Po zakończonym w roku 1972 programie lotów na Księżyc Apollo panował niedosyt, oczekiwanie dalszych odkryć i kontynuowania eksploracji kosmosu w ramach kosmicznego wyścigu pomiędzy USA a ZSRR. Nadszedł czas na spektakularną misję badawczą, w ramach której zamierzano wysłać sondy do wielkich planet Układu Słonecznego.

Sondy Pionier 10 i 11, wystrzelone w latach 1972 i 1973, przetarły szlak kolejnym podróżnikom. Żadna z nich nie dotarła dalej niż na Saturna, ale dzięki nim było wiadome, jak należy wyposażyć następne sondy.

W roku 1977 nadarzyła się wspaniała okazja do wypełnienia luki pozostawionej po programie Apollo, bowiem planety ustawiły się w takiej konfiguracji, że sonda „jednym ciągiem” byłaby w stanie dolecieć do najdalszej planety Układu Słonecznego – Plutona. Warto także zauważyć, iż dopiero kilkanaście lat wcześniej, w 1961 r., student matematyki UCLA, Michael Minovitch, pracując w JPL wymyślił metodę podróży opartą właśnie na „procy grawitacyjnej”.

Zaplanowano z rozmachem misję dwóch par sond, tak zwaną „Wielką Wyprawę” do planet zewnętrznych, która zakładała podwójny lot do Jowisza, Saturna i Plutona w latach 1976-1977 oraz podwójne loty do Jowisza, Urana i Neptuna w 1979. Niestety, cięcia budżetowe spowodowały dramatyczne przeskalowanie planu do zaledwie dwóch sond, z których każda poleciałaby tylko do Jowisza i Saturna.

Nowa misja, ochrzczona mianem Mariner Jupiter/Saturn, czyli MJS, została przemianowana na Voyager około 6 miesięcy przed startem. Jej koszt szacowano na ok. 250 mln $, co stanowiłoby tylko 1/3 pierwotnie planowanej „Wielkiej Wyprawy”.

Voyagery zostały wyniesione w kosmos przez rakiety Titan III E-Centaur. Voyager 2 wyruszył 20 sierpnia 1977, a Voyager 1 – 5 września 1977.

Cały projekt Voyager, tę niezwykłą odyseję ludzkości, zawdzięczamy szczęśliwemu zbiegowi ogromnej liczby przypadków, o których nie zawsze się wspomina.

Było to:

  • Korzystne ustawienie planet po tej samej stronie Słońca – pozwoliło to przy relatywnie niewielkiej ilości paliwa odbyć podróż w tak odległe tereny.
  • Fakt, że zdarzyło się to pod koniec lat 70. (następne takie korzystne ustawienie planet dopiero nastąpi w 2126 – raz na 176 lat).

Gdyby stało się to 10 lat wcześniej, to misja nie odbyłaby się, ponieważ ówczesna technika na to nie pozwalała. Gdyby okno startowe otworzyło się 10 lat później, to rakiety użyte do wyniesienia sond byłyby już na złomowisku, gdyż zostały uznane na początku ery wahadłowców za nieopłacalne – kongres chciał, żeby kosmos zaczął zarabiać na siebie (stąd wielorazowego użytku statki kosmiczne – wahadłowce).

Abstrahując od tego, przyroda dała nam jeszcze jeden prezent, jak wygrany los na loterii: planety ustawiły się po „cieńszej” stronie heliosfery, co ma dla nas dziś szczególne znaczenie – Voyagery mają krótszą drogę do przebycia do granicy heliosfery. Ale o tym jeszcze później.

Dzięki procy grawitacyjnej lot skrócił się – bezpośredni lot do Neptuna na takim zapasie paliwa trwałby 30 lat. Voyager 2 leciał po dłuższej trajektorii niż Voyager 1 – został przez niego wyprzedzony w pasie planetoid 15 grudnia 1977 i dotarł do Jowisza 4 miesiące później, tj. 9 lipca 1979.

Sondy same w sobie były najwyższym osiągnięciem myśli technicznej tamtych lat. Każda z sond zawierała zestaw instrumentów do przeprowadzania 10 typów pomiarów. Były to m.in. kamery telewizyjne, czujniki podczerwone i ultrafioletowe, magnetometry, detektory plazmy, czujniki promieniowania kosmicznego i naenergetyzowanych cząstek.

Zdjęcie sondy kosmicznej Voyager.

Każdy Voyager składał się z dziesięciościennego korpusu, mającego 47 cm wysokości i 1,78 m szerokości. Masa startowa wynosiła 815 kg. Na jego szczycie była zamocowana kierunkowa antena paraboliczna o średnicy 3,66 m i wadze 44 kg. Zapewniała ona komunikację wraz z dodatkowo zamontowaną na niej anteną, nadającą w szerokim zakresie częstotliwości. Antena kierunkowa mogła nadawać w paśmie X i S. Pasmo X o częstotliwości 8,4 GHz służyło do przesyłu danych technicznych i naukowych z prędkością 7,2 kbit/sec. Pasmo S o częstotliwości 2,3 Ghz zawierało tylko podstawowe dane o stanie statku, sumy kontrolne, miało niski transfer – tylko 40 bps. Voyager był pierwszą sondą na świecie, która zaczęła używać pasma X jako głównej częstotliwości nadawczej. Dane mogły być także zachowane do późniejszego przesłania na Ziemię na taśmie magnetycznej o pojemności 536 MB.

Duża część instrumentów badawczych została zamontowana na 2,5 metrowym wysięgniku. Na jego końcu umieszczono sterowalną platformę, na której znajdowały się czułe przyrządy do robienia zdjęć (2 kamery – wąska- i szerokokątna o łącznej wadze 38 kg) i spektroskopii. Na wysięgniku w różnych miejscach zamontowano także detektory plazmy i wysokoenergetycznych cząstek. Magnetometry znajdowały się na innym ramieniu po przeciwnej stronie sondy, długim na aż 13 metrów. Trzecie ramię, wychodzące w trzecim kierunku, utrzymywało Radioizotopowe Generatory Termoelektryczne. Dwie 10-metrowe podłużne anteny do pomiarów plazmy i pomiarów radioastronomicznych także odstawały od Voyagera, pod kątem 90o. Sonda była stabilizowana w trzech osiach obrotu, aby ułatwić działanie wszystkich przyrządów i ich właściwe wyskalowanie.

Przegląd wyposażenia sond Voyager

Imaging Science – FOTOGRAFIA W SŁUŻBIE NAUKI

  • Waga: 38,2 kg
  • Zużycie mocy: 35 W
  • Bitrate: 115 kbps

Do fotografowania użyto systemu dwóch kamer, bazującego na tym znanym z Marinera 10. Składał się on z jednej kamery wąskokątnej z długą ogniskową i jednej szerokokątnej, z krótką ogniskową. Maksymalna rozdzielczość zdjęć wahała się w zależności od fotografowanego obiektu i trajektorii sondy, ale maksymalnie wynosiła ona 0,5 do 1 km na piksel.

Zdjęcia Saturna i Jowisza były wykonane w rozdzielczości odpowiednio ok. 20 i 5 km na piksel.

Cele:

– fotografowanie globalnych ruchów planet i układów chmur (zbadanie dynamiki układów burzowych, prędkości rotacji planet oraz przemieszczania się chmur, dokładnego nachylenia osi obrotu planet, i innych ciekawych elementów widocznych z zewnątrz),

– studiowanie modelu przepływu ciepła, wyszukiwanie komórek konwekcyjnych, mierzenie rozmiarów, kształtów, rozproszenia, morfologii i przestrzennej struktury układów chmur.

Podczas przelotów koło satelitów badano ich (1) ogólne właściwości (rozmiar, kształt, prędkość i oś obrotu, masę, tworzono mapy i efemerydy tych ciał), (2) geologię (twory wulkaniczne i uderzeniowe, cechy wyglądu, czapy polarne, procesy erozyjne, wykrywanie obecności atmosfery, zmarzliny, warstwowe rozłożenie cząstek zawieszonych) i (3) właściwości powierzchni (kolorymetria, albedo, rozproszenie światła, zmiany jasności, poszukiwanie nowych satelitów).

Radio Science – KOMUNIKACJA

  • Waga: 44 kg
  • Anteny nadawczo-odbiorcze służyły także do niektórych eksperymentów naukowych. Pasma S i X służyły sondzie do nadawania, a S – do odbierania.

Cele:

– określenie fizycznych właściwości jonosfer i atmosfer planet oraz ich satelitów przez mierzenie rozproszenia sygnału w czasie zaćmienia Voyagera przez dane ciało,

– określenie masy, gęstości i własności pól grawitacyjnych planet przez precyzyjne pomiary zmian trasy sygnału,

– zbadanie właściwości pierścieni dookoła planet.

Ultraviolet Spectrometer – KRÓTSZE FALE – WYŻSZA TEMPERATURA

  • Waga: 4,5 kg
  • Zużycie mocy: 3,5 W

Cel:

Pomiar właściwości atmosfery i promieniowania w zakresach fal od 0,04 do 0,16 mikrometrów (400 do 16000 angstremów).

Triaxial Fluxgate Magnetometer – POMIARY MAGNETYZMU

  • Waga: 5,6 kg
  • Zużycie mocy: 2,2 W

Cel: Pomiar właściwości pola magnetycznego napotkanych planet, dokładność pomiaru wynosiła 0,1 nanotesli.

Low-Energy Charged Particles – INFORMACJA SCHOWANA W ATOMACH

  • Waga: 7,5 kg
  • Zużycie mocy: 3,8 W

Teleskop umożliwiał wykrywanie protonów, cząstek alfa i cięższych jąder (Z od 3 do 36) o energii od 0,05 do 30 MeV.

Cosmic Ray System – PROMIENIOWANIE KOSMICZNE

  • Waga: 7,5 kg
  • Zużycie Mocy : 5,4 W

Studiowano prędkość, źródła, zachowanie wysokoenergetycznych cząstek w atmosferach planet, o energiach od 0,015 do 100 MeV

Planetary Radio Astronomy – RADIOASTRONOMIA

  • Waga: 7,7 kg
  • Zużycie mocy: 5,5 W

Dwie dziesięciometrowe podłużne anteny odbierały fale radiowe o częstotliwości od 20 kHz do 40,5 MHz. Studiowanie fal radiowych emitowanych przez planety dawało dane na temat fizyki zachowania rezonującej plazmy w magnetosferze i nietermicznych emisji radiowych z tamtych obszarów.

Photopolarimeter System – FOTOPOLARYMETR

  • Waga: 2,55 kg
  • Zużycie mocy: 7 W

Składał się z 20 cm teleskopu o światłosile f/1,1 który był połączony z polaryzatorem i zestawem 8 filtrów. Przez studiowanie tych danych uzyskiwano informacje na temat składu planet, ich powierzchni, składu pierścieni, rozkładu gęstości.

Infrared Interferometer Spectrometer – PODCZERWIEŃ

  • Waga: 19,47 kg
  • Zużycie mocy: 12 W

Badał pionowe rozkłady temperatur w warstwach atmosfery, skład i rozmiary pierścieni Saturna. Został wyskalowany na podstawie obserwacji czerni kosmosu, branej za promieniowanie ciała doskonale czarnego o temperaturze 0 K, i płytki o znanej temperaturze i właściwościach, znajdującej się na sondzie.

Moc do zasilania tego wszystkiego zapewniały trzy Radioizotopowe Generatory Termoelektryczne. Zamontowane równolegle na wzmocnionym wysięgniku miały po 40,6 cm średnicy, 50,8 wysokości i ważyły 39 kg każdy. Źródłem energii był i jest rozpad radioaktywnego izotopu Plutonu-238, który podczas rozpadu wydziela ciepło, później przekształcane na energię elektryczną. Całkowita moc RTG spada w miarę zużywania radioaktywnego paliwa. Z początkowych 470 W przy napięciu 30 V po 20 latach od startu w 1997 spadło do około 335 W. W miarę spadku dostarczanej mocy, niektóre instrumenty muszą być wyłączane, by umożliwić działanie tym najważniejszym. Nawet przy najdalej posuniętych oszczędnościach w poborze energii, sonda będzie przesyłała wartościowe pomiary prawdopodobnie jeszcze do ok. 2020 roku. Sam nadajnik może działać znacznie dłużej, może nawet 100 lat. Będzie to niemniej już tylko martwy statek wysyłający co jakiś czas sygnał, wędrujący przez niezmierzone przestrzenie kosmosu.

Ze względu na ogromne odległości rzutujące na długi czas przekazywania sygnałów, jak i brak możliwości późniejszego naprawiania sondy, została ona zaopatrzona w najnowocześniejszy w tamtych czasach wysoce autonomiczny system, który, tak jak HAL z Odysei Kosmicznej, był w stanie sam się naprawić i wykonywać niektóre rutynowe proste czynności automatycznie, będąc wyposażonym w duży zakres algorytmów przewidujących wszelkie możliwości. Podsystem Dowodzący Komputerem był odpowiedzialny za przechowywanie komend dla pozostałych dwóch komputerów i wysyłanie komend w określonym czasie. Altitude and Articulation Control Subsystem (AACS) był odpowiedzialny za kontrolę położenia sond i ruchy platformy narzędziowej. Flight Data Subsystem (FDS) kontrolował wszystkie urządzenia. Wszystkie trzy komputery miały części rezerwowe, aby zapewnić ciągłość wykonywanych operacji. AACS zawierał np. zapasowe urządzenie do lokalizacji gwiazd jak i czujniki Słońca.

Nadajnik radiowy wysyła sygnał o mocy 20 W. Ten, osłabiony przez odległość, jest odbierany przez anteny DNS (Deep Space Network) zlokalizowane na kalifornijskiej pustyni Mojave, niedaleko Madrytu w Hiszpanii oraz w Tidbinbilla obok Canberry w Australii. Jest to sygnał o mocy 10-16 W – prawie 20 mld razy mniej niż jest potrzebne, aby zadziałał elektroniczny zegarek ręczny. Voyager 1 po zbliżeniu się do Jowisza i Saturna został skierowany o 35 stopni na północ od ekliptyki i ucieka w tempie 52 tys. km/h. Voyagera 2 Saturn wyrzucił jak z procy w kierunku Urana – NASA zatwierdziła kontynuowanie misji, ponieważ wyglądało na to, że przyrządy mogą nadal funkcjonować bez zarzutu. Po minięciu Urana konsekwentnie przedłużono misję do Neptuna.

Sondy Voyager dokonały szeregu ważnych odkryć, czym niezmiernie przyczyniły się do rozwoju astronomii i potrzeby częstego aktualizowania książek o tematyce astronomicznej w tamtych latach.

Najważniejsze odkrycia:

  • Odkrycie silnie nachylonych do osi obrotu magnetosfer na Neptunie i Uranie, co sugeruje ich odmienną genezę.
  • Odkrycie 22 nowych satelitów (3 Jowisza, 3 Saturna, 10 Urana, 6 Neptuna).
  • Io okazała się być najaktywniejszym wulkanicznie ciałem w Układzie Słonecznym.
  • Tryton – struktury gejzeropodobne i atmosfera.
  • Zorze polarne dostrzeżono nad Jowiszem, Saturnem, Neptunem.
  • Odkryto pierścienie dookoła Jowisza.
  • Poznano urozmaiconą strukturę pierścieni Saturna, zaczęto dostrzegać zachodzące w nich zjawiska (powodowane przez satelity pasterskie).
  • Odkryto 2 nowe pierścienie Urana, sfotografowano wszystkie z dobrą rozdzielczością.
  • Okazało się, że Neptun, wbrew temu, co wcześniej sądzono, posiada pełnowymiarowy system pierścieni, a nie tylko łuki materiału, choć składają się one z bardzo drobnych cząstek.
  • Na Neptunie odnaleziono wielkie sztormy i bardzo szybkie wiatry. Wcześniej sądzono, że jest za zimny by podtrzymywać wiry atmosferyczne.

    1 stycznia 1990 Voyager Interplanetary Mission zostaje przemianowana na Voyager Interstellar Mission. Tego samego roku, 14 lutego kamery Voyagera 1 zostały już po raz ostatni uruchomione, aby zrobić z tamtego miejsca zdjęcie Układu Słonecznego, swoisty „portret rodzinny”.

    Na „portrecie rodzinnym” widać wszystkie planety poza Marsem i Merkurym.

    Co dalej?

    Voyager 1, pędząc kilkadziesiąt razy szybciej niż kula karabinowa (17,4 km/s), w roku 1998 wyprzedził sondę Pionier 10 i stał się najdalszym ziemskim obiektem w kosmosie. Warto opisać także, co Voyager niedawno przekroczył, tzn. jak wyglądało jego opuszczenie pierwszej granicy Układu Słonecznego.

    Wiatr słoneczny to wysokoenergetyczne cząstki rozpoczynające swą ucieczkę od Słońca z rozgrzanej do milionów kelwinów korony słonecznej. Na zdjęciu wykonanym przez sondę SOHO widać wspaniale aktywność koronalną. Prędkość cząstek w minimum aktywności jest większa niż w maksimum – jest mniej turbulencji pola magnetycznego. Dochodzi ona do około 3 200 000 km/h.

    Cząstki tworzące wiatr słoneczny wędrują ku krańcom Układu Słonecznego tracąc energię kinetyczną na rzecz pracy wykonanej podczas przemieszczania się w polu grawitacyjnym Słońca. W pewnym miejscu, gdzie zwalniają poniżej prędkości dźwięku, powstaje fala uderzeniowa – ang. termination shock, czyli tzw. szok końcowy. W wyniku przekształcenia energii kinetycznej na temperaturę gwałtownie następuje podgrzanie cząstek, co widać na wykresie.

    Plansza pokazuje obecne położenie sond Voyager w pobliżu granicy szoku końcowego i początku heliopauzy.

    Schemat lotu sond Voyager, a zarazem heliosfery z wyróźnieniem szoku końcowego, heliopauzy, oraz MIR (Merge Interaction Region) – obszar, do którego obecnie dotarła fala uderzeniowa koronalnego wyrzutu masy z października 2003 roku.

    Nieco dalej, przy ciągle spadającym ciśnieniu wiatru słonecznego występuje płaszcz Układu Słonecznego – ang. heliosheath. W miejscu, gdzie ciśnienie wiatru z innych gwiazd jest równe ciśnieniu wiatru słonecznego, kończy się wędrówka cząstek uciekłych z naszego Słońca, które zawracają i opływają heliosferę po jej obrzeżu. To miejsce to heliopauza – definitywna granica naszego Układu Słonecznego. O ile szok końcowy Voyager 1 już minął w 2005, a Voyager 2 uczyni to 5 lat po nim, to do heliopauzy w odległości ok. 140 AU doleci dopiero mniej więcej 10 lat później.

    Jak wygląda nasze kosmiczne sąsiedztwo?

    Gdybyśmy mogli popatrzeć z góry na płaszczyznę naszej Galaktyki, znaleźlibyśmy Słońce w jednym z ramion, zwanym ramieniem Oriona, około 26 000 lat świetlnych od jej centrum. Na rysunku poniżej przybliżamy się do bliskich okolic Słońca.

    Scena przedstawiona na ilustracji jest szeroka na 1500 lat świetlnych. Pomarańczowe plamy obrazują gwiezdne żłobki – gazowo-pyłowe obłoki molekularne, które zapadną się by narodziły się nowe, młode gwiazdy. Epizod masowej formacji nowych gwiazd zachodził wcześniej w niedalekiej asocjacji Skorpion-Centaur, około 5 mln lat temu. Zapłonięcie młodych gwiazd było źródłem wiatru międzygwiazdowego, który dotarł także w okolice Słońca. Ono poruszając się jak wszystkie gwiazdy dookoła środka Drogi Mlecznej, w skali lokalnej porusza się w stronę przeciwną niż wiatr międzygwiazdowy. Według badań Słońce weszło w kontakt z chmurą z asocjacji dopiero 1000 do 100 000 lat temu, więc stosunkowo niedawno w kosmicznej skali czasu.

    Znając powyższe informacje, oczywistym staje się wspomniany wcześniej szczęśliwy zbieg okoliczności, że planety ustawiły się akurat po stronie „czołowej” heliosfery, umożliwiając tym samym obydwu Voyagerom szybsze opuszczenie Układu Słonecznego.

    Osiągnięcie końcowej granicy naszego Układu to nie koniec podróży. Przed, wtedy już międzygwiezdnymi, podróżnikami jest jeszcze daleka droga do celu. Voyager 1 leci w kierunku gwiazdy AC+793888 w konstelacji Żyrafy, do której doleci za około 40 000 lat. Voyager 2 zaś za ok. 296 000 lat osiągnie Syriusza. O wiele wcześniej, w LXXXVI wieku (rok 8569) będzie przelatywał niedaleko gwiazdy Barnarda.

    Przesyłka w butelce

    Każdy Voyager ma zamontowaną do jednej ze stron korpusu 12-calową pozłacaną miedzianą płytę z nagranymi dźwiękami z Ziemi i 115 zdjęciami, zakodowanymi analogowo. Dźwięki te to między innymi pozdrowienia w 55 językach, 35 dźwięków naturalnych i sztucznych, i próbki 27 utworów muzycznych. Na aluminiowej płycie ochronnej są instrukcje, jak należy ją odczytać, a także igła gramofonowa. Płyty powinny być odtwarzane z prędkością 1000 obrotów na minutę.

    „Golden Record” – płyta wysłana razem z sondami Voyager 1 i 2 w kosmos. Polskie powitanie nagrane na potrzeby misji brzmiało „Witajcie, istoty z zaświatów”.

    Montaż płyt na pokładach sond.

    To wszystko na wypadek spotkania cywilizacji pozaziemskiej. W składzie płyty ukryto bardzo czysty Uran-238, który pozwoliłby przyszłym znalazcom sondy określić, jak dawno sonda została wypuszczona. Voyagery nie były jedynymi sondami kosmicznymi z przesłaniem do przyszłości. Pioniery 10 i 11, LAGEOS oraz lądowniki Apollo także miały plakietki z podobną zawartością. Dążąc ku innym gwiazdom, stały się posłannikami ludzkiej cywilizacji, pamiątką, na którą być może natkną się przyszli eksploratorzy kosmosu.

    Od momentu startu Voyagerów minęło niedawno 30 lat, a misja badawcza, choć już nie tak dynamiczna jak w czasie badania planet, nadal trwa. Sztab badawczy został w tym czasie zmniejszony do kilkunastu osób, aby wciąż pobierać sygnały od statków, które dostarczają nam teraz informacji o krańcach Układu Słonecznego. Należy też zauważyć, że technologia sprzed trzydziestu lat nadal działa i okazała się niemal niezawodna. Kto na przykład dziś (oprócz pasjonatów motoryzacji) jeździ trzydziestoletnim samochodem? Zakres badanych obiektów, ilość i waga odkryć, czas trwania misji i niezawodność Voyagerów pokazuje nam, jak wielką i fantastyczną historię zapisały one w ciągu 50 lat badania kosmosu przez człowieka.

    30 lat eksploracji kosmosu – emblemat okolicznościowy rocznicy misji Voyagerów.

Autor

Krzysztof Suberlak

Komentarze

  1. Leszek B.    

    Zapytanie od naczelnego — Drodzy Czytelnicy,

    czy uważacie, że cykl newsów-odcinków na 50 lat ery kosmicznej jest potrzebny? Czy z chęcią przeczytacie kolejne odcinki?


    pozdrawiam

    1. PaSKud    

      Ja uważam… — … że tak 🙂

    2. Grzesiek    

      Odpowiedź „naczelnego” do naczelnego 🙂 — Mam nadzieję, że jeszcze kilka części będzie? Z chęcią przeczytam, jak większość artykułów na tej stronie 🙂

      Może dla odmiany nie o tych urządzeniach co latały, ale o tych co jeździły po nieziemskim terenie?

      Pozdrawiam,
      Grzesiek

    3. grotifarys    

      Przypominanie historii to rzecz chwalebna, ale… — … nie można ciągle się nią fascynować i choć Wasza strona, to niewątpliwie, jest jedną z ciekawszych, a i szczególna jej rola popularyzatorska wśród młodzieży jest spora, to jednak proszę nie zapominać o roli najnowszych teorii fizycznych w astronomii i kosmologii.
      Niestety wydaje się, że zbyt mało poświecacie miejsca temu zagadnieniu, brakuje wogóle aktualnie ostatnich ustaleń i hipotez fizycznych np. teorii superstrun ( II rewolucja tej teorii formułuje istotne wnioski) a i sprawa ta byłaby również ciekawa dla młodych miłośników astronomii, dla których głownie tworzycie tą stronę. A może spróbujcie równiez, stworzyć podobny cykl powiazany z historią: – związki teorii fizycznych z rozwojem kosmologii i astronomii z naciskiem właśnie na najnowsze hipotezy i teorie.
      I jeśli byłby on tak udany jak ten, na jubileusz 50 lecia ery kosmicznej, to z góry dziękuję.

  2. Ronin    

    Ofcourse — Witam

    Mówiąc szczerze to zawsze czekam z niecierpliwością na nowy odcinek , a powyższy artykuł o Voyager’ach był naprawdę dobry w pokazał mi parę nowych rzeczy o których nie wiedziałem.
    Tak 3mac.
    Pozdrawiam
    RoNin

  3. GROSZ-ek    

    Jestem jak najbardziej ZA !!! — Jestem jak najbardziej ZA !!!

    Miło jest wspominać minione chwile chwały, szczególnie że przyszłość astronautyki nie rysuje się optymistycznie.

    Przed nami – jako „ludzkością” – jest do „pokonania” globalny szczyt wydobycia ropy naftowej. W świetle zawartych na stronie http://www.peakoil.pl danych, świat doświadcza lub doświadczy go w przeciągu kilku najbliższych lat. I od tej pory pory ropy naftowej będzie już tylko coraz mniej. Pośrednim, ale nader widocznym, efektem tego spadku jest wzrost cen ropy (teraz blisko 100$ za baryłkę), ale także wzrost cen żywności na świecie (zastępowanej biopaliwami), postępujący efekt cieplarniany (jako efekt wzrastającego spalania węgla) itd. Co prawda, możliwości łagodzenia tempa spadku są różne (biopaliwa, paliwa syntetyczne, OZE itd), ale nie są one w stanie całkowicie zastąpić ropy naftowej. Świat czeka ogromna przebudowa swojej gospodarki, w szczególności nowych źródeł pozyskiwania energi (intensywny rozwój energetyki odnawialnej i nuklearnej), ale także w zakresie jej oszczędzania. I to w niezwykle krótkim czasie.

    A to się chyba przełoży bezpośrednio na dalsze kierunki eksploracji kosmosu. Jakby nie było, loty kosmiczne wymagają niezwykle dużo energii do pokonania ziemskiej grawitacji. Szczególnie dużo wymagają loty załogowe. Dlatego, raczej na daleką przyszłość będzie trzeba odłożyć plany budowy bazy na Księżycu, czy też załogowego lotu na Marsa. Być może ISS będzie jeszcze funkcjonować, choć wobec podejścia uczestników projektu, nie jestem tego pewien. A bez tego, tak naprawdę nie ma po co wysyłać ludzi na orbitę (przynajmniej przez państwowe agencje kosmiczne). No może turystyka kosmiczna będzie miała przyszłość. I badanie Kosmosu za pomocą bezzałogowych sond, satelitów itd. Ale tak poza tym, ludzie chyba na długo zostaną uwiązani do Ziemii …

  4. damazy miszczyszyn    

    popieram! — Ja również dołączam się do przedmówców! Miło jest czytać o rzeczach które się działy gdy mnie nie było i dziać się będą gdy mnie nie będzie ;)Ciekawe informacje ze strony technicznej i teoretycznej. W sam raz na jesienno – zimowe wieczory! Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne artykuły!

  5. vano    

    Małe sprostowanie odnośnie „procy grawitacyjnej” — Witam wszystkich.
    Absolutnie się zgadzam z przedmówcami co do zasadności powstawania kolejnych tego typu artykułów.
    Na marginesie chciałbym tylko zauważyć iż tzw. „proca grawitacyjna”, o której jest mowa na początku tekstu, została opracowana w 1959 roku w moskiewskim Instytucie Matematyki im. Stiekłowa.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Asysta_grawitacyjna

    pozdr.

    1. Łukasz Groblewski    

      jestem całkowice za kontynłowaniem serii — co więcej przydałoby się więcej informacji na temat misji bezzałogowych rosyjskich

Komentarze są zablokowane.