W złączeniu ze Słońcem znajdzie się dziś Wenus, a 31 marca – Merkury. Będą to jednak dwa różne zjawiska.

Planety dolne (Merkury i Wenus) krążą po orbitach znajdujących się bliżej Słońca niż orbita Ziemi. W związku z tym mogą znaleźć się w dwóch rodzajach złączeń ze Słońcem: górnym (gdy odległość Ziemia-planeta jest większa niż dystans Ziemia-Słońce) i dolnym (gdy jest odwrotnie).

Dzisiejsze złączenie Wenus (dojdzie do niego około godziny 21:00) jest złączeniem dolnym. Odległość naszej planety od jej kosmicznej „sąsiadki” wyniesie 42 miliony kilometrów, czyli 0,28 jednostki astronomicznej (odległości Ziemi od Słońca).

Wtorkowe złączenie Merkurego (około 4:00) będzie złączeniem górnym, a odległość planety od Ziemi wyniesie 201 milionów kilometrów, czyli 1,34 odległości Ziemia-Słońce).

Układ Słoneczny nie jest płaski, orbity planet nie leżą w jednej płaszczyźnie. A to oznacza, że w czasie złączenia dolnego planeta nie musi przejść na tle tarczy słonecznej, a w czasie koniunkcji górnej – schować się za Słońcem. Na ogół się tak nie dzieje. Kątowe odległości od Słońca (elongacje) osiągają minimalne wartości, które jednak są większe od kątowego promienia Słońca (około ćwierć stopnia).

W momencie dzisiejszego złączenie drugiej planety Układu Słonecznego kąt Słońce-Ziemia-Wenus wyniesie przeszło 8 stopni, a analogiczny kąt dla Merkurego 31 marca to około 1 stopień.

Opisywane koniunkcje będą mieć miejsce na tle gwiazdozbioru Ryb. W czasie złączenia Wenus niewielka część tarczy słonecznej będzie jednak w… Wielorybie (wędrując po ekliptyce Gwiazda Dzienna zahacza o tę konstelację).

Po złączeniu dolnym Wenus przeniesie się na poranne niebo, na którym 5 czerwca osiągnie maksymalną elongację zachodnią. Merkury powędruje na niebo poranne, a jego maksymalna wschodnia elongacja zdarzy się 26 kwietnia.

Autor

Michał Matraszek