Polski rząd jest zainteresowany kupnem amerykańskich wahadłowców. Umożliwi to dołączenie przez nasz kraj do grona państw posiadających własny program kosmiczny.
Artykuł to nasz primaaprilisowy żart.

Stany Zjednoczone, dysponujące flotą trzech promów, chcą do końca 2010 roku wysłać je na emeryturę (planowane są jeszcze 4 loty, ostatni we wrześniu). Polska propozycja, przewidująca odkupienie po okazyjnej cenie jednego lub dwóch statków kosmicznych, umożliwi przedłużenie ich eksploatacji o około 10-15 lat.

Nie ma na razie oficjalnego potwierdzenia planów. Jednak przedstawiciele polskich firm lotniczych i samorządów lokalnych już kilkukrotnie spotykali się z członkami rządu. Z naszych informacji wynika, że osiągnięto wstępne porozumienie dotyczące finansowania przedsięwzięcia i lokalizacji na terenie Polski niezbędnej infrastruktury.

Od chcącego zachować anonimowość informatora, wysokiego pracownika Ministerstwa Finansów i doradcy Premiera Donalda Tuska, dowiedzieliśmy się szczegółów.

Gdzie?

Polskie Centrum Kosmiczne ulokowane zostałoby na nieużywanym poligonie w Babsku w okolicach Łasku (woj. łódzkie). Powstałby tam pas startowy, mogący przyjmować lądujące samoloty kosmiczne. W pobliżu zbudowano by jedno stanowisko startowe podobne do amerykańskich 39A i 39B na Florydzie oraz hangar o wysokości kilkudziesięciu metrów, w którym przygotowywano by promy do lotu.

Cele misji

Polska ze swoim programem włączyłaby się oczywiście do budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wahadłowce posiadają urządzenia niezbędne do cumowania na orbicie. Niewykorzystywanie ich byłoby marnowaniem publicznych pieniędzy.

Realizowane byłyby także loty naukowe. Promy wielokrotnie pełniły zadania kosmicznych laboratoriów. Teraz stałyby się miejscem, gdzie swoje doświadczenia wykonywaliby polscy fizycy, chemicy, biologowie i lekarze.

Kto za to zapłaci?

Zapłacimy oczywiście my, podatnicy. Koszt jednej misji wyniesie w polskich warunkach około 2 miliardów złotych, z czego jedną czwartą pokryją fundusze pochodzące od polskich firm zainteresowanych udziałem w programie kosmicznym. To oznacza, że każdy z nas wydać będzie musiał około 40 złotych na lot. To spora kwota, ale w zamian za nią Polska uzyska prestiż i uznanie w naukowym i technicznym świecie. Koszt da się jeszcze dodatkowo zmniejszyć, jeśli do programu włączą się sąsiednie kraje. Liczymy tu szczególnie na Czechy, Słowację i Węgry. Misje wahadłowców odbywałyby się 2 lub 3 razy w roku, a w każdym z lotów brałoby udział 7 kosmonautów.

Czy wahadłowce nie są przestarzałe?

Owszem, wahadłowce są stare. Ich pierwszy lot odbył się 29 lat temu. Jednak Polska ma duże doświadczenie w wykorzystywaniu przestarzałego technicznie, amerykańskiego sprzętu. Warto tu wymienić choćby produkowane od 1976 roku samoloty F16, które w rękach świetnych polskich pilotów zachowują się (prawie) jak nowe i (prawie) niczym nie ustępują sprzętowi wojskowemu używanemu przez kraje rozwinięte. Można mieć nadzieję, że podobnie będzie w przypadku kosmicznych samolotów. Wiadomo, że „polski lotnik, jak będzie trzeba, poleci nawet na drzwiach od stodoły [Bronisław Komorowski]”. Dlaczego więc nie miałby lecieć kosmicznym samolotem?

Nie bez znaczenia dla powodzenia polskiego programu kosmicznego będzie fakt, że polscy inżynierowie i technicy mają duże doświadczenie w liftingu starego sprzętu jeżdżącego, pływającego i latającego. Przykładem niech tu będzie produkowany od 1961 roku elektryczny zespół trakcyjny EN57, który od prawie pół wieku jest szanowany i chwalony przez pasażerów polskiej kolei, a ostatnio przechodzi zmianę wyglądu, która czyni go polskim odpowiednikiem francuskiego pociągu TGV. Podobne przeróbki, polegające przede wszystkim na wymianie obić foteli i nowej aranżacji wnętrz, mogłyby przejść wahadłowce.

