Jak wynika z nowych pomiarów, planetoida Apophis raczej nie uderzy w Ziemię w 2036. Za to w 2068 – kto wie?

Apophis (wcześniej znany jako 2004 MN4) został odkryty 19 czerwca 2004 i szybko znalazł się w centrum uwagi mediów. Okazało się bowiem, że według ówczesnej wiedzy na temat elementów jego orbity, mógł uderzyć w Ziemię w 2029 roku z prawdopodobieństwem wynoszącym 2,7%. Ponieważ Apophis ma ok. 350 metrów średnicy, skutki tego uderzenia mogłyby być katastrofalne.

Szacunki NASA mówiły o wyzwoleniu energii rzędu 880 megaton trotylu, w porównaniu do 13 kiloton w przypadku bomby Little Boy zrzuconej na Hiroshimę, 57 megaton dla największej bomby kiedykolwiek zdetonowanej przez człowieka (tzw. car-bomby), czy ok. 10 megaton, które spowodowały katastrofę tunguską. Tym niemniej, naukowcy (w przeciwieństwie do mediów) nie przewidywali długotrwałych skutków w skali całego globu.

Od tego czasu dokładniejsze pomiary pozwoliły wykluczyć uderzenie w 2029, choć będziemy mieć prawdopodobnie do czynienia z rekordowo bliskim przejściem planetoidy koło Ziemi (stanie się to 13 kwietnia tego roku). Kolejną mrożącą krew w żyłach datą stał się 13 kwietnia siedem lat później, choć szansę „spotkania” oceniano na 1:45000. Nowe pomiary pozwoliły zbić to prawdopodobieństwo do 1:250000.

Dane, na podstawie których wykonano obliczenia pochodzą z 224-centymetrowego teleskopu Uniwersytetu Hawajskiego, 229-centymetrowego teleskopu Obserwatorium Stewarda oraz Zagrożenie dla Ziemi, ratunek dla Arecibo„>opisywanego przez nas niedawno radioteleskopu Arecibo. Dzięki nim możemy spać spokojnie aż do roku 2068, kiedy to przewiduje się kolejne bliskie przejście i, potencjalnie, impakt. Należy się spodziewać, że prawdopodobieństwo kolizji również będzie spadać w miarę wykonywania dokładniejszych pomiarów.

Bardziej dalekosiężne przewidywania są obarczone zbyt dużym błędem, by traktować je poważnie. Najbliższa sytuacja, kiedy Apophis znajdzie się na tyle blisko, by wykonać precyzyjne pomiary radarowe, nastąpi za cztery lata. Podobnym momentem będzie 13 kwietnia 2029, wtedy jednak nastąpi zniekształcenie orbity Apophisa, związane z przejściem blisko Ziemi. Przed pomiarami z 2013 w zasadzie trudno spekulować, jaka ta zmiana dokładnie będzie.

Autor

Paweł Laskoś-Grabowski

Komentarze

  1. PędnikNiełągiewki    

    Potrzeba matką wynalazków… — Niejednokrotnie już w różnych miejscach wspominałem powołując się na znany truizm, że każdy obiekt, włącznie z planetami!, można zepchnąć z orbity odpowiednio długo oddziałując nań popędem: odpowiednim co do wielkości wektorem siły przyłożonym w odpowiednio długim czasie. Im wektor większy – tym potrzebny czas krótszy, i vice Wersal… Zawsze pojawia się w takich razach pytanie – „jak to zrobić?”, a tym bardziej bez użycia bomb termojądrowych, bezpaliwowo, instalując jedynie na pokładzie sondy wydajne baterie słoneczne albo oparte o Pu źródło prądu o niewielkiej mocy elektrycznej. Termoelektryczne, oparte na Pu źródła prądu znane są od kilkudziesięciu lat, zaś urządzenie do iście „archimedesowskiego”, jednakże „bezpodparciowego” oddziaływania na obiekty w przestrzeni od niedawna już jest, działa i – za odpowiednio do astronomicznych problemów astronomiczną cenę – jest, najogólniej rzecz ujmując, „do wzięcia…”, a może ono wiele, nawet – między innymi – „…ruszyć z posad bryłę świata”.

  2. at    

    nawet milion lat nie wytarczy — Planety są raczej ciężkie.
    Energia jądrówki w tej skali to mucha na słoniu… ile much przewraca słonia?

    1. remi    

      farbą farbą … — at: Kluczowy jest tu zwrot „odpowiednio długo”.

      Mimo wszystko muchy potrafią tak wkurzyć słonia, że się ruszy ze swego miejsca… 😛

      Byłem kiedyś na wykładzie dr Dybczyńskiego, który mówił i zmianie orbity planetoidy za pomocą „farby” 🙂 Niech to będzie zagadka: Jak ta farba ma zmienić orbitę planetoidy?

      W sumie znając rozwiązanie trudno mi jest odpowiedzieć na pytanie, czy ma to być „farba” czy jest to jeszcze zwykła farba, czy może po prostu 'farba’. 🙂

Komentarze są zablokowane.