Poszukiwania egzoplanet przez Kosmiczny Teleskop Keplera powoli dobiegają końca. Po odkryciu ponad 2300 takich obiektów w trakcie dwóch misji, teleskop wykorzystał większość swojego paliwa — według inżynierów z NASA wystarczy go już zaledwie na kilka miesięcy. Teleskop Keplera niejednokrotnie zaskoczył jednak naukowców, dlatego są przygotowani na kontynuowanie lotu, aż paliwo ostatecznie się wyczerpie. Naukowcy wyjaśniają, że Kepler nie posiada wskaźnika poziomu paliwa, dlatego muszą się opierać na własnym szacowaniu, uwzględniając wiele czynników.

Inżynierowie planują w tych nadchodzących kilku miesiącach zbierać za pomocą teleskopu Keplera jak najwięcej danych i przesyłać je na Ziemię, aż brak paliwa w silnikach sterujących uniemożliwi im odpowiednie ułożenie statku konieczne do transferu danych. Dane te będą wykorzystywane jeszcze przez wiele lat, ponieważ astronomowie chcą na ich podstawie sprawdzić inne obiekty będące kandydatami na egzoplanety. Obecnie Kepler potwierdził istnienie 2342 egzoplanet, co stanowi około dwie trzecie wszystkich odkrytych obiektów tego typu. Ponadto istnieje jeszcze 2245 potencjalnych planet pozasłoneczych, które wymagają dalszych badań.

Misja Kepler rozpoczęła się w 2009 roku, a jej zadaniem było poszukiwanie planet pozasłonecznych w konkretnym obszarze konstelacji Łabędzia. Teleskop przez cztery lata dokładnie przyglądał się gwiazdom, wypatrując zmian w ich jasności, pojawiających się podczas przejścia planety na tle ich tarczy. Kepler miał się skupić na wykrywaniu skalistych planet o rozmiarach podobnych do Ziemi, gdyż przed tą misją bardzo trudno było takie ciała zlokalizować. W ciągu kilku lat okazało się jednak, że są to obiekty powszechnie występujące we Wszechświecie.

Misja pierwotnie miała trwać dwa lata, jednak podjęto decyzję o jej przedłużeniu. Po czterech latach pracy, w 2013 roku, trzy z czterech żyroskopów teleskopu przestały działać. Kepler nie mógł dłużej utrzymać stabilnej pozycji w przestrzeni, ponieważ to żyroskopy były odpowiedzialne za kierowanie statkiem. NASA opracowała wtedy nową misję dla Kosmicznego Teleskopu Keplera, która zyskała nazwę K2.

 

 

Używając ciśnienia wiatru słonecznego do utrzymania pozycji, teleskop miał obracać się między różnymi regionami nieba co trzy miesiące — taki mechanizm nazywany jest „kampanią”. Miało to pozwolić teleskopowi na dalsze poszukiwania egzoplanet, ale takich z krótkim okresem obiegu. Sądzono, że będzie on  w stanie wykonać jedynie dziesięć takich „kampanii”, jednak w praktyce misja K2 pozytywnie zaskoczyła naukowców i obecnie rozpoczęła się siedemnasta kampania.

Misja K2 ma również znaczącą przewagę nad poprzednimi misjami, gdyż w jej pobliżu nie znajdują się żadne obiekty. Gdy w sondach Cassini i Galileo kończyło się paliwo, inżynierowie wysyłali je na „podróż śmierci” w głąb planet, wokół których krążyły. Zabieg ten miał zapobiec ich zderzeniu z księżycami, na których mogły panować warunki sprzyjające rozwojowi życia. W przypadku misji Kepler takie zagrożenie nie występuje.

Podczas gdy Kosmiczny Teleskop Keplera powoli kończy swoją działalność, trwają już przygotowania do misji TESS (ang. Transiting Exoplanet Survey Satellite), której początek zaplanowany jest na 16 kwietnia 2018 roku. Jej celem jest wykonanie przeglądu całego nieba – w tym ponad 200 tysięcy gwiazd.

 

Źródła:

Autor

Avatar photo
Laura Meissner