Polskie TGV

Elektryczny zespół trakcyjny EN57 z 1961 roku (projekt kilkanaście lat starszy od projektów wahadłowców!) przed i po modernizacji, będącej wielkim osiągnięciem polskich stylistów i znawców mody przełomu XX i XXI wieku. Prędkość maksymalna przed przebudową to 110 km/h, a po przeróbkach – prawie 0,09 prędkości dźwięku! Ten sam zespół stylistów zajmie się przeprojektowaniem wnętrz amerykańskich wahadłowców.

Największy problem

Największym problemem do rozwiązania będzie normalizacja jednostek fizycznych stosowanych w dokumentach technicznych dotyczących promów. Wszystkie wielkości wyrażone są tam w calach, stopach i milach (zamiast centymetrów, metrów i kilometrów), funtach (zamiast kilogramów) i stopniach Farenheita (zamiast Celsjusza).

Problem ten ma zostać jednak rozwiązany przy okazji planowanego na lata 2011-2013 stopniowego przejścia Polski na niemetryczny system jednostek. Przejście to zostało zaproponowane pod koniec ubiegłego roku przez Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Ambasadę Stanów Zjednoczonych w Warszawie i natychmiast zyskało aprobatę całego rządu. Rozporządzenie wkrótce wejdzie w życie. Jednocześnie w polskiej nomenklaturze naukowej Plutonowi zostanie przywrócony status planety.

Dzięki tej zmianie, wszelkie polskie urządzenia techniczne staną się w pełni kompatybilne z amerykańskimi, a problem występujący w wahadłowcach rozwiąże się sam. Jednocześnie będzie to miły, sympatyczny gest prezentujący nasze oddanie Wielkiemu Bratu zza Wielkiej Wody i podziękowanie za bardzo poważne rozważenie Polski jako lokalizacji amerykańskiej Tarczy Antyrakietowej.

Czy ten sen się spełni?

Mamy nadzieję, że tak. Wprawdzie negocjacje z NASA i rządem Stanów Zjednoczonych prowadził też Roman Abramowicz (właściciel klubu piłkarskiego Chelsea Londyn), ale rozmowy zostały zerwane.

Pozostaje nam trzymać kciuki za powodzenie planu i czekać na wyłonienie w wyborach powszechnych, tajnych i proporcjonalnych pierwszej polskiej załogi promu kosmicznego.

Autor

Michał Matraszek

Komentarze

  1. azazel    

    Prima aprilis — Program wahadłowców jest obecnie zbyt drogi nawet dla USA, a co dopiero dla Polski.

  2. Alcarcalimo    

    Alcarcalimo — Najpierw mi się ciśnienie podniosło po co ten złom kupować a potem sobie przypomniałem że dziś 1 kwiecień (;

    uff

  3. mir83    

    to wspaniałe — to wspaniała informacja dla wszystkich Polaków
    dzisiaj orbita a jutro biało czerwona flaga na srebrnym globie

  4. QuiGonMaster    

    To prawda! — Jeden już płynie do Polski. Nie wszyscy wiedzą że 10 lat temu kupiliśmy rakiety Saturn V pozostałe po programie Apollo. Wszystko wskazuje na to że już za 2-3 lata wyruszy od dawna planowana przez PAN załogowa misja badawcza na Tytana. Kosmodrom z którego wyruszy statek powstaje w Żarnowcu, wykorzystane będą elementy konstrukcyjne po niedokończonej elektrowni atomowej. Niestety z powodu olbrzymiej odległości w misji mogą uczestniczyć tylko 2 nieduże osoby…

    1. Michał M.    

      Załoga na start

      > Niestety z powodu olbrzymiej
      > odległości w misji mogą uczestniczyć tylko 2 nieduże osoby…

      Jakieś propozycje? Dobrze żeby były do siebie fizycznie podobne, bo łatwiej będzie wyważyć kapsułę.

      1. QuiGonMaster    

        Racja — Oczywiście, skafandry w jednym rozmiarze itp. Chociaż podobno już raz dwóch podobnych do siebie coś rąbnęło…

  5. CoR_P    

    Niezłe — Już po Prima Aprilisie, ale artykuł bardzo mi się podoba. Zwłaszcza o tych doświadczeniach z liftingiem. Komentarz QuiGonMastera też niezły 😀

    1. QuiGonMaster    

      [%2A] — [%2A][%2A][%2A]

Komentarze są zablokowane.