Już 30 lat minęło od pierwszego lądowania ziemskich sond na powierzchni Czerwonej Planety. Ambitny duch zakończonej powodzeniem misji wciąż napawa entuzjazmem twórców kolejnych projektów badawczych.

Kiedy w którąś z pogodnych nocy tej zimy spojrzymy w niebo w stronę gwiazdozbioru Bliźniąt, z łatwością odnajdziemy przebywającego tam w swojej wieloletniej wędrówce po niebie Rdzawego Marsa. Patrząc na niego, warto pomyśleć trochę o trudzie włożonym w odkrywanie sekretów tego niegościnnego świata, które trwa po dziś dzień.

Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Był to kolejny etap kosmicznego wyścigu, gorącej rywalizacji Związku Radzieckiego ze Stanami Zjednoczonymi – po zdobyciu Księżyca przyszedł czas na coś więcej.

Każda z misji (Viking 1 i 2) składała się z lądownika i orbitera. Były one pionierami w zakresie fotografowania marsjańskiego krajobrazu, opisywania składu i budowy struktur geologicznych, atmosfery. One także przeprowadzały testy powierzchniowe, mające na celu sprawdzenie, czy może istnieć życie na innej planecie niż nasza macierzysta Ziemia.

Rumowisko skalne ciągnące się aż po horyzont marsjańskiej Równiny Utopii – prawie 3,5 km od Lądownika Viking 2. Według naukowców kolory na zdjęciu są takie jak w rzeczywistości. To drobne cząsteczki pyłu zawieszone w atmosferze rozpraszają światło słoneczne w taki sposób, że niebo ma delikatny, łososiowy kolor. Wszędobylski kurz wzniecony w momencie lądowania osiadł także na obudowie sondy. Na potrzeby właściwego odwzorowania kolorów – nie było wiadomo, co czeka sondę na Marsie – zamontowano wykresy kalibracyjne kolorów, będące elementem porównawczym, względem którego ustala się odcień sfotografowanego obiektu. Dla porównania i naocznego przekonania się o tym fakcie, na powyższym zdjęciu widać też fragment amerykańskiej flagi, która ma swój określony wzorzec kolorystyczny. Koliste urządzenie na wysięgniku to antena dalekiego zasięgu, skierowana w stronę Ziemi. Viking 2 wylądował jakieś 7400 km od Vikinga 1, którego lądowanie odbyło się 20 lipca. Lądowanie Vikinga 2 miało miejsce 45 dni później.

20 sierpnia 1975 roku był pamiętnym dniem dla naukowców z centrum dowodzenia NASA. Wtedy właśnie wystrzelono Vikinga 1, który 20 lipca następnego roku osiadł na powierzchni Chryse Planitia. Vikinga 2 wystrzelono 20 dni później, 9 września 1975 roku. Wszedł na orbitę Marsa po upływie prawie roku i wylądował na Równinie Utopii.

Miejsce lądowania Vikinga 2 na Marsie – Utopia Planitia. Sonda wylądowała na powierzchni Czerwonej Planety 3 września 1976 po trwającym rok locie.

Lot na Marsa stanowił wielką niewiadomą. Jak wspomina Gentry Lee, główny inżynier Eksploracji Układu Słonecznego w NASA JPL: „Zespół zajmujący się misją nie znał dobrze właściwości atmosfery, nie miał pojęcia o właściwościach marsjańskiej powierzchni. Obawiano się, podobnie jak przed lotem na Księżyc, że powierzchnia może być pokryta pyłem o dużej miąższości, w którym sonda utonie. Na szczęście znaleźliśmy w sobie tyle śmiałości, by zaryzykować„. W tamtych czasach Lee był dyrektorem planowania misji i analizy naukowej. Jak dodaje: „W momencie wysyłania sondy byliśmy przerażeni, a jednocześnie rozpierało nas niewymowne szczęście. Kiedy było już po wszystkim – lądowanie się udało – wybuchnęliśmy okrzykami radości i dumy„.

Według wielu misje Viking są jak legendarni mocarze, do których nie uniknie się porównań i niekończących się aluzji. Jak ogromny sukces, względem którego mierzyć się będzie powodzenie kolejnych misji. Nawet najwięksi opozycjoniści muszą przyznać, że w dziejach eksploracji kosmosu był to bez wątpienia przełomowy krok.

Warto wspomnieć, że misja miała trwać raptem 90 dni, a lądowniki zbierały informacje przez ponad 6 lat. Zgromadziły przez ten czas 4500 zdjęć powierzchni Marsa, zaś towarzyszące im orbitery aż 50000! Posłużyły one do stworzenia pierwszej dokładnej mapy Marsa, obejmującej 97% jego powierzchni.

Orbiter sondy Viking 2 zdążył okrążyć Marsa prawie 706 razy. 2 pamięci taśmowe pozwoliły na zapamiętanie 1280 Mb danych. Jego budowa bazowała na wcześniejszej sondzie Mariner 9. Masa startowa to 2328 kg, z czego 1445 kg stanowiło paliwo do manewrów i kontroli wysokości orbitalnej. Podstawowy ośmiokąt tworzący korpus miał 2,5 metra średnicy.

To sondy Viking dostarczyły pierwszych pomiarów atmosfery i powierzchni Marsa. Wciąż są użyteczne naukowo, gdyż stosuje się je do analizy porównawczej, w przypadku której każdy pomiar pozwala lepiej poznać warunki, jakie panują na Czerwonej Planecie. Wiemy między innymi, że Mars w dawnych czasach różnił się znacząco od tego, jaki jest obecnie. W wielu serwisach informacyjnych pojawiały się informacje o „mokrej przeszłości Marsa”, „wodzie skrytej pod powierzchnią naszego czerwonego sąsiada”.

Sondom Viking zawdzięcza wiele także technologia używana cały czas w sondach międzyplanetarnych. Systemy termoizolacyjne i spadochrony typu „vikingowego” były używane w każdej misji wysyłanej przez NASA na Marsa, włącznie z sondą Mars Pathfinder (1997 rok) i łazikami obecnie przebywającymi na powierzchni planety – Spirit i Opportunity. Jak widać, korzyści z podboju kosmosu będą jeszcze długo procentować, a niepohamowana ludzka ciekawość świata nie poprzestanie na jednym.

Autor

Krzysztof Suberlak