Z różnych powodów dotychczas trudno było zaobserwować proces narodzin ciężkiej gwiazdy, a więc i stwierdzić, jak przebiega. Nowe badania sugerują, że nie mamy do czynienia z żadnymi zjawiskami nie zachodzącymi w przypadku gwiazd podobnych do Słońca.

Trudności obserwacyjne wynikają z większej dynamiki procesu. Masywniejsza chmura materiału protogwiazdowego wprawdzie znacznie szybciej zapada się pod własnym ciężarem, ale przesłaniające obraz resztki chmury, które w skład nowo narodzonej gwiazdy ostatecznie nie wchodzą, są grubsze i ulegają rozrzedzeniu stosunkowo później. Oznacza to, że aby dojrzeć najwcześniejsze stadium życia ciężkiej gwiazdy, należałoby przebić się przez gazowo-pyłową zasłonę.

Ta ukryta przed oczyma naukowców wiedza pozwoliła na teoretyczne fantazje na temat przebiegu nieznanych procesów. Najprostsza wersja wydarzeń to oczywiście przyspieszony i przeskalowany scenariusz narodzin gwiazdy lekkiej, ale skonstruowano również wiele innych modeli.

Obserwacje, które rzucają na sprawę nowe światło, powstały przy użyciu teleskopu podczerwonego z optyką adaptatywną oraz spektroskopu NIFS w obserwatorium Gemini na Hawajach. W promieniach podczerwonych znacznie wyraźniej udało się zarysować obraz ciężkiej protogwiazdy W33A z gwiazdozbioru Strzelca, odległej od Ziemi o 12 tys. lat świetlnych. O ile światło widzialne jest niemal całkowicie tłumione, w niższym paśmie można było nawet prowadzić badania widma i częściowo odtworzyć ruchy gazu w obłoku.

To, co udało się dostrzec – dysk akrecyjny w pierścieniu gazu i pyłu, oraz strumienie materii wyrzucane przy biegunach gwiazdy z prędkością do 300 km/s – przypomina typowy proces formacji obserwowany przy mniejszych gwiazdach. W33A jest obecnie dziesięciokrotnie cięższa niż Słońce i bardzo szybko „przybiera na wadze”.

Autor

Paweł Laskoś-Grabowski