soba reagują i nie powinno się ich stężenie utzymywać na stałym poziomie. Proponuję przeczytanie:

          http://www.marssociety.h2.pl/old/mpv/newsy/12.html

          Oczywiście to póki co hipoteza, ale do sprawdzenia.

        4. _Hamlet_    

          Jeszcze jedno

          > (…)bo Sagan romantyczny był ale w żaden sposób twórzczy.

          Skoro twierdzisz, że C. Sagan nie był twórczy to napisz bestseller popularyzujący naukę.

        5. _Hamlet_    

          2 sprawy

          > Każda cywilizacja to życie

          A cywilizacja robotów to też życie?

          > Czy Stwórca, lub znane i jeszcze nieznane prawa fizyki(…)

          Z naukowego punktu widzenia istnienie boga podobnego do tego, jaki przedstawiany jest w religiach monoteistycznych na Ziemi, jest tak samo prawdopodobne jak istnienie poza naszym wszechświatem ogromnego, różowego, pluszowego słonia, który stwarza prawa natury machając swą pluszową trąbą.

        6. _Hamlet_    

          2 sprawy

          > Każda cywilizacja to życie (…)

          A cywilizacja robotów to też życie?

          > Czy Stwórca, lub znane i jeszcze nieznane prawa fizyki (…)

          Z naukowego punktu widzenia istnienie boga takiego, jakiego przedstwaiają religie monoteistyczne na Ziemii, jest tak samo prawdopodobne jak istnienie poza naszym wszechświatem wielkiego, różowego, pluszowego słonia, który stwarza prawa natury machając swą pluszową trąbą.

          Mówisz o Stwórcy tylko, dlatego że wychowałeś się w Polsce, gdzie ponad 90% osób to katolicy. Gdybyś przyszedł na świat np. w Tajlandii czy Koreii i był buddystą, patrzyłbyś na naturę w bardziej (lub czysto) panteistyczny sposób.

        7. Michał M.    

          Roboty i ludzi

          >> Każda cywilizacja to życie (…)
          >
          > A cywilizacja robotów to też życie?

          To trochę zależy od tego jak rozumiemy życie. Jeśli na Ziemi jedynymi stworami byłyby roboty (nawet zbudowane przez ludzi, którzy potem wyginęli) i gdyby one potrafiły same podtrzymywać swoje istnienie (naprawiać się nawzajem, budować nowe roboty), można by je za życie uznać. Póki co takiego ryzyka nie ma. Robotyka jest w głębokich powijakach.

          Za życie w pewnych sytuacjach uznaje się memy (patrz „Samolubny gen” Dawkinsa). Memem jest na przykład informacja, że w 2012 roku będzie koniec świata. Świetnie się mnoży (w ludzkich umysłach) 🙂 Memy to także religie, zwyczaj podawania prawej ręki przy powitaniu i łańcuszki internetowe obiecujące bogactwo i miłość.

        8. Marcin    

          Ech, te memy…

          > Za życie w pewnych sytuacjach uznaje się memy (patrz „Samolubny gen” Dawkinsa).

          Tak Michale. Fajnie, że przywołałeś tutaj tą książkę. Kultową, przełomową książkę wybitnego intelektualisty, nazwanego niedawno rottweilerem Darwina 😉 Nauka potrzebuje czasami takich rottweilerów, szczególnie w takich czasach jak dziś, gdy dochodzi do ofensywy tzw. kreacjonistów i innych nawiedzonych oszołomów wszelkiej maści. Ale spokojnie – ta ofensywa jest niegroźna, kreacjoniści są skazani na porażkę, mają ją zapisaną w genach… 😉

          Wracając do „Samolubnego genu” – to właśnie między innymi ta praca zainspirowała kiedyś takich uczonych jak Pinker czy Buss, którzy dokonali później przewrotu w psychologii, ale przecież nie tylko o psychologię tu chodzi. Tak się składa, że „Samolubny gen” ma zostać niedługo wznowiony, chyba po 20-stym lipca ma ponownie pojawić się na rynku, i chwała za to polskiemu wydawcy. Myślę, że to świetna okazja dla tych, którzy jeszcze nie czytali tej książki, a wg mnie naprawdę warto ją przeczytać. Polecam również megabestseller Dawkinsa z ostatnich miesięcy – „Bóg urojony”, ale ostrzegam – to nie jest na pewno praca dla absolwentów KUL i innych fanatyków religijnych 🙂

          Pozdr. Marcin

  2. grotifarys    

    Słuszna, choć znana konstatacja o marnotrawstwie przestrzeni — Istnieją teoretyczne dylematy kosmologii o charakterze filozoficznym,nawet dość liczne, a do jednego z nich należy ta właśnie zagadka, czyli potwierdzonego podejrzenia istnienia oznak innych bytów rozumnych, lub chociażby materii ożywionej — wobec bezmiaru wszechświata i w pewnym stopniu wobec ,, bezcelowości” tego bezmiaru. Lecz większość odpowiedzi, słusznych , lub mniej słusznych, nie odnosi się do frapującego zagadnienia jaki można krótko sformuować następującym pytaniem: Czy Stwórca, lub znane i jeszcze nieznane prawa fizyki – miały za jedyny cel, ewolucyjne doprowadzenie do powstania materii ożywionej – bo czyż ta część materioenergii ,nie jest czasem całkiem zaniedbywalną a nawet zerową częścią, nieskończenie wielkiej czasoprzestrzeni a reguły i prawa w niej rządzące, nie uwzględniają wogóle istnienia materii ożywionej? Jeśli tak jest, to szansa na znalezienie oznak materii ożywionej , też jest zerowa.

    1. Marcin    

      Tylko mi nie mów… — …że studiowałeś filozofię na KUL…

      Pozdr. Marcin

    2. $pryt    

      Marnotrastwo przestrzeni? — Moim zdaniem byłoby wielką ignorancją z naszej strony, gdybyśmy zakładali, że w tym bezmiarze Wszechświata jedynie na naszej planecie istnieje nawet tak zaawansowana materia, jak życie węglowe. To myślenie bardzo przypomina ptolemejską teorię geocentryczną, że Ziemia znajduje się w centrum Wszechświata. Mamy już XXI wiek. Trzeba zmienić sposób myślenia. A może to nie przypadek, tylko złośliwość historii. Bo przecież Giordana Bruno spalono w renesansie, a nie w średniowieczu.

      Załóżmy, że nie ma obcych cywilizacji, które działają na międzygwiezdną skalę. Ale i tak – zgodnie z saganowskim tokiem myślenia – Droga Mleczna to 200 miliardów gwiazd. Nawet jeśli przyjmiemy, że życie powstało w ziemskim, niepowtarzalnym procesie „akcie stworzenia”, to i tak możliwości panspermii praktycznie wykluczają możliwość naszego osamotnienia. Czy to możliwe? Czy Ziemia może być samotną wyspą na kosmicznym pustkowiu? Dziś wielu z nas jest sceptykami, takim jak na przykład Michał. To naturalne, bo nie ma żadnych dowodów na istnienie pozaziemskiego życia. Póki ich nie ma, możemy uparcie trwać w naszym uporze „tu i teraz, nigdzie indziej”. Nikt nikogo nie przymusi, by zmienił te twierdzenie, bo ma ku temu podstawy. Ale tylko w ziemskiej skali i w ziemskim sposobie myślenia.

      Nie wysyłamy jeszcze sond międzygwiezdnych, poszukujących życia w innych układach planetarnych. Nie odkryliśmy nawet planety podobnej do Ziemi. W skali kosmosu wciąż jesteśmy tym prymitywnym ludem, którzy błądzi palcem po nocnym niebie. Ale to i tak więcej, niż może „zwykła” bakteria! Jesteśmy o jedną więcej cywilizacją we Wszechświecie. Jeśli ludzkość uwierzy w nowe światy, to możemy być spokojni, że w miarę ich zasiedlania poznamy ostateczne pytania dotyczące tej kwestii. Poszerzając terytorium życia spełnimy nasz ewolucyjny obowiązek. Nie ma mowy o marnotrastwie przestrzeni!

      A jeśli jednak istnieją obce cywilizacje? Jak mawiał Alber Einstein „Najlepszym dowodem na to, że w kosmosie istnieje jakaś inteligentna siła jest fakt, że się z nami nie kontaktuje.” Pozdrawiam

  3. grotifarys    

    Pozdrowienia dla Michała M. i Marcina — Niestety , nie mam pojęcia co oznacza skrót KUL a reszta no comment…

  4. _Hamlet_    

    2 sprawy

    > Każda cywilizacja to życie (…)

    A cywilizacja robotów to też życie?

    > Czy Stwórca, lub znane i jeszcze nieznane prawa fizyki (…)

    Z naukowego punktu widzenia istnienie boga takiego, jakiego przedstwaiają religie monoteistyczne na Ziemii, jest tak samo prawdopodobne jak istnienie poza naszym wszechświatem wielkiego, różowego, pluszowego słonia, który stwarza prawa natury machając swą pluszową trąbą.

    Mówisz o Stwórcy tylko, dlatego że wychowałeś się w Polsce, gdzie ponad 90% osób to katolicy. Gdybyś przyszedł na świat np. w Tajlandii czy Koreii i był buddystą, patrzyłbyś na naturę w bardziej (lub czysto) panteistyczny sposób.

    1. _Hamlet_    

      Jeszcze jedno

      > (…)bo Sagan romantyczny był ale w żaden sposób twórzczy.

      Skoro twierdzisz, że C. Sagan nie był twórczy to napisz bestseller popularyzujący naukę.

      1. Michał M.    

        Sagan

        >> (…)bo Sagan romantyczny był ale w żaden sposób twórczy.
        >
        > Skoro twierdzisz, że C. Sagan nie był twórczy to napisz bestseller
        > popularyzujący naukę.

        Przede wszystkim: Krytyk nie jest od pisania lepszych utworów tylko od krytyki. Każdy z nas krytykuje pewne zjawiska (na przykład jaśniepanującego premiera) mimo, że sam szans na popremierzenie nie ma. Każdemu wolno też skrytykować niebezpiecznie jadącego kierowcę, nie potrzeba do tego prawa jazdy.

        Sagan spopularyzował naukę. Ale twórczy nie był. Papież spopularyzował wadowickie kremówki. Ale cukiernikiem niw był. I twórczy w tym temacie też nie.

        1. Fallen    

          Off top — … z krytyką jest tak, że aby miała ręce i nogi, i całą resztę, krytyk musi być obeznany w temacie, ba, raczej siedzieć w nim głęboko, by jego krytyka miała rację bytu. Nie wystarczy powiedzieć, bzdura, nie zgadzam się.

        2. _Hamlet_    

          > Przede wszystkim: Krytyk nie jest od pisania lepszych utworów tylko
          > od krytyki.

          Krytyk nie jest od krytykowania, tylko od poddawaniu czegoś krytyce. W zależności jak na to spojrzeć mogą to być dwie różne rzeczy, albo jedna(krytykowanie i poddawanie krytyce).

          > Sagan spopularyzował naukę. Ale twórczy nie był.

          A ja tam uważam, że był.

Komentarze są zablokowane